2014-01-01

Podróż Tajlandia część II Bangkok

Opisywane miejsca: Bangkok
Typ: Album z opisami
Jest świt , a my jesteśmy na dworcu autobusowym w Bangkoku. Zmorą tutejszych autobusów są nie opóźnienia, ale wcześniejsze dojazdy do końcowych przystanków. Jeśli planowany czas przyjazdu wypada na godzinę 8 rano, to wszystko jest ok, bo zanim z tego odległego od turystycznych centrów dworca autobusowego dojedziecie do jakiegoś hotelu, zjecie gdzieś późne śniadanie, to prawdopodobnie pokój będzie już dla was gotowy. Gdy zamiast tego przyjeżdżacie przed 6.00 rano, to sytuacja zmienia się diametralnie i zamiast siedzieć czy też leżeć w wygodnym autobusie będziecie wycierać brudne krawężniki i liczyć przebiegające  szczury :) Do tego jeszcze dochodzi fakt poważnego przekraczania bezpiecznej prędkości, co od czasu do czasu ma swoje tragiczne następstwa.Dochodzi 6.00 rano, a my na niezwykle ruchliwym dworcu autobusowym na obrzeżach Miasta Aniołów ( to inna nazwa Bangkoku).Bierzemy taksówkę i jedziemy na nieśmiertelne ponoć Banglamphu. Marek mówi, że w zasadzie tam hostele są zdecydowanie najdroższe w całym mieście, że tłok jest niemiłosierny...ale jednak każdy turysta plecakowy chce zakwaterować się w pobliżu Khaosan Road, czyli w dzielnicy Banglamphu. Pomimo, że drogi o tej porze są w zasadzie niemal puste, a do tego jedziemy autostradami, to trwa to 45 minut- Bangkok to dzisiaj bez mała 12 milionowa metropolia.Na całe szczęście knajpka jednego z hosteli tuż przy świątyni jest już otwarta i siadamy tam, zamawiając śniadanie. Marek idzie do recepcji i pyta o pokój. Owszem pokój będzie, ale najwcześniej o 10.00 Czeka nas więc bardzo dłuuuugie śniadanie. Na szczęście niedługo po 9.00 pokój jest już gotowy i możemy się wprowadzić. Marek łączy się z internetem i zapoznaje z warunkami uzyskania wiz do krajów, przez które planujemy przejechać. Ku naszemu zdumieniu okazuje się, że do niektórych z nich trzeba dodatkowo przejść rozmowę, by wizę uzyskać Nie możemy aplikować jednocześnie, tylko kraj po kraju. W sumie czeka nas więc ponad miesiąc w Bangkoku - niezbyt przyjemna perspektywa.Szukamy więc alternatywy. Na pierwszy ogień idzie Rosja. Tutaj znowu schody! Okazuje się, że żaden rosyjski konsulat w Azji z wyłączeniem Hong Kongu nie wyda nam wizy. Ludzie w internecie piszą, że w Hong Kongu taką wizę można było otrzymać, ale sytuacja się zmienia. Ogólnie o wizę można się starać tylko w kraju zamieszkania. Do tego wiza ma dokładne daty w czasie których jest ważna. Te formalności bardzo skutecznie nas zniechęcają i rezygnujemy z ewentualnego przejazdu do Hong Kongu by zdobyć wizę do Rosji.No i w tym momencie Marek "rzuca" Iranem. Jestem przerażona. Nie! ...tylko nie Iran, ale Marek się upiera, bo jeszcze tam nie był, a zawsze być chciał. Wysyła więc aplikacje internetem do pośrednika wizowego, płaci i po paru godzinach przychodzi odpowiedź, że musimy internetem przesłać pliki zdjęciowe (zdjęcia również musimy mieć przy sobie, gdy będziemy odbierać wizę) i za około 3 tyg. wizę będziemy mogli odebrać w wybranym przez nas konsulacie - czyli dla nas w Kuala Lumpur. Od razu więc zamawiamy bardzo tani lot z Kuala do Teheranu samolotem Air Asia, no i mamy kłopot z głowy. Ruszamy w miasto. Ja chłonę wszystko swoimi oczami, uszami, nosem. Wszędzie jest setki ludzi i bardzo głośno,knajpka przy knajpce,do tego niesamowity upał.Marek był tu tak wiele razy, że nic nie robi na nim wrażenia...on Bangkoku po prostu nie lubi, aczkolwiek twierdzi że za ostatnie niecałe 2 lata, kiedy był tu ostatni raz wiele się w tym mieście zmieniło na plus.Ponoć po szczycie ekologicznym , który miał tu miejsce w 2011 roku z miasta wyeliminowano kopcące pojazdy. Faktycznie nic nie dymiło. Marek był tym nie tyle zaskoczony, co wręcz zdumiony.Tego bardzo się bał i mówił, że często się w tym mieście najzwyczajniej dusi, zwłaszcza w Chinatown. Niestety pomimo tego, że palenie rzucił już 10 lat wcześniej, to ciągle jego ćmienie do 80 papierosów dziennie zbiera swoje żniwo. Bangkok jednak tym razem przyjemnie nas zaskoczył ( mnie również bo nie sprawdziły się czarne opisy Marka co do gęstości atmosfery w mieście).Po mieście najłatwiej poruszać się tramwajem wodnym, lub też kolejką Skytrain.Te dwa środki lokomocji omijają wszystkie korki i pozwalają jednocześnie na częściowe chociaż wytchnienie od smogu. My wsiadamy do "tramwaju" i płyniemy rzeką do Wat Arun. To jedna z najstarszych świątyń miasta. Pięknie położona nad samą rzeką daje też możliwość obejrzenia panoramy Bangkoku. Następnie przepływamy na drugą stronę rzeki i włóczymy się trochę w pobliżu Wat Po i pałacu królewskiego. Ponownie rzeką wracamy do Banglamphu i łazimy po okolicach Khaosan, zaglądając do wielu knajp.W hotelu Marek szuka auta do wynajęcia na następne 2 tygodnie naszego pobytu w Tajlandii. Tym razem chcemy auto z dużej wypożyczalni, oferującej jednocześnie pełny pakiet ubezpieczeniowy. Wypożyczamy o wiele mniejszą, niż Corolla, Honde Brio. Marek trochę obawia się automatycznej skrzyni biegów bardzo starego, hydromatycznego typu. Mówi, że z połączeniem z niewielkim silnikiem możemy mieć trochę kłopotów w górach ( co okazało się później prawdą). Autko bedzie do naszej dyspozycji za 2 dni.My idziemy spać, chociaż niełatwo zasnąć przy nieprawdopodobnym hałasie bawiącej się w pobliżu młodzieży.
  • Wściekły róż-)
  • Khaosan Road
  • Most nad Chao Phraya
  • Slamsy przy Chao Phraya
  • Knajpka
  • Riverside
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Wat Arun
  • Widok na rzekę i miasto
  • Portret króla
  • Palac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Chao Phraya
  • Chao Phraya
  • Chao Phraya
  • Khaosan Road
  • Khaosan Road
  • Khaosan Road
  • W restauracji
  • Masaż
  • Khaosan Road
  • Khaosan Road
  • Khaosan Road

Rano wstajemy i od razu po śniadaniu jedziemy do pałacu. Nie podobają mi się związane z tym formalności dotyczące ubioru. Znacznie później okazało się, że muzułmańskie restrykcje w Iranie są raczej mało restrykcyjne w stosunku do tych w Pałacu Królewskim. Zasłonięte ręce, zasłonięte nogi w połączeniu z wysoką temperaturą, ale przede wszystkim z wilgotnością były trudne do wytrzymania. No cóż - pałac to "żelazny" punkt, tak więc trzeba to znieść. Pomimo tego, że to "niski" sezon, a do tego jesteśmy zaraz po otwarciu, ludzi jest ogromna ilość. I tak w tym tłoku i żarze zwiedzamy pałac. Moje wrażenia są mocno mieszane. Z jednej strony podoba mi się egzotyka, z drugiej jednak bardzo wiele tu przepychu takiego "na siłę".Rozrzutność rozkapryszonego monarchy w biednym  kraju. Wogóle podejście Tajów do swojego króla jest wręcz zadziwiające. Tego króla wręcz utożsamia się z bogiem i oddaje mu cześć. Kult króla daleko w tyle zostawił kult Stalina, czy też rodziny Kimów w Korei. Najbardziej jednak niewiarygodne jest to, że tutaj jest to kult całkowicie dobrowolny. Tak więc czci się tego Amerykanina...tak, tak - król urodził się i wychował w USA, a zatem jest rodzonym Amerykanem, ale spróbujcie to tylko powiedziec Tajowi :) Zwłaszcza w prowincjonalnych miasteczkach nie ma chyba takich 100 metrów drogi, żeby nie wisiały ogromne portrety króla najczęściej z królową. Król patrzy na Was gdziekolwiek byście się nie znaleźli w tym kraju. Marek mówi, że zwłaszcza ostatnimi laty kult mocno przybrał na sile. Bhumibolusiowi przypisuje się wszystkie mądrości świata i wychwala jego wspaniałą politykę, podczas gdy tak naprawdę jedyną jego polityką jest nie wtrącanie się w jakąkolwiek politykę i życie na koszt społeczeństwa. Nawet wtedy, gdy kraj stał się areną najczarniejszych rozgrywek politycznych nieprawdopodobnie mądry król uczynił to , co zwykle, czyli absolutnie nic. Za to jego personalny majątek magazyn Forbes w 2010 roku szacował na ok 30 mld dolarów...no i tutaj faktycznie trzeba mu przyznać ogromną mądrość, no bo jak właściwie niczego nie robić, a jednocześnie dorobić się takiej fortuny?Jeśli w tej chwili myślicie, że ta Hooltayka króla Tajlandii nie darzy specjalną sympatią, to macie całkowitą, absolutną rację!Ten król dla swojego kraju nie czyni właściwie niczego! Jedynie poucza Tajów,że nie mogą często nawet jeszcze nienastoletnich córek, a czasem i synów sprzedawać w seksualną niewolę właścicielom burdeli w różnej formie. Przecież oni to doskonale wiedzą, lecz dla mieszkańców wielu wsi zwłaszcza, to akt desperacji. Jeśli tego nie zrobią, to cała reszta rodziny umrze śmiercią głodową. Dlatego też te sprzedane dziewczyny i chłopcy ze swojej niewoli nie uciekają, gdyż zdają sobie sprawę z tego, że tylko dzięki ich pogodzeniu się z tym ciężkim losem ich rodziny mogą przetrwać. Zamiast więc kpić i ironizować z niezliczonych prostytutek , gdy chodzicie po Pat Pong pomyślcie o tym co sprawiło, że jest ich tutaj aż tak wiele!Zabawne ile myśli wywołuje we mnie zwiedzanie pałacu Króla Syjamu :)Z pałacu idziemy do sąsiadującej Świątyni Pho. Oczywiście obowiązkowy obchód słynnego leżącego Buddy i wrzucanie monet na szczęście do każdego z bodaj 72 ( nie pamiętam już dokładnie ilu) pojemników i po tym spacer po innych zabudowaniach świątyni. Swoim stylem bardzo ona przypomina Pałac Królewski.

Od Pałacu Królewskiego jedziemy tramwajem wodnym do dzielnicy Riverside, a później taksówką do Chinatown. Chińska dzielnica zaskakuje mnie nieprawdopodobną ilością sprzedawanych na ulicy potraw i półproduktów, o najbardziej dziwnym i egzotycznym wyglądzie i najprawdopodobniej również smaku. Chciałabym spróbować, ale Marek pokazuje mi warunki higieniczne w jakich jest to wszystko przygotowywane i podkreśla temperaturę, oraz wilgotność powietrza - warunki wręcz idealne dla rozwoju bakterii...więc z próbowania rezygnuję. Nie chcę stracić paru dni na kurację. Przed nami przecież północ Tajlandii, a potem Laos.

Już późnym popołudniem wracamy do Banglamphu. Chcemy odpocząć i coś zjeść. Wieczorem chcemy jechać do Pat Pong i sąsiadującego Silom.Znalezienie odpowiedniej knajpki w okolicach Khaosan nie nastręcza trudności. Ceny raczej niezbyt wysokie, jakkolwiek jak na Tajlandię to bardzo mocno wyśrubowane. Tym razem jemy coś europejskiego, gdyż po długim już czasie w Azji chcemy jakiejś kulinarnej odmiany :) Po posiłku piwo podawane na australijski sposób, czyli w temperaturze zero stopni, lub nawet poniżej tego jest zbawieniem:) Tak ochłodzeni i najedzeni wracamy do naszego pokoju na krótką sjestę.Wieczorem tak, jak planowaliśmy ruszamy na nocny market do Pat Pong. Jest godzina 19.00, a wiec jeszcze bardzo wcześnie. Życie w tej dzielnicy dopiero się zaczyna. Kramy zaczynają się otwierać. Dziewczyny świadczące usługi seksualne modlą się przed licznymi tutaj buddyjskimi ołtarzykami. Modlą się o to by mogły zarobić i wysłać pieniądze do swoich rodzin, by nie być pobitą, by przeżyć tę następną noc. Modlą się o to, co dla nas jest oczywiste i właściwie nawet nie zaprzątamy sobie tym głowy. Właśnie przed tymi ołtarzami , gdy zapalają kadzidła zobaczycie prawdziwą twarz tych pełnych troski kobiet. Mijamy po drodze dziesiątki klubów nocnych w których na scenach zwykle półnago, lub nago tańczy kilkanaście, a czasem kilkadziesiąt dziewczyn czekających na to , aż jakiś Szwajcar, Niemiec, Amerykanin, a coraz częściej Koreańczyk, lub Chińczyk wskaże na którąś z nich. Wtedy znikają z klientem w którymś z pokoików nad klubem. Najczęściej właściciel klubu oczekuje od nich, że najdalej za pół godziny będą już ponownie tańczyć na scenie.Powoli mam już dosyć zwiedzania. Ten dzień był bardzo wypełniony. Idziemy więc do bardzo przyjemnej knajpki ze świetną muzyką na żywo i jemy tam kolację, po czym pijemy zmrożone piwo. Tym razem taksówką wracamy do naszego hostelu i idziemy spać.Będąc już w łóżku ciągle myślę jak to będzie w tym Iranie ...z jednej strony zaczynam oswajać się z myślą, ale z drugiej moje obawy są ciągle bardzo mocne. Jutro odbierzemy nasze autko i wyjedziemy z Bangkoku.

Zdjęcia moje i Marka.
Do zobaczenia w nastepnym albumie!

  • Uliczka w Banglamphu
  • Uliczka w Banglamphu
  • W czym nie wolno wchodzić do pałacu
  • Przed Pałacem Królewskim
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Pałac Królewski
  • Ktoś chętny na okulary?
  • Pomnik?
  • Przed Świątynią Szmaragdowego Buddy
  • Strażnik Wat Pho
  • Wat Pho
  • Świątynia Szmaragdowego Buddy
  • Świątynia Szmaragdowego Buddy
  • Szmaragdowy Budda
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Świątynia Odpoczywającego Buddy
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Strażnik
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Wat Pho
  • Gołębie
  • Przed Pałacem
  • Gołąb
  • Tramwaj wodny
  • Kierowca wodnego tramwaju
  • Portret króla
  • Okolice Rama IV Road
  • Rama IV Road
  • Stacja BTS Skytrain
  • Riverside
  • Riverside
  • Coś dla Julii
  • ...a to dla Moniki
  • China Town
  • Uliczka w China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • Okolice Khaosan Road
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • China Town
  • Ronnie Mc Donald w Tajlandii jest jakiś inny
  • Tuk Tuk
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • Patpong
  • W knajpce nieopodal Patpong
  • Khaosan
  • Khaosan
  • Monsun
  • Monsun
  • Monsun
  • Monsun
  • Monsun
  • Monsun
  • Monsun
  • Pajęczynka
  • Życie na ulicy BKK
  • Tak sobie wybrażam Was...

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. kahlan77
    kahlan77 (09.04.2015 14:15) +1
    Piekna Tajlandia,pozdrawiam serdecznie
  2. olaf43
    olaf43 (15.09.2014 14:34) +1
    Na pewno i każdy znajdzie coś dla siebie ;)
  3. hooltayka
    hooltayka (09.09.2014 17:22) +1
    Dziękuję Aniu-)
    Bangkok to miasto pełne kontrastów.Pełen pięknych świątyń.
    Biedy i bogatych dzielnic.Miasto moloch.
    Ale ma swoje fajne strony i miło wspominam pobyt w nim.
  4. olaf43
    olaf43 (09.09.2014 13:06) +1
    Tajlandia to marzenie mojego męża od bardzo dawna :) super pokazałaś Bangkok :)
    pozdrawiam...
  5. jacek11111
    jacek11111 (18.06.2014 21:05) +2
    Pakuje plecak i jade z Tobą.Kolejna doskonała relacja,kolejne doskonałe zdjecia.Podziwiam!!!!!!!!!!
  6. afra_88
    afra_88 (28.04.2014 19:41) +3
    Przeczytałam i obejrzałam:)) super podróż, szczególnie, że to tylko fragment większej eskapady. Gratuluje przede wszystkim ciekawego opisu:) mi to akurat przychodzi z wielkim trudem i tak szczerze powiem, że nie mam do tego talentu. Bardzo ładne zdjęcia. Jak dla mnie wielki plus!!! Jak stąd do Bangkoku:)
  7. pt.janicki
    pt.janicki (04.04.2014 21:16) +3
    ...dalszego ciągu też nie odpuszczę!...
  8. hooltayka
    hooltayka (24.03.2014 12:54) +4
    Już jest-)
  9. kahlan77
    kahlan77 (18.03.2014 0:25) +3
    Kiedy bedzie dalszy ciag?
  10. czarmir1
    czarmir1 (11.03.2014 12:58) +4
    Świetny tekst i doskonałe zdjęcia, bardzo miło spędziłem czas w Twoim Bkk :-). Osobiście lubię to miasto z tymi świątyniami, zdobieniami, ulicznym gwarem, garkuchnią i smrodkiem. Chętnie wracam do Bangkoku i z pewnością zatrzymam się tam na dłużej jeszcze nie jeden raz :-).
    Serdecznie pozdrawiam :-)
  11. iwonka55h
    iwonka55h (16.02.2014 19:54) +2
    Irenko, jeszcze wrócę....
  12. adaola
    adaola (14.02.2014 19:35) +4
    Przeglądam Twój Bangkok trochę na raty z różnych względów:)
    Wrócę w weekend doczytać i obejrzeć do końca.Pozdrawiam:)
  13. eli_ko
    eli_ko (13.02.2014 12:46) +7
    Kolejna Twoja podróż doskonale opowiedziana zarówno tekstem jak i zdjęciami.
    Pozdrawiam :)
  14. marger22
    marger22 (08.02.2014 16:30) +6
    Pięknie pokazane i ciekawie opisane, jak zawsze u Ciebie. Bardzo mi się podobało. Pozdrawiam
  15. lmichorowski
    lmichorowski (07.02.2014 19:29) +6
    Jak zwykle, pełen profesjonalizm - ciekawe zdjęcia i opis. Chylę czoła, zostawiam plusy i komentarze i serdecznie pozdrawiam.
  16. lmichorowski
    lmichorowski (06.02.2014 22:41) +6
    Irenko, zacząłem podróż Twoimi śladami po Bangkoku, ale wrócę jutro... Gratuluję "200" i pozdrawiam.
  17. voyager747
    voyager747 (06.02.2014 21:50) +5
    obejrzałem wszystko, bardzo ciekawe
  18. snickers1958
    snickers1958 (06.02.2014 16:00) +6
    Kolorowo i z narastającą ciekawością brnąłem w tajskich sceneriach. Ciekawy, oczywiście, kraj i kultura, ciekawe zwyczaje ale refleksje nad ich życiem są ponad wszystko co turystycznie piękne. Dobrze było to zobaczyć i poczuć ten klimat ponownie, tak przez chwilkę, na fotografiach. Dziękuję Hooltayko za przedstawienie Waszego spojrzenia na tę kulturę. Pozdrawiam .
  19. amused.to.death
    amused.to.death (04.02.2014 21:26) +4
    Ciekawe obserwacje:)
  20. iwonka55h
    iwonka55h (04.02.2014 10:15) +3
    no jak pięknie, właśnie skończyłam podróżowanie po części pierwszej a tu drugą opublikowałaś.
    Jeszcze powrócę.