Komentarze użytkownika marek55
Przejdź do głównej strony użytkownika marek55
-
O takich wyprawach to się książki pisze, a nie ogranicza do tak lakonicznego opisu. Ogromnie zazdroszczę! Gratuluję silnej woli!
-
Nie - to jednak nie moje okulary. Zastanawiam sie jaki cel ma dodawanie zdjęć takich, jak to. Czy wnosi to cokolwiek do prezentacji?
-
Słowo "vank" to po polsku katedra, a więc katedra "Katedra".
-
Taaak - tego zazdroszcze najbardziej. Nie bylem w tym rejonie, chociaz bylem troszke dalej - w Ahaggar, ktore jest ponoc najpiekniejszym miejscem w kraju. Problem tylko w tym, ze ja bylem tam w sierpniu, a temperatury siegaly wtedy 50 st C, a powietrze bylo bure od pyłu i widocznosc dosyc ograniczona. Do tego w poblize jechalem niezbyt ciekawym autobusem, ktory wprawdzie mial klime, ale dzialajaca raczej wylacznie teoretycznie. Na sama pustynie jechalem na ladowni ciezarowki z plandeka, razem z grupa okolo 20 innych ofiar.
Chyba tylko w Australii spotyka sie na pustyni mniej ludzi, niz w rogu Algierii, Libii, Nigru i Czadu. Uwielbiam takie pustki. To jest zawsze niebywale przezycie, gdy w zasadzie masz niemal pewnosc, ze w promieniu wiekszym , niz 100km nie ma zywego ducha ( z gatunku homo sapiens oczywiscie). Widze, ze nie byliscie, przy malowidle, ktore zna najwiecxej ludzi, a ktore rozslawione bylo Przez richa von Danikena w dokumencie "Wspomnienia z Przyszlosci".
-
Bylem kiedys w Algierii, ale to juz blisko 40 lat od tego momentu. To byl wtedy kwitnacy i w glownych miastach bardzo zeuropeizowany kraj. Wydawalo sie, ze zloza gazu zdobeda dla Algierii swietlana przyszlosc, ale niestety bardzo gleboka korupcja, brak kompetencji rzadzacych nie pozwolila na utrzymanie owczesnego tempa rozwoju. Oran byl pierwszym miastem, ktore widzialem i najbardziej zaskoczyla mnie w nim....czystosc miasta :)
Iwona - swietna podroz, ktorej szczerze zazdroszcze i zaluje, ze nie moglem byc w odpowiednim czasie w Polsce, bo z pewnoscia wybralbym sie z Piotrem.
Co do samej osoby organizatora - ja znam go wprawdzie jedynie z kilku rozmow telefonicznych i dyskusji internetowych, ale wydaje mi sie, ze w duzej czesci go rozumiem. On nie organizuje typowych wypraw komeryjnych. Przy cenach jakie uczestnicy placa za wycieczke czasem zastanawiam sie, czy jego kalkulacja zawiera aby wszystkie pozycje. Z pewnoscia nie ma tam setek godzin jego pracy, jakie spedza przy organizacji i remontowaniu, oraz przygotowywaniu busa. Jedynym jego zyskiem jest chyba tylko to, ze nie placi za wlasne uczestnictwo, ale to tez chyba pozornie, bo placi pozniej na przygotowanie sprzetu. Tu dochodzimy do sedna - dlaczego wobec tego to robi? Moim zdaniem wylacznie dlatego, ze jest pasjonatem, "gorącą głową" i chyba wrecz patologicznym optymista. To wlasnie z uwagi na te cechy charakteru z jednej strony te wycieczki organizuje, a z drugiej narzuca az tak nierealne cele.
Piszesz rowniez, ze bylas wsciekla, gdy Piotr wycofywal sie, gdy jeden z uczestnikow pertraktowal z lokalnymi wladzami. Na ostatniej wycieczce w Iranie razem ze mna i Irenka pojechala rowniez nasza znajoma. Wierz mi - mialem serdecznie dosyc, gdy ja staralem sie cokolwiek zalatwic, a ona co chwile swoim bardzo kulawym angielskim wtracala sie w negocjacje. Czasem zastanawialem sie czy juz mam dusic, czy moze jeszcze chwile wytrzymam.
Iwona - co do samej galerii - bardzo fajnie czytajacy sie tekst, sporo milego dla oka zdjec, ale patrzac na to z perspektywy widza, to chba jednak lepiej byloby podzielic to na dwie czesci glowne, a potem prezentowac detale. Rowniez wydaje mi sie , ze duza korzyscia dla calosci byloby zmniejszenie liczby zdjec o polowe. Wtedy bardzo ciekawe zdjacia nie gubia sie w tle.
No i na koniec ...zamiast truskawy wyobrazam sobie kaczke na pustyni. No i gdyby jeszcze tak zostawic ja w najdalszym punkcie...
-
Jolu - jesli cos czytam staram sie to robic raczej dokladnie, chociaz pomylki sie zdarzaja. Chyba sie troszke nie zrozumielismy - ja nie krytykuje tego, ze pojechalas na taka wycieczke. Doskonale rozumie powody. Z drugiej strony wiem, ze to nie za bardzo forma dla mnie, mimo ze jak mi sie wydaje jestem od Ciebie starszy. Lubie rowniez wygode, ale jeszcze bardziej lubie przygode i chyba nigdy nie zdazy mi sie podroz z walizka zamiast plecaka. Ogromnie rowniez sobie cenie samodzielnosc, ktora niestety wyjazdy zorganizowane, zwlaszcza te przez wielkich touroperatorow bardzo mocno ograniczaja.
Pisalem, ze interesujaco bylo dla mnie przeczytac wrazenia i doznania, oraz opinie o kraju osoby podrozujacej inaczej, niz ja, gdyz w penym sensie pozwala mi to na zorientowanie sie co jest najwazniejszym elementem poznawania w podrozy. Na 2 tygodnie spedzone w Iranie pokazalas sporo wiedzy ogolnej o tym kraju. Mialas wiele wlasnych obserwacji, chociaz nie koniecznie takich samych, jak my. Twoje obserwacje w zdecydowanej wiekszosci byly bardzo trafne mz, ale czasem zabraklo Ci po prostu jakies interakcji z tubylcami - niestety w warunkach takiej wycieczki w zasadzie niemozliwej. Tak wiec prosze nie odbieraj mych slow jako krytyke tego, ze w taki , a nie inny sposob zwiadzalas Iran, ale raczej zachete dla wszystkich, ze jesli tylko mozecie - starajcie sie jezdzic samodzielnie, gdyz wtedy poznaje sie kraj absolutnie wszystkim zmyslami, nawet tymi o ktorych istnieniu nie mieliscie pojecia.
Co do zdjec...Jolu - ja nie krytykuje Ciebie, lecz wyrazilem wylacznie opinie o fotkach. Widzisz sama, ze najlepsze nie sa. Nie kaze Ci poswiecac czasu i energii na robienie lepszych, ale jednoczesnie nie mozesz wymagac ode mnie tego, zebym chwalil cos wbrew sobie. Poza tym odrobina krytyki nikomu chyba jeszcze nie zaszkodzila.
Jeszcze raz pozdrawiam!
-
2.5 km na poludniowy wschod od tego miejsca znajduje sie Naqsh-e Rajab z monumentalnymi plaskorzezbami.
-
Tutaj chyba nigdy nie bede. Zbyt malo znam te najciekawsze rejony Meksyku, by wybierac sie na Baja. To zdaje sie jest raj dla tych, ktorzy chca wypoczywac aktywnie.
-
Swietna podroz! Jesli bede juz na tyle stary, ze nie bede juz mogl sam prowadzic auta, czy motocycla, to taka wycieczka jest czyms, co bralbym pod uwage. Zreszta chyba wybiore sie w towarzystwie tego operatora do Algerii, jesli ciagle jeszcze bedzie mial ten kierunek aktualny w przyszlym roku. Sympatyczny opis ( chociaz dla mnie szkoda, ze bardziej nie skupilas sie na przygodzie w miejsce "przewodnika po rejonie". Wiele bardzo fajnych zdjec.
Zdecydowanie polecam ta relacje!
-
aaa- zapomnialem. Blagam zrob cos z tym "Chitchociem". Toz on sie w grobie przewraca :)
-
O takich wyprawach to się książki pisze, a nie ogranicza do tak lakonicznego opisu. Ogromnie zazdroszczę! Gratuluję silnej woli!
-
Nie - to jednak nie moje okulary. Zastanawiam sie jaki cel ma dodawanie zdjęć takich, jak to. Czy wnosi to cokolwiek do prezentacji?
-
Słowo "vank" to po polsku katedra, a więc katedra "Katedra".
-
Taaak - tego zazdroszcze najbardziej. Nie bylem w tym rejonie, chociaz bylem troszke dalej - w Ahaggar, ktore jest ponoc najpiekniejszym miejscem w kraju. Problem tylko w tym, ze ja bylem tam w sierpniu, a temperatury siegaly wtedy 50 st C, a powietrze bylo bure od pyłu i widocznosc dosyc ograniczona. Do tego w poblize jechalem niezbyt ciekawym autobusem, ktory wprawdzie mial klime, ale dzialajaca raczej wylacznie teoretycznie. Na sama pustynie jechalem na ladowni ciezarowki z plandeka, razem z grupa okolo 20 innych ofiar.
Chyba tylko w Australii spotyka sie na pustyni mniej ludzi, niz w rogu Algierii, Libii, Nigru i Czadu. Uwielbiam takie pustki. To jest zawsze niebywale przezycie, gdy w zasadzie masz niemal pewnosc, ze w promieniu wiekszym , niz 100km nie ma zywego ducha ( z gatunku homo sapiens oczywiscie). Widze, ze nie byliscie, przy malowidle, ktore zna najwiecxej ludzi, a ktore rozslawione bylo Przez richa von Danikena w dokumencie "Wspomnienia z Przyszlosci". -
Bylem kiedys w Algierii, ale to juz blisko 40 lat od tego momentu. To byl wtedy kwitnacy i w glownych miastach bardzo zeuropeizowany kraj. Wydawalo sie, ze zloza gazu zdobeda dla Algierii swietlana przyszlosc, ale niestety bardzo gleboka korupcja, brak kompetencji rzadzacych nie pozwolila na utrzymanie owczesnego tempa rozwoju. Oran byl pierwszym miastem, ktore widzialem i najbardziej zaskoczyla mnie w nim....czystosc miasta :)
Iwona - swietna podroz, ktorej szczerze zazdroszcze i zaluje, ze nie moglem byc w odpowiednim czasie w Polsce, bo z pewnoscia wybralbym sie z Piotrem.
Co do samej osoby organizatora - ja znam go wprawdzie jedynie z kilku rozmow telefonicznych i dyskusji internetowych, ale wydaje mi sie, ze w duzej czesci go rozumiem. On nie organizuje typowych wypraw komeryjnych. Przy cenach jakie uczestnicy placa za wycieczke czasem zastanawiam sie, czy jego kalkulacja zawiera aby wszystkie pozycje. Z pewnoscia nie ma tam setek godzin jego pracy, jakie spedza przy organizacji i remontowaniu, oraz przygotowywaniu busa. Jedynym jego zyskiem jest chyba tylko to, ze nie placi za wlasne uczestnictwo, ale to tez chyba pozornie, bo placi pozniej na przygotowanie sprzetu. Tu dochodzimy do sedna - dlaczego wobec tego to robi? Moim zdaniem wylacznie dlatego, ze jest pasjonatem, "gorącą głową" i chyba wrecz patologicznym optymista. To wlasnie z uwagi na te cechy charakteru z jednej strony te wycieczki organizuje, a z drugiej narzuca az tak nierealne cele.
Piszesz rowniez, ze bylas wsciekla, gdy Piotr wycofywal sie, gdy jeden z uczestnikow pertraktowal z lokalnymi wladzami. Na ostatniej wycieczce w Iranie razem ze mna i Irenka pojechala rowniez nasza znajoma. Wierz mi - mialem serdecznie dosyc, gdy ja staralem sie cokolwiek zalatwic, a ona co chwile swoim bardzo kulawym angielskim wtracala sie w negocjacje. Czasem zastanawialem sie czy juz mam dusic, czy moze jeszcze chwile wytrzymam.
Iwona - co do samej galerii - bardzo fajnie czytajacy sie tekst, sporo milego dla oka zdjec, ale patrzac na to z perspektywy widza, to chba jednak lepiej byloby podzielic to na dwie czesci glowne, a potem prezentowac detale. Rowniez wydaje mi sie , ze duza korzyscia dla calosci byloby zmniejszenie liczby zdjec o polowe. Wtedy bardzo ciekawe zdjacia nie gubia sie w tle.
No i na koniec ...zamiast truskawy wyobrazam sobie kaczke na pustyni. No i gdyby jeszcze tak zostawic ja w najdalszym punkcie... -
Jolu - jesli cos czytam staram sie to robic raczej dokladnie, chociaz pomylki sie zdarzaja. Chyba sie troszke nie zrozumielismy - ja nie krytykuje tego, ze pojechalas na taka wycieczke. Doskonale rozumie powody. Z drugiej strony wiem, ze to nie za bardzo forma dla mnie, mimo ze jak mi sie wydaje jestem od Ciebie starszy. Lubie rowniez wygode, ale jeszcze bardziej lubie przygode i chyba nigdy nie zdazy mi sie podroz z walizka zamiast plecaka. Ogromnie rowniez sobie cenie samodzielnosc, ktora niestety wyjazdy zorganizowane, zwlaszcza te przez wielkich touroperatorow bardzo mocno ograniczaja.
Pisalem, ze interesujaco bylo dla mnie przeczytac wrazenia i doznania, oraz opinie o kraju osoby podrozujacej inaczej, niz ja, gdyz w penym sensie pozwala mi to na zorientowanie sie co jest najwazniejszym elementem poznawania w podrozy. Na 2 tygodnie spedzone w Iranie pokazalas sporo wiedzy ogolnej o tym kraju. Mialas wiele wlasnych obserwacji, chociaz nie koniecznie takich samych, jak my. Twoje obserwacje w zdecydowanej wiekszosci byly bardzo trafne mz, ale czasem zabraklo Ci po prostu jakies interakcji z tubylcami - niestety w warunkach takiej wycieczki w zasadzie niemozliwej. Tak wiec prosze nie odbieraj mych slow jako krytyke tego, ze w taki , a nie inny sposob zwiadzalas Iran, ale raczej zachete dla wszystkich, ze jesli tylko mozecie - starajcie sie jezdzic samodzielnie, gdyz wtedy poznaje sie kraj absolutnie wszystkim zmyslami, nawet tymi o ktorych istnieniu nie mieliscie pojecia.
Co do zdjec...Jolu - ja nie krytykuje Ciebie, lecz wyrazilem wylacznie opinie o fotkach. Widzisz sama, ze najlepsze nie sa. Nie kaze Ci poswiecac czasu i energii na robienie lepszych, ale jednoczesnie nie mozesz wymagac ode mnie tego, zebym chwalil cos wbrew sobie. Poza tym odrobina krytyki nikomu chyba jeszcze nie zaszkodzila.
Jeszcze raz pozdrawiam! -
2.5 km na poludniowy wschod od tego miejsca znajduje sie Naqsh-e Rajab z monumentalnymi plaskorzezbami.
-
Tutaj chyba nigdy nie bede. Zbyt malo znam te najciekawsze rejony Meksyku, by wybierac sie na Baja. To zdaje sie jest raj dla tych, ktorzy chca wypoczywac aktywnie.
-
Swietna podroz! Jesli bede juz na tyle stary, ze nie bede juz mogl sam prowadzic auta, czy motocycla, to taka wycieczka jest czyms, co bralbym pod uwage. Zreszta chyba wybiore sie w towarzystwie tego operatora do Algerii, jesli ciagle jeszcze bedzie mial ten kierunek aktualny w przyszlym roku. Sympatyczny opis ( chociaz dla mnie szkoda, ze bardziej nie skupilas sie na przygodzie w miejsce "przewodnika po rejonie". Wiele bardzo fajnych zdjec.
Zdecydowanie polecam ta relacje! -
aaa- zapomnialem. Blagam zrob cos z tym "Chitchociem". Toz on sie w grobie przewraca :)