Komentarze użytkownika marek55, strona 24

Przejdź do głównej strony użytkownika marek55

  1. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:47)
    Gdy jechalem ta droga po raz pierwszy nie cala byla asfaltowa. Odcinek przez Otways byl nieutwardzony i gdy bylo mokro dostepny wylacznie dla prawdziwych 4x4 ...ale SUV-ow w tym czasie i tak nie bylo.
  2. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:44)
    Bylem tam pare razy , jeszcze w innej erze geologicznej :) Przechodzilem sucha stopa na London Bridge :)
  3. marek55
    marek55 (23.02.2013 6:43)
    Tak naprawde to nie jest juz ta prawdziwa Great Ocean Road. Wlasciwa droga zaczyna sie od Otways i ciagnie wybrzezem na wschod. Jednak od bardzo wielu lat Port Campbell National Park w powszechnej swiadomosci znany jest wlasnie jako The Great Ocean Road. Widze, ze foty mamy robione dokladnie z tego samego miejsca, przy bardzo zblizonych warunkach pogodowych
  4. marek55
    marek55 (23.02.2013 5:12)
    Moim zdaniem relacja bardzo nieprawdziwa. Przeczytalem "od deski, do deski" i az oczy wyszly mi ze zdumienia. Rozumiem, ze taka relacja jest z definicji subiektywna, ale jesli tak malo sie widzialo i przezylo, to osobiscie nigdy nie zdecydowalbym sie wydac zadnej opinii. Po pierwsze Sydney. Byles na King Cross, a nie w Kingstone...to jednak ladnych pare kilometrow roznicy i zupelnie inny swiat. Z tej perspektywy to jak ocenianie Amsterdamu poprzez pryzmat dzielnicy czerwonych latarni. To wprawdzie czesc tego miasta, aczkolwiek bardzo mala czesc. Uliubiona przez beckpackerow, gdyz bedac w granicach scislego centrum Sydney ceny nie sa wysrubowane...i to juz samo w sobie powinno wywolac podejrzenie,
    Bondi , czy Manly Beach to plaze bedace miejscami spotkan miejscowej mlodziezy, ale jako plaze do wypoczynku, a tym bardziej z estetycznego punktu widzenia sa absolutnie najgorszymi w Sydney. Generalnie czym dalej na ponoc miasta, tym plaze piekniejsze, niezatloczone, przyjemniejsze do posiedzenia. Ogolnie przepiekne sa w Sydney male plaze, ktorych jest tu spora ilosc, zas duze - Bondi, Manly, czy Cronulla polecam wylacznie imprezowiczom.
    Sydney z uwagi na swoje polozenie geograficzne jest niezwykle trudne do poruszania sie. Miasto zdaniem wielu koneserow podrozy ( moim rowniez) to bezwzglednie najpiekniejsza metropolia swiata. Rzecz tylko w tym, ze aby pisac cokolwiek o niej, trzeba tu troche pojezdzic. Na terenie miasta znajduja sie 2 parki narodowe i kilka sporych rezerwatow...to juz o czyms swiadczy.
    Zeby jednak zobaczyc Sydney koniecznie trzeba miec jakis wlasny srodek transportu...i jesli to mialby byc rower, to wymaga sporo czasu. Polecam kazdemu przejechanie zwlaszcza wzdluz polnocnego wybrzeza miasta...gwarantuje, ze zakochacie sie w tym miejscu. Jesli dodatkowo przejedziecie droga wzdluz Pittwater i Coal and Candle Creek, milosc bedzie juz dozgonna.
    Blue Mountains...czy chociaz na moment nie przyszlo Ci do glowy, aby wyjechac poza Echo Point i Scenic Park? Trzeba przejechac kawalek dalej - na szutrowa droge na Razorback, albo nad Royal Canyon obok Blackheath, czy tez jeszcze dalej w kierunku Wiseman Ferry. Te gory pomimo swojej bliskosci od Sydney sa wrecz nieprawdopodobnie dzikie, a opiniowanie o nich na podstawie tych dwoch punktow, ktore wymienilem na wstepie, jest jak pisanie o Tatrach, ktore widzialo sie tylko z Gubalowki i bylo jedynie na Kasprowym . Obraz rowniez bedzie zniechecajacy.
    Cairns nie jest w zadnej mierze az tak paskudne, jak opis powyzej. Wielu turystow marzy o plazach w tym miejscu, ale prawda jest taka, ze miasto powstalo na miejscu mangrowego lasu i nie ma na swoim terenie zadnych plaz. Natomiast na promenadzie nadmorskiej wybudowany jest kompleks basenow darmowo udostepnionych wszystkim chetnym.
    Wyjazd z miasta w kierunku polnocnym ( na Port Douglas) gwarantuje plaze, ktore nawet najwiekszym malkontentom zatrzymaja dech w piersiach. Zachodnie czesci miasta, te wchodzace juz w gory ( jak na przyklad Caravonica) zapewniaja widoki dla jakich mozna umierac :)
    Kuranda to cudna, nieprawdopodobnie czysta , malenka miejscowosc. Calosc tonie w ogromnejj ilosci kwiatow. Obok jeden z najbardziej spektakularnych wodospadow kontynentow - Barron Falls. Pamietac jednak nalezy, ze spektakularnosci nadaje mu ilosc wody, a to zobaczyc mozna zwlaszcza w porze mokrej. Kuranda otoczona jest pierwotna dzungla. Miejscowosc lezy wysoko w gorach i zarowno z uwagi na swoje polozenie, jak i obecnosc lasu , ma zdecydowanie nizsza temperature , niz niziny na wybrzezu. Okolo 30 km od Kuranda znajdziecie Davis Creek - przepiekny potok z wielkim wodospadem i naturalnymi basenami na samym skraju przepasci, pozwalajacymi na jednoczesna kapiel, picie szampana i podziwianie wspanialego widoku.
    W okolicach wiele tez plantacji kawy i herbaty, ametystowych jaskin, gigantycznych fikusow, malowniczych wodospadow i jezior.
    Jesli chcecie zobaczyc prawdziwa Australie, musicie uciekac z miast. Miasta - niektore naprawde bardzo ladne, sa jednak pewnym "przedluzeniem" Europy. Prawdziwa Australia to outback, ale to juz wymaga wlasnego srodka transportu.
    Relacja powyze jto nie "subiektywna" opinia, ale jakies krzywe zwierciadlo, bardzo niewiele majace wspolnego ze stanem faktycznym. Przykro mi, ale pod tym wzgledem jest tu bardzo kiepsko.
    Na plus nienajgorsza fotorelacja.
    Pozdrawiam!
  5. marek55
    marek55 (23.02.2013 3:47)
    Bartek - fajna relacja, ale...jest w niej wszystko to, jak nie nalezy pod zadnym pozorem zwiedzac Australii.To wielki kraj i potrzebuje sporo czasu. Nad to Bartku byles tylko w paru punktach, punktach ktore maja niezwykle wielki ruch turystyczny i przez to ogromnie skomercjalizowanych, podczas gdy Australia tej komerchy ma tak naprawde niewiele.
    Sydney nie jest "niewielkie", jak piszesz. Poza Circular Quey Jest na terenie Sydney bardzo wiele naprawde cudnych miejsc, lecz niestety dojazd do nich wymaga sporo czasu, jesli korzysta sie wylacznie z publicznych srodkow transportu ( oczywiscie pomijam koszmarnie drogie taksowki). Sydney jest miastem wyjatkowo obdarzonym przez przyrode i warto tam spedzic co najmniej 4-5 dni, by zapoznac sie chocby z najblizsza okolica.

    Przy Uluru bez wlasnego srodka transportu narazonym sie jest na tak zwane "odpowiedzialne praktyki serwisowe", a to oznacza program skrojony pod wytrzymalosc 90-latka, ktory do tego nigdy w zyciu nie zajmowal sie zadnym sportem.
    Baza noclegowa w Uluru jest wlasnoscia Aborygenow, ktorzy w tym miejscu ( podobnie jak w Kakadu ) kroja na turystach skore zywcem. O wiele lepsza opcja jest dobrze wyposazone pole campingowe i wlasny namiot. Niestety na tym terenie nie mozna sie rozbijac na dziko.
    Zastanawiam sie Bartku co kieruje turystami, ze jada nascie tysiecy kilometrow, a potem ida do zoo, aby zobaczyc natywne zwierzaki. Te bestie ogladac mozna rowniez w europejskich ogrodach zoologicznych, wiec placenie AUD40 za wstep i co wazniejsze marnotrawienie czasu , ktorego na Australie bylo tak niewiele wydaje mi sie ogromnym marnotrawstwem. Lepiej wyjsc do lasu , nawet w poblizu miasta, ale wczesnym rankiem i pewnosc, ze zobaczymy na drzewie koale jest bliska 100%
    Ogolnie fajna fotorelacja, ale wycieczka, jakiej nigdy bym nie polecal,
  6. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:43)
    to jak tam ? ...wypijemy Kosciuszke? :)))Nie wiem jak dla Ciebie, ale w moim uchu nie brzmi to za dobrze.
  7. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:15)
    Z ta akustyka to nie do konca. Dopiero po gruntownej przerobce wnetrza akustyka zyskala swiatowy standard.
  8. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:14)
    Jolu - to naprawde miasto wyjatkowe i obdarzone przez przyrode co najmniej na rowni z Rio i Hong Kongiem. Ilosc parkow i wrecz dzikich terenow mocno by Cie zaskoczyla.
  9. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:12)
    Kurin Gai Chase National Park Leszku...cudowne miejsce. Teraz nie widzialem tam statkow tego typu.
  10. marek55
    marek55 (17.02.2013 8:09)
    Fakt - , ze tak wlasnie wyglada. To byl dziwny przypadek. Gdy tam trafilismy Sydney Harbour Bridge byl na 2 tygodnie zamkniety ze wzgledu na remont, a ta droga w zasadzie sluzy niemal wylacznie do dojazdu do mostu. Ja sie nie zorientowalem i nia pojechalem.