Otrzymane komentarze dla użytkownika n4taliakolumber, strona 12
Przejdź do głównej strony użytkownika n4taliakolumber
-
To jest bardzo zwodniczy wywód i bardzo marne porównanie. Nic mi nie wytłumaczyłaś. Utwierdziłaś natomiast w przeświadczeniu, że nie otworzycie drzwi, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Przypomina mi to Wesele Wyspiańskiego i sparafrazuję tu jego słowa :Niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś zaciszna, byle nasza wieś spokojna. Ot co...idę pooglądać piękne podróże, których jest już sporo na Kolumberze. Potrzeba mi świeżego powietrza. W tej dyspucie, gdzie każdy nadaje na swoich falach zmęczyłam się okropnie...Nie chcę już w niej uczestniczyć, proszę nie wywołuj mnie imiennie do odpowiedzi. Będę nawet wspaniałomyślna i zostawię Ci ostatnie zdanie.
-
Aniunasadach, spróbuję Ci wytłumaczyć, na czym polega ta kwestia "początkowej formuły Kolumbera", na której tak bardzo nam zależy:
Kiedy znalazłam Kolumbera, poczytałam parę podróży, sympatyczne komentarze pod nimi, a na Kolumberze przywitali mnie życzliwie, napisałam własną podróż, umieściłam ją tu i miałam dużą frajdę z tego, jak została przyjęta. Zdjęcia były marne, skanowane ze starych negatywów, ale pisałam o przygodzie i to się spotkało ze zrozumieniem.
Potem sobie pomyślałam, że kto wie, może jest lepszy taki portal, może niepotrzebnie zapisałam się na pierwszy, jaki spotkałam. Więc rozejrzałam się po internecie i znalazlam piękne fotograficzne galerie, świetnie zrealizowane, gdzie zdjęcia o wiele ładniej są eksponowane a wszystko dziala jak trzeba. Czegoś jednak było mi brak. I zrozumiałam, że brak mi było tych ludzi, tych komentarzy, tych plusików nawet - nie chodzi o ilość, ale o kontakt. Tamte galerie były czymś jak ranking, jak piękny album, ale bez kontaktu z ludźmi, a jeśli, to były uwagi tak bardzo profesjonalne, że czułam, że tam nie mam co nawet zaglądać.
Tu podobało mi się, że wielcy podróżnicy gadają jak równi z równymi z małymi turystami, a wspaniali fotograficy plusikują zwyczajne zdjęcie pani Eli z wczasów, bo pokazuje coś ciekawego. Ta pierwotna formuła Kolumbera, o jaką chcielibyśmy walczyć, jeśli możemy, to żeby on taki pozostał, to znaczy, żeby każdy, nawet najmniejszy, mógł tu zamieścić swoją podróż, coś innym pokazać, i żeby to była wymiana myśli, uwag, przeżyć, a nie tylko ranking - kto da lepsze zdjęcie. Doskonale wszyscy wiemy, że nie jest idealnie, a ostatnio to jest w ogóle niedobrze. Ale ta formuła portalu społecznościowego podróżniczo-fotograficznego gdzie każdy ma prawo coś spróbować pokazać i każdy ma prawo ocenić, napisać komentarz, gdzie możemy pogadać i nawet się czasem pokłócić, bo jesteśmy ludźmi, i gdzie - prawda - jest trochę ludzi którzy się już trochę znają i lubią ze sobą gadać, i gdzie czasem wychodzą na wierzch emocje - tak, bo jesteśmy ludźmi, a nie robotami od oceniania fotografii.
Dlatego, jeśli komuś ta pierwotna formuła portalu podróżniczo-fotograficznego i społecznościowego nie odpowiada, to mnie to przypomina sytuację, kiedy ktoś wchodzi do restauracji azjatyckiej i ma pretensję, że tu nie zje pizzy.
-
Prosta droga do samounicestwienia Kolumbera...
Nikt nie będzie go utrzymywał tylko dlatego, że parę osób ma ochotę towarzysko się dopieścić i rozmościło się tu jak na swoim. Przecież odstraszacie swoim zachowaniem nowych a ci, których Wam się udało nie tak dawno namówić, by tutaj zostali, uciekają. Zrozumcie, to jest początek końca, jeśli nie odstąpicie od personalnych rozgrywek i nie będziecie tak jak mnie, przekonywać innych, że początkowa formuła Kolumbera była właśnie taka i w tej kwestii nic nie trzeba zmieniać. Nikt rozsądny w to nie uwierzy. Techniczne poprawki jakie trzeba zrobić na Kolumberze to pryszcz w porównaniu z tym jak mocno trzeba przeorać Wasze przeświadczenie, że wszystko jest OK Nie jest. Nie jestem tutaj związana towarzysko z kimkolwiek, nie stoję po żadnej stronie, nie ma więc powodów przypuszczać, że moje spostrzeżenia i uwagi są tendencyjne albo komuś na złość. Tak to widzę. Oby nie było to widzenie prorocze.
-
Jak dzieci w piaskownicy, i jedni, i drudzy :)
Teraz poobrazajcie sie wszyscy na siebie :)
-
Marku, czy nie uwazasz, ze coraz wiecej Twoich wypowiedzi nie ma nic wspolnego z podrozami ani nawet z technika fotografowania (mimo, za ta jako taka w zasadzie nie do konca jest mysla przewodnia Kolumbera)? Pamietam, gdy Cie internetowo poznalem z jakies 10-12 lat temu, jak mi wowczas zaimponowales swoimi podrozami i pieknymi zdjeciami. Domyslam sie, ze nie tylko tu koncza sie Twoje zalety, ale w koncu nie wszystkie z nich nadaja sie do ich ujawnienia wlasnie tu na Kolumberze. Jak juz wiemy z historii, szybko swiata sie nie da zbawic. Jak widac nie udalo sie tego nawet Chrystusowi...
Pamietam, jak kiedys napisales komus w odpowiedzi, ze gentlemen'i pewne pytania pozostawiaja bez odpowiedzi... Chcialbym nadal wierzyc, ze pozostales wierny swej maksymie. Oczywiscie chyba nie musze dodawac, ze w rozszerzonej i metaforycznej formie...
-
Slawo - napadliscie na mnie i nie tylko na mnie w sposob uragajacy jakiejkolwiek przyzwoitosci, ja wybaczylem Wam to, a Ty piszesz cos takiego???
-
Mamy w zasadzie wspólne przykazania, ale każdy ma też własną moralność, tak myślę. Moja mówi mi, że:
- nie wolno milczeniem zbyć wyciągniętej ręki do zgody, niezależnie od faktu, jak bardzo się przysięgało milczeć. Tylko dlatego się odzywam, inaczej nie potrafię zareagować. Jest tylko jeden problem - że ja w ten gest nie wierzę, nie wierzę w szczerość, wydaje mi się, że jest to gest strategiczny, bardzo przebiegły zresztą. Errare humanum est - chciałabym się mylić, jeśli się mylę, szczerze się ucieszę.
- moja moralność mówi mi też, że nie ma nic niemoralnego w rozmawianiu w zamkniętej grupie o kimś z zewnątrz, szczególnie, jeśli nie obgaduje się czyjegoś nosa lub tego z kim sypia, ale mówi się o tym, co nam przeszkadza czuć się dobrze we wspólnym z tą osobą miejscu. Natomiast niemoralnym według mnie jest wynoszenie na zewnątrz tego, co ludzie w zamkniętej grupie mówią, przekazywanie osobie o której mówią tego, co mówili w poczuciu dyskrecji *. A już pomysł upublicznienia wyniesionych na zewnątrz rozmów, w moim poczuciu jest chyba nawet nielegalny.
Nic więcej nie mam zamiaru mówić, na nic odpowiadać, powiedziałam już dawno dość. Nie oczekuję też odpowiedzi.
Tym bardziej, że nie jest to miejsce, o ile rozumiem, poświęcone dyskusji na temat jakiegoś konkretnego użytkownika, na przykład Marek55, czy besir, czy może gruppo_kual, czy może jeszcze jakiegoś innego = wciąż tego samego...
To miejsce tutaj poświęcone jest zmianom na Kolumerze, zmianom, które ja rozumiem jako zmiany na lepsze bez zmieniania Kolumbera w coś, czym on nie jest, nie był, i nigdy nie miał być, w Kolumbera, do jakiego większość z nas wcale się nie zapisywała. Skupmy się więc na rozmowie o Kolumberze a nie o osobach, na rozmowie a nie na obraźliwych oskarżeniach.
To wszystko co chciałam powiedzieć..
====
* Jeśli ktoś gdzieś z kimś (w zamkniętym, niepublicznym kąciku) mnie obgaduje, to z góry mówię, nie życzę sobie "życzliwego donoszenia w imię przyjaźni", próba takiego zachowania w moich oczach przekreśla jakiekolwiek dobre stosunki z donosicielem - nie z tymi, co o mnie mówili, bo każdy ma prawo (w zamkniętym gronie) myśleć i mówić to co uważa za stosowne.
-
Tak, tak - wiem o slynnym sabacie czarownic.Zastanawialem sie jak powinienem byl zareagowac. Czy na tym samym poziomie, rozpoczynajac tym samym 3 wojne swiatowa? Chyba nie o to mi chodzi, by wykrzyczec swoje racje, by z obledem zemsty w oczach wyszydzac Was i ironizowac. Cos takiego daloby mi satysfakcje na 5 minut , a pozniej wypelnilo zlym samkiem. W zyciu zawsze wolalem budowac mosty, niz je burzyc. Moje mosty jednak musialy miec solidna, a nie sliska podstawe. Troszke pomogl mi pewien artykul, ktory przeczytalem i pozwole sobie tutaj zacytowac:
"Warto uświadomić sobie mechanizm tego zjawiska. Otóż obgadywaniem zajmują się (z oddaniem godnym lepszej sprawy) osoby o niskim poczuciu wartości. Obrażając, kpiąc czy wyśmiewając się z innych nie tyle czerpią z tego faktu przyjemność, co za pomocą tych nieskomplikowanych czynności podnoszą swoje niskie poczucie wartości, leczą kompleksy pozornie kompensują braki.
Proszę zauważyć, że osoby takie zawsze znajdują u innych „słabe punkty” czy wady. Rzadko plotkuje się na temat czyichś osiągnięć czy sukcesów. Porównując się do słabszych, stajemy się we własnych oczach silnymi.
A oto rozebrany na części składowe przykład:
Zdanie : Zobacz jakie ona ma grube nogi....., niesie za sobą treść - ja mam szczupłe, czyli ja jestem ładniejsza. Rzucająca tę uwagę kobieta cierpi na niedosyt komplementów potwierdzających jej atrakcyjność i kompensuje sobie ten brak sama porównując swoje nogi z jakimikolwiek według niej gorszymi. Czuje się dzięki temu "sprytnemu zabiegowi", najczęściej potwierdzonemu przez drugą interlokutorkę przez chwilę piękna. Tak to działa.
Znając ukryty mechanizm obgadywania, wiedząc, że jest ono tak naprawdę zachowaniem obronnym, łatwiej jest na nie nie reagować.
Obgadywanie, obrażanie czy kpienie powodują, że czujemy się ofiarami czyichś niepochlebnych opinii, krzywdzących sądów. Z dyskomfortu jaki niesie ze sobą ta sytuacja łatwo jest wyjść przypominając sobie, że to „oprawca” ma deficyty, że to on tak naprawdę jest ofiarą własnych kompleksów. Demaskując cel omawianych zachowań widzimy czyjś często nieuświadamiany, duży problem. I zamiast uczucia złości czy upokorzenia pojawić się powinno - współczucie."
Zastanawiam sie...Amused - wypominasz mi fakt zaistnialy pewnie jakies 7 lat temu. Miala nim byc porada - wedlug Ciebie chybiona. Byc moze taka wlasnie byla, ale jesli nawet owa porada byla Ci zupelnie niepotrzebna, to chyba latwo sie domyslic, ze poswiecajac Tobie moj wlasny czas i wiedze robilem to nie z tych pobudek by Ci sprawic przykrosc, lecz wrecz odwrotnie. Ilez wiec musialo sie w Tobie klebic zlosci, by tak dlugo tlamsic to w sobie? Teraz rozumiem, ze jestes osoba niezwykle ambitna, osoba, ktorej ambicje powoduja to iz nie przyjmujesz do siebie mozliwosci nie bycia w czyms najlepsza. Z jednej strony taka cecha daje mozliwosc osiagniecia sukcesu - szczegolnie w zyciu zawodowym, z drugiej jest i coraz bardziej bedzie przyczyna stresow i depresji. Prosze - uwierz mi, ze nie ma niczego zlego w tym , ze cos sie robi gorzej od kogos innego. Uswiadomienie sobie tego daje wielka ulge. Na ta chwile przegladnij sobie zapis wlasnej rozmowy. Przypomnij sobie, jak sie nakrecalas. To nagromadzenie zlych emocji da o sobie kiedys znac. Zdecydowalem sie na zamieszczenie komentarza pod Twoim albumem. Chyba nietrudno sie domyslic, ze nie przyszlo mi to latwo. Chcialem jednak by wszyscy wiedzieli, ze mozna ocenic czyjac prace obiektywnie, niezaleznie od tego co sie mysli o tej osobie, tym bardziej, ze w ogromnej wiekszosci opinie ktore sobie o kims budujemy na podstawie zdawkowych kontaktow internetowych sa w wiekszosci wypadkow ogromnym gmaszyskiem budowanym na piasku. Z wielkim wiec zdumieniem zobaczylem, jak moje najlepsze intencje sa wrecz mieszane z blotem. Cenie w Tobie ambicje ( ale nie nadambicje), pracowitosc, a nade wszystko tak bliskie mi poszukiwania przygody. Mniej cenie zacietosc, brak dystansu do samej siebie, sklonnosc do dzialan zakulisowych, czyli brak cywilnej odwagi ( to cecha wszystkich osob, do ktorych sie tu zwroce).
Aniachal - w zasadzie nie wiem co moglbym w Tobie cenic z jednego prostego powodu - inne osoby w miare "znam", a Ciebie nie. Nie bede tez pisal tego, czego nie cenie, ale zacytowany przeze mnie artykul powinien Ci wiele powiedziec o sobie samej.
Slawko - podbala mi sie Twoja chec pomocy i oferowanie komus zupelnie nieznajomemu swojego czasu i wysilku. Zdecydowanie mniej podoba mi sie nieposkromiona chec dominowania, pouczania . Nie mam tu na mysli czegos, co pomaga lepiej pisac, czy fotografowac, ale pouczanie jak byc "lepszym" czlowiekiem. To chyba zawodowa sklonnosc do przekonania, ze masz na to gotowa recepte.
Iwona - cenie w Tobie inteligencje, pamiec, i zdolnosc pokonywania wyzwan ( mam na mysli wyjazdy rowerowe). Zdecydowanie jednak potepiam ( i tu z gory przepraszam, ale nie potrafie znalezc wlasciwego synonimu) tak wiec potepiam falsz, potepiam niepohamowana sklonnosc do intryg. Iwonko - u Ciebie zjawisko psychologicznej projekcji jest najwyrazniejsze.Probujesz za plecami zrzucic na innych wlasne cechy negatywne i zyciowe niepowodzenia, z ktorych zdajesz sobie sprawe. W ten sposob zadowolenia nigdy nie osiagniesz ,a udawanie przed znajomymi wczesniej, czy pozniej sie "sypnie". Moge tylko przypuszczac, ze kiedys, w czasach szkolnych i studenckich bylas osoba chetnie pomagajaca innym, aczkolwiek niedoceniana. Mysle , ze ciagle lepiej jest zostac w sferze niedocenienia, niz przejsc na strone intryg. Podobnie , chciaz w mniejszym stopniu jest z twoja siostra, ktora cale zycie pozostawala w twoim cieniu, wiec czesc ambicjonalna az tak bardzo jej sie nie wyolbrzymila.
Zfiesz - nie bardzo rozumiem jak to sie stalo, ze od czasow szkoly sredniej Twoje poczucie humoru nie rozwinelo sie dalej. Pozostales pod tym wzgledem na poziomie klasowego smieszka. Moze i fajnie, ale razi mnie troche dziecinada. Rowniez w zwiaku z Toba przypomniala mi sie angielskie przyslowie: " With friends like these, who needs enemies?" Ponad to - czy napisales Voyagerowi prosto w twarz to, co napisales za plecami? Czy zrobiles to samo z Handlowcem?
Je2bnik - masz absolutna racje! Doskonale wyczules powod , dla ktorego nie zagladam w Twoje albumy.
Chcialbym teraz zapytac jak sie czujecie? Jak czuje sie ktos, kto aby mowic o kims innym probuje sie wiele razy upewniac, ze ta osoba jest nieobecna?
Poczatkowo chcialem upublicznic cala Wasza konwersacje, pozniej pomyslalem, ze "zrobie to, jesli beda isc w zaparte"...itp, itd. Prawda jest jednak taka, ze obojetne co zrobicie , z cala pewnoscia ani calej, ani fragmentow tej konwersacji nie upublicznie. Nie bede tez odwolywal sie nigdy do jakichkolwiek jej czesci, wierzac w to, ze zostalo w Was dostatecznie wiele przyzwitosci, by rozumiec ,ze bylo to cos wiecej , niz tylko faux pass z Waszej strony. Wrecz przeciwnie - wyciagam do was wszystkich reke na zgode. Proponuje wzajemny szacunek, otwartosc, uczciwosc, rzetelnosc dla wszystkich userow. Proponuje, by wszelkie watpliwosci wyrazac publicznie, ale przede wszystkim pytac, zanim wyrazi sie wlasna opinie...i tu przejdzmy moze do poczatku. Nazywajac natalie "klamczuszka" i "Pinokiem" mialem ku temu solidne podstawy. Jesli w ten spsob nazywam osobe z prawda faktycznie sie mijajaca , to obrazam??????????????
Slawko - nie - zadna podroz Hooltayki nie byla na pierwszej stronie, tym bardziej podroz pierwsza. Poza tym mam powody, by do tego dazyc. Wy zas zamiast sie wysmiewac mogliscie zwyczajnie zapytac dlaczego.
Mam nadzieje, ze to, co sie stalo bedzie dla portalu budujace, a nie destrukcyjne.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam!
Marek
-
A bo widzisz, ja plusiki stawiam za ideę, a nie za kumoterstwo ;)
-
Kary godne to jest, że mi plusika nie postawiłaś, a ja Tobie mimo wszystko tak!
-
To jest bardzo zwodniczy wywód i bardzo marne porównanie. Nic mi nie wytłumaczyłaś. Utwierdziłaś natomiast w przeświadczeniu, że nie otworzycie drzwi, żeby wpuścić trochę świeżego powietrza. Przypomina mi to Wesele Wyspiańskiego i sparafrazuję tu jego słowa :Niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś zaciszna, byle nasza wieś spokojna. Ot co...idę pooglądać piękne podróże, których jest już sporo na Kolumberze. Potrzeba mi świeżego powietrza. W tej dyspucie, gdzie każdy nadaje na swoich falach zmęczyłam się okropnie...Nie chcę już w niej uczestniczyć, proszę nie wywołuj mnie imiennie do odpowiedzi. Będę nawet wspaniałomyślna i zostawię Ci ostatnie zdanie.
-
Aniunasadach, spróbuję Ci wytłumaczyć, na czym polega ta kwestia "początkowej formuły Kolumbera", na której tak bardzo nam zależy:
Kiedy znalazłam Kolumbera, poczytałam parę podróży, sympatyczne komentarze pod nimi, a na Kolumberze przywitali mnie życzliwie, napisałam własną podróż, umieściłam ją tu i miałam dużą frajdę z tego, jak została przyjęta. Zdjęcia były marne, skanowane ze starych negatywów, ale pisałam o przygodzie i to się spotkało ze zrozumieniem.
Potem sobie pomyślałam, że kto wie, może jest lepszy taki portal, może niepotrzebnie zapisałam się na pierwszy, jaki spotkałam. Więc rozejrzałam się po internecie i znalazlam piękne fotograficzne galerie, świetnie zrealizowane, gdzie zdjęcia o wiele ładniej są eksponowane a wszystko dziala jak trzeba. Czegoś jednak było mi brak. I zrozumiałam, że brak mi było tych ludzi, tych komentarzy, tych plusików nawet - nie chodzi o ilość, ale o kontakt. Tamte galerie były czymś jak ranking, jak piękny album, ale bez kontaktu z ludźmi, a jeśli, to były uwagi tak bardzo profesjonalne, że czułam, że tam nie mam co nawet zaglądać.
Tu podobało mi się, że wielcy podróżnicy gadają jak równi z równymi z małymi turystami, a wspaniali fotograficy plusikują zwyczajne zdjęcie pani Eli z wczasów, bo pokazuje coś ciekawego. Ta pierwotna formuła Kolumbera, o jaką chcielibyśmy walczyć, jeśli możemy, to żeby on taki pozostał, to znaczy, żeby każdy, nawet najmniejszy, mógł tu zamieścić swoją podróż, coś innym pokazać, i żeby to była wymiana myśli, uwag, przeżyć, a nie tylko ranking - kto da lepsze zdjęcie. Doskonale wszyscy wiemy, że nie jest idealnie, a ostatnio to jest w ogóle niedobrze. Ale ta formuła portalu społecznościowego podróżniczo-fotograficznego gdzie każdy ma prawo coś spróbować pokazać i każdy ma prawo ocenić, napisać komentarz, gdzie możemy pogadać i nawet się czasem pokłócić, bo jesteśmy ludźmi, i gdzie - prawda - jest trochę ludzi którzy się już trochę znają i lubią ze sobą gadać, i gdzie czasem wychodzą na wierzch emocje - tak, bo jesteśmy ludźmi, a nie robotami od oceniania fotografii.
Dlatego, jeśli komuś ta pierwotna formuła portalu podróżniczo-fotograficznego i społecznościowego nie odpowiada, to mnie to przypomina sytuację, kiedy ktoś wchodzi do restauracji azjatyckiej i ma pretensję, że tu nie zje pizzy. -
Prosta droga do samounicestwienia Kolumbera...
Nikt nie będzie go utrzymywał tylko dlatego, że parę osób ma ochotę towarzysko się dopieścić i rozmościło się tu jak na swoim. Przecież odstraszacie swoim zachowaniem nowych a ci, których Wam się udało nie tak dawno namówić, by tutaj zostali, uciekają. Zrozumcie, to jest początek końca, jeśli nie odstąpicie od personalnych rozgrywek i nie będziecie tak jak mnie, przekonywać innych, że początkowa formuła Kolumbera była właśnie taka i w tej kwestii nic nie trzeba zmieniać. Nikt rozsądny w to nie uwierzy. Techniczne poprawki jakie trzeba zrobić na Kolumberze to pryszcz w porównaniu z tym jak mocno trzeba przeorać Wasze przeświadczenie, że wszystko jest OK Nie jest. Nie jestem tutaj związana towarzysko z kimkolwiek, nie stoję po żadnej stronie, nie ma więc powodów przypuszczać, że moje spostrzeżenia i uwagi są tendencyjne albo komuś na złość. Tak to widzę. Oby nie było to widzenie prorocze. -
Jak dzieci w piaskownicy, i jedni, i drudzy :)
Teraz poobrazajcie sie wszyscy na siebie :) -
Marku, czy nie uwazasz, ze coraz wiecej Twoich wypowiedzi nie ma nic wspolnego z podrozami ani nawet z technika fotografowania (mimo, za ta jako taka w zasadzie nie do konca jest mysla przewodnia Kolumbera)? Pamietam, gdy Cie internetowo poznalem z jakies 10-12 lat temu, jak mi wowczas zaimponowales swoimi podrozami i pieknymi zdjeciami. Domyslam sie, ze nie tylko tu koncza sie Twoje zalety, ale w koncu nie wszystkie z nich nadaja sie do ich ujawnienia wlasnie tu na Kolumberze. Jak juz wiemy z historii, szybko swiata sie nie da zbawic. Jak widac nie udalo sie tego nawet Chrystusowi...
Pamietam, jak kiedys napisales komus w odpowiedzi, ze gentlemen'i pewne pytania pozostawiaja bez odpowiedzi... Chcialbym nadal wierzyc, ze pozostales wierny swej maksymie. Oczywiscie chyba nie musze dodawac, ze w rozszerzonej i metaforycznej formie... -
Slawo - napadliscie na mnie i nie tylko na mnie w sposob uragajacy jakiejkolwiek przyzwoitosci, ja wybaczylem Wam to, a Ty piszesz cos takiego???
-
Mamy w zasadzie wspólne przykazania, ale każdy ma też własną moralność, tak myślę. Moja mówi mi, że:
- nie wolno milczeniem zbyć wyciągniętej ręki do zgody, niezależnie od faktu, jak bardzo się przysięgało milczeć. Tylko dlatego się odzywam, inaczej nie potrafię zareagować. Jest tylko jeden problem - że ja w ten gest nie wierzę, nie wierzę w szczerość, wydaje mi się, że jest to gest strategiczny, bardzo przebiegły zresztą. Errare humanum est - chciałabym się mylić, jeśli się mylę, szczerze się ucieszę.
- moja moralność mówi mi też, że nie ma nic niemoralnego w rozmawianiu w zamkniętej grupie o kimś z zewnątrz, szczególnie, jeśli nie obgaduje się czyjegoś nosa lub tego z kim sypia, ale mówi się o tym, co nam przeszkadza czuć się dobrze we wspólnym z tą osobą miejscu. Natomiast niemoralnym według mnie jest wynoszenie na zewnątrz tego, co ludzie w zamkniętej grupie mówią, przekazywanie osobie o której mówią tego, co mówili w poczuciu dyskrecji *. A już pomysł upublicznienia wyniesionych na zewnątrz rozmów, w moim poczuciu jest chyba nawet nielegalny.
Nic więcej nie mam zamiaru mówić, na nic odpowiadać, powiedziałam już dawno dość. Nie oczekuję też odpowiedzi.
Tym bardziej, że nie jest to miejsce, o ile rozumiem, poświęcone dyskusji na temat jakiegoś konkretnego użytkownika, na przykład Marek55, czy besir, czy może gruppo_kual, czy może jeszcze jakiegoś innego = wciąż tego samego...
To miejsce tutaj poświęcone jest zmianom na Kolumerze, zmianom, które ja rozumiem jako zmiany na lepsze bez zmieniania Kolumbera w coś, czym on nie jest, nie był, i nigdy nie miał być, w Kolumbera, do jakiego większość z nas wcale się nie zapisywała. Skupmy się więc na rozmowie o Kolumberze a nie o osobach, na rozmowie a nie na obraźliwych oskarżeniach.
To wszystko co chciałam powiedzieć..
====
* Jeśli ktoś gdzieś z kimś (w zamkniętym, niepublicznym kąciku) mnie obgaduje, to z góry mówię, nie życzę sobie "życzliwego donoszenia w imię przyjaźni", próba takiego zachowania w moich oczach przekreśla jakiekolwiek dobre stosunki z donosicielem - nie z tymi, co o mnie mówili, bo każdy ma prawo (w zamkniętym gronie) myśleć i mówić to co uważa za stosowne. -
Tak, tak - wiem o slynnym sabacie czarownic.Zastanawialem sie jak powinienem byl zareagowac. Czy na tym samym poziomie, rozpoczynajac tym samym 3 wojne swiatowa? Chyba nie o to mi chodzi, by wykrzyczec swoje racje, by z obledem zemsty w oczach wyszydzac Was i ironizowac. Cos takiego daloby mi satysfakcje na 5 minut , a pozniej wypelnilo zlym samkiem. W zyciu zawsze wolalem budowac mosty, niz je burzyc. Moje mosty jednak musialy miec solidna, a nie sliska podstawe. Troszke pomogl mi pewien artykul, ktory przeczytalem i pozwole sobie tutaj zacytowac:
"Warto uświadomić sobie mechanizm tego zjawiska. Otóż obgadywaniem zajmują się (z oddaniem godnym lepszej sprawy) osoby o niskim poczuciu wartości. Obrażając, kpiąc czy wyśmiewając się z innych nie tyle czerpią z tego faktu przyjemność, co za pomocą tych nieskomplikowanych czynności podnoszą swoje niskie poczucie wartości, leczą kompleksy pozornie kompensują braki.
Proszę zauważyć, że osoby takie zawsze znajdują u innych „słabe punkty” czy wady. Rzadko plotkuje się na temat czyichś osiągnięć czy sukcesów. Porównując się do słabszych, stajemy się we własnych oczach silnymi.
A oto rozebrany na części składowe przykład:
Zdanie : Zobacz jakie ona ma grube nogi....., niesie za sobą treść - ja mam szczupłe, czyli ja jestem ładniejsza. Rzucająca tę uwagę kobieta cierpi na niedosyt komplementów potwierdzających jej atrakcyjność i kompensuje sobie ten brak sama porównując swoje nogi z jakimikolwiek według niej gorszymi. Czuje się dzięki temu "sprytnemu zabiegowi", najczęściej potwierdzonemu przez drugą interlokutorkę przez chwilę piękna. Tak to działa.
Znając ukryty mechanizm obgadywania, wiedząc, że jest ono tak naprawdę zachowaniem obronnym, łatwiej jest na nie nie reagować.
Obgadywanie, obrażanie czy kpienie powodują, że czujemy się ofiarami czyichś niepochlebnych opinii, krzywdzących sądów. Z dyskomfortu jaki niesie ze sobą ta sytuacja łatwo jest wyjść przypominając sobie, że to „oprawca” ma deficyty, że to on tak naprawdę jest ofiarą własnych kompleksów. Demaskując cel omawianych zachowań widzimy czyjś często nieuświadamiany, duży problem. I zamiast uczucia złości czy upokorzenia pojawić się powinno - współczucie."
Zastanawiam sie...Amused - wypominasz mi fakt zaistnialy pewnie jakies 7 lat temu. Miala nim byc porada - wedlug Ciebie chybiona. Byc moze taka wlasnie byla, ale jesli nawet owa porada byla Ci zupelnie niepotrzebna, to chyba latwo sie domyslic, ze poswiecajac Tobie moj wlasny czas i wiedze robilem to nie z tych pobudek by Ci sprawic przykrosc, lecz wrecz odwrotnie. Ilez wiec musialo sie w Tobie klebic zlosci, by tak dlugo tlamsic to w sobie? Teraz rozumiem, ze jestes osoba niezwykle ambitna, osoba, ktorej ambicje powoduja to iz nie przyjmujesz do siebie mozliwosci nie bycia w czyms najlepsza. Z jednej strony taka cecha daje mozliwosc osiagniecia sukcesu - szczegolnie w zyciu zawodowym, z drugiej jest i coraz bardziej bedzie przyczyna stresow i depresji. Prosze - uwierz mi, ze nie ma niczego zlego w tym , ze cos sie robi gorzej od kogos innego. Uswiadomienie sobie tego daje wielka ulge. Na ta chwile przegladnij sobie zapis wlasnej rozmowy. Przypomnij sobie, jak sie nakrecalas. To nagromadzenie zlych emocji da o sobie kiedys znac. Zdecydowalem sie na zamieszczenie komentarza pod Twoim albumem. Chyba nietrudno sie domyslic, ze nie przyszlo mi to latwo. Chcialem jednak by wszyscy wiedzieli, ze mozna ocenic czyjac prace obiektywnie, niezaleznie od tego co sie mysli o tej osobie, tym bardziej, ze w ogromnej wiekszosci opinie ktore sobie o kims budujemy na podstawie zdawkowych kontaktow internetowych sa w wiekszosci wypadkow ogromnym gmaszyskiem budowanym na piasku. Z wielkim wiec zdumieniem zobaczylem, jak moje najlepsze intencje sa wrecz mieszane z blotem. Cenie w Tobie ambicje ( ale nie nadambicje), pracowitosc, a nade wszystko tak bliskie mi poszukiwania przygody. Mniej cenie zacietosc, brak dystansu do samej siebie, sklonnosc do dzialan zakulisowych, czyli brak cywilnej odwagi ( to cecha wszystkich osob, do ktorych sie tu zwroce).
Aniachal - w zasadzie nie wiem co moglbym w Tobie cenic z jednego prostego powodu - inne osoby w miare "znam", a Ciebie nie. Nie bede tez pisal tego, czego nie cenie, ale zacytowany przeze mnie artykul powinien Ci wiele powiedziec o sobie samej.
Slawko - podbala mi sie Twoja chec pomocy i oferowanie komus zupelnie nieznajomemu swojego czasu i wysilku. Zdecydowanie mniej podoba mi sie nieposkromiona chec dominowania, pouczania . Nie mam tu na mysli czegos, co pomaga lepiej pisac, czy fotografowac, ale pouczanie jak byc "lepszym" czlowiekiem. To chyba zawodowa sklonnosc do przekonania, ze masz na to gotowa recepte.
Iwona - cenie w Tobie inteligencje, pamiec, i zdolnosc pokonywania wyzwan ( mam na mysli wyjazdy rowerowe). Zdecydowanie jednak potepiam ( i tu z gory przepraszam, ale nie potrafie znalezc wlasciwego synonimu) tak wiec potepiam falsz, potepiam niepohamowana sklonnosc do intryg. Iwonko - u Ciebie zjawisko psychologicznej projekcji jest najwyrazniejsze.Probujesz za plecami zrzucic na innych wlasne cechy negatywne i zyciowe niepowodzenia, z ktorych zdajesz sobie sprawe. W ten sposob zadowolenia nigdy nie osiagniesz ,a udawanie przed znajomymi wczesniej, czy pozniej sie "sypnie". Moge tylko przypuszczac, ze kiedys, w czasach szkolnych i studenckich bylas osoba chetnie pomagajaca innym, aczkolwiek niedoceniana. Mysle , ze ciagle lepiej jest zostac w sferze niedocenienia, niz przejsc na strone intryg. Podobnie , chciaz w mniejszym stopniu jest z twoja siostra, ktora cale zycie pozostawala w twoim cieniu, wiec czesc ambicjonalna az tak bardzo jej sie nie wyolbrzymila.
Zfiesz - nie bardzo rozumiem jak to sie stalo, ze od czasow szkoly sredniej Twoje poczucie humoru nie rozwinelo sie dalej. Pozostales pod tym wzgledem na poziomie klasowego smieszka. Moze i fajnie, ale razi mnie troche dziecinada. Rowniez w zwiaku z Toba przypomniala mi sie angielskie przyslowie: " With friends like these, who needs enemies?" Ponad to - czy napisales Voyagerowi prosto w twarz to, co napisales za plecami? Czy zrobiles to samo z Handlowcem?
Je2bnik - masz absolutna racje! Doskonale wyczules powod , dla ktorego nie zagladam w Twoje albumy.
Chcialbym teraz zapytac jak sie czujecie? Jak czuje sie ktos, kto aby mowic o kims innym probuje sie wiele razy upewniac, ze ta osoba jest nieobecna?
Poczatkowo chcialem upublicznic cala Wasza konwersacje, pozniej pomyslalem, ze "zrobie to, jesli beda isc w zaparte"...itp, itd. Prawda jest jednak taka, ze obojetne co zrobicie , z cala pewnoscia ani calej, ani fragmentow tej konwersacji nie upublicznie. Nie bede tez odwolywal sie nigdy do jakichkolwiek jej czesci, wierzac w to, ze zostalo w Was dostatecznie wiele przyzwitosci, by rozumiec ,ze bylo to cos wiecej , niz tylko faux pass z Waszej strony. Wrecz przeciwnie - wyciagam do was wszystkich reke na zgode. Proponuje wzajemny szacunek, otwartosc, uczciwosc, rzetelnosc dla wszystkich userow. Proponuje, by wszelkie watpliwosci wyrazac publicznie, ale przede wszystkim pytac, zanim wyrazi sie wlasna opinie...i tu przejdzmy moze do poczatku. Nazywajac natalie "klamczuszka" i "Pinokiem" mialem ku temu solidne podstawy. Jesli w ten spsob nazywam osobe z prawda faktycznie sie mijajaca , to obrazam??????????????
Slawko - nie - zadna podroz Hooltayki nie byla na pierwszej stronie, tym bardziej podroz pierwsza. Poza tym mam powody, by do tego dazyc. Wy zas zamiast sie wysmiewac mogliscie zwyczajnie zapytac dlaczego.
Mam nadzieje, ze to, co sie stalo bedzie dla portalu budujace, a nie destrukcyjne.
Serdecznie wszystkich pozdrawiam!
Marek -
A bo widzisz, ja plusiki stawiam za ideę, a nie za kumoterstwo ;)
-
Kary godne to jest, że mi plusika nie postawiłaś, a ja Tobie mimo wszystko tak!