Otrzymane komentarze dla użytkownika zfiesz, strona 919
Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz
-
nie pamiętam:-) ale generalnie było tam dość tłoczno od wszelkiej fauny.
-
...i jeszcze jednego. ten, wyjątkowo, na wolności a nie w zoo ani innej klatce... (w tle jego rodzinka:-)
-
ja też mam cocodrila... tyle, że (prawie) portretówkę. sławek może się zbulwersować:-)
-
@zdejmkapelusz: przede wszystkim dzięki...
technicznie: z tymi linkami jest dziwna sprawa. u mnie nie działa (a właściwie przestała działać już po wrzuceniu tej podróży) lhasa z el desierto. tzn też nie do końca, bo pojawia się najdziwniejszy komunikat jaki widziałem na tubie, czyli że soundtrack jest niedostępny, ale obrazek można sobie pooglądać. na zastępstwo, gdzieś w dyskusji z rebel (kilka komentarzy wyżej) jest link zastępczy. problem pod tytułem "not available in your country" jest chyba prosty do ominięcia, bo można sobie zmieniać dowolnie lokalizację. ja mieszkając w uk, mam lokalizację pl, ale przez to czasem mam problem z odpalaniem klipów z latynoameryki. poza tym, u mnie wszystko (oprócz el desierto) działa.
artystycznie: "elementy kiczowate" wrzuciłem, żeby obraz był w miarę pełny. ja przyznaję się do słabości do bandas, ale to głównie ze względu na wspomnienia. monterrey... to z kolei nie jest bardzo znacząca scena, ale całkiem ciekawa. szczególnie dla europejczyków, bo łączy coś co znamy, z elementami latynoskiego folkloru. a cafe tacuba... cóż... latynosi (a w tym konkretnym przypadku meksykanie) mają swoje gwiazdy i to całą masę. twoje zdziwienie jest dość symptomatyczne. o ile "nasza" muzyka dociera wszędzie (myślę oczywiście o pop-papce), o tyle rzadko działa to w druga stronę. stąd prawdopodobnie zaskoczenie ilością fanów. myslenie na zasadzie "ja nie znam, więc pewnie nikt nie zna" nie jest niczym nadzwyczajnym w europie:-)
-
wypasiona... dosłownie:-)
p.s. dziękuje akademii i przyjaciołom z kolumbera:-)
-
to ja (perfidnie) zgłaszam swoją jaszczurkę prekolumbijską:-)
-
no, lepiej ;)
-
dlatego napisałem "szczególnie", bo liczyc na was oczywiście mogę ZAWSZE:-* i tak, tęskiniłem... choć mnie tez nie było:-)
-
dino, na litość boską... a klikałeś link "następne"?:-P
-
och, ja ci już napisałam nieco - może przeoczyłeś? wcale by mnie to nie zdziwiło. teraz dwa dni mnie nie było i normalnie... ech... nikt nic... szkoda słów ;p
-
nie pamiętam:-) ale generalnie było tam dość tłoczno od wszelkiej fauny.
-
...i jeszcze jednego. ten, wyjątkowo, na wolności a nie w zoo ani innej klatce... (w tle jego rodzinka:-)
-
ja też mam cocodrila... tyle, że (prawie) portretówkę. sławek może się zbulwersować:-)
-
@zdejmkapelusz: przede wszystkim dzięki...
technicznie: z tymi linkami jest dziwna sprawa. u mnie nie działa (a właściwie przestała działać już po wrzuceniu tej podróży) lhasa z el desierto. tzn też nie do końca, bo pojawia się najdziwniejszy komunikat jaki widziałem na tubie, czyli że soundtrack jest niedostępny, ale obrazek można sobie pooglądać. na zastępstwo, gdzieś w dyskusji z rebel (kilka komentarzy wyżej) jest link zastępczy. problem pod tytułem "not available in your country" jest chyba prosty do ominięcia, bo można sobie zmieniać dowolnie lokalizację. ja mieszkając w uk, mam lokalizację pl, ale przez to czasem mam problem z odpalaniem klipów z latynoameryki. poza tym, u mnie wszystko (oprócz el desierto) działa.
artystycznie: "elementy kiczowate" wrzuciłem, żeby obraz był w miarę pełny. ja przyznaję się do słabości do bandas, ale to głównie ze względu na wspomnienia. monterrey... to z kolei nie jest bardzo znacząca scena, ale całkiem ciekawa. szczególnie dla europejczyków, bo łączy coś co znamy, z elementami latynoskiego folkloru. a cafe tacuba... cóż... latynosi (a w tym konkretnym przypadku meksykanie) mają swoje gwiazdy i to całą masę. twoje zdziwienie jest dość symptomatyczne. o ile "nasza" muzyka dociera wszędzie (myślę oczywiście o pop-papce), o tyle rzadko działa to w druga stronę. stąd prawdopodobnie zaskoczenie ilością fanów. myslenie na zasadzie "ja nie znam, więc pewnie nikt nie zna" nie jest niczym nadzwyczajnym w europie:-) -
wypasiona... dosłownie:-)
p.s. dziękuje akademii i przyjaciołom z kolumbera:-) -
to ja (perfidnie) zgłaszam swoją jaszczurkę prekolumbijską:-)
-
no, lepiej ;)
-
dlatego napisałem "szczególnie", bo liczyc na was oczywiście mogę ZAWSZE:-* i tak, tęskiniłem... choć mnie tez nie było:-)
-
dino, na litość boską... a klikałeś link "następne"?:-P
-
och, ja ci już napisałam nieco - może przeoczyłeś? wcale by mnie to nie zdziwiło. teraz dwa dni mnie nie było i normalnie... ech... nikt nic... szkoda słów ;p