Otrzymane komentarze dla użytkownika jolrop, strona 424

Przejdź do głównej strony użytkownika jolrop

  1. jolrop
    jolrop (25.01.2010 20:20)
    jolrop (24.01.2010 21:24) +1 I na tym mi właśnie zależy, kiedy piszę o miejscach w których byłam. Chciałabym, aby Ci którzy je znają, być może przelotnie, poczuli, że tam wrócili, a Ci, którzy jeszcze tam nie byli zechcieli tam pojechać:)
    Pozdrawiam serdecznie i tych zakochanych już, i tych którzy jeszcze nie wiedzą, że zakochają się we Lwowie podczas pierwszej wizyty:)
  2. s.wawelski
    s.wawelski (25.01.2010 6:37)
    Jolu, bardzo mi milo z powodu Twoich odwiedzin. Ciesze sie, ze Cie zainteresowal temat mojej ostatniej podrozy, ktory jak zauwazylem, chyba pokrywa sie nieco z Twoimi "wschodnimi" zainteresowaniami :-)
  3. kasai.eu
    kasai.eu (24.01.2010 21:10)
    Uwielbiam Lwów i mam do niego ogromny sentyment. Każda wizyta w tym mieście to niesamowite przeżycie, a czytając Twoją relacje czułam się jakbym w nim była. Pozdrawiam.
  4. leonka7
    leonka7 (24.01.2010 13:05)
    Jolu, pięknie opisane. W maju po raz kolejny odwiedzę Lwów i pewnie nie raz i nie dwa razy przeczytam Twój opis :)
  5. lmichorowski
    lmichorowski (23.01.2010 1:32)
    Powtarzam komentarz, bo widzę, że wczoraj nie wszedł...
  6. lmichorowski
    lmichorowski (23.01.2010 1:32)
    "Sam wieszcz Adam z cokołu spogląda strapiony,
    Na ostatnie stulecia, na ten czas miniony
    I widzi, nie wchodząc zbyt głęboko w przyczyny,
    Tonący ląd polskości w morzu Ukrainy."
  7. lmichorowski
    lmichorowski (22.01.2010 0:08)
    Zgadzam się, ale ten fragment Hemara znalazłem wcześniej i wkleiłem go tu. Bardziej pasowałby na koniec, ale cóż...
  8. lmichorowski
    lmichorowski (22.01.2010 0:05)
    Ja wiem, że nie utonie... To była raczej gorzka refleksja Hemara nad zakłamywaniem historii przez "ajentów PRL-u".
  9. lmichorowski
    lmichorowski (21.01.2010 23:57)
    Dlatego też i ja ograniczę się do niemego zachwytu...+++++++++++++++ Pozdrawiam
  10. lmichorowski
    lmichorowski (21.01.2010 23:55)
    Tu właśnie władyką był wspomniany przeze mnie Andrzej Szeptycki, a właściwie Andrij Szeptyckyj, bo przecież czuł on się Ukraińcem.