Mając w pamięci poprzedni dzień, pełni werwy wstaliśmy gotowi na kolejne górskie wędrówki. Chcieliśmy jak najszybciej dostać się wysoko i dlatego popędziliśmy do Kuźnic. Oprócz nas jeszcze kilkuset turystów miało taki sam pomysł, co przełożyło się na godzinne oczekiwanie na wjazd na Kasprowy Wierch. Na szczycie śnieg, oblodzone szlaki, wiatr, słońce za chmurami i ogólnie szarzyzna. Ze względu na trudne warunki zdecydowaliśmy się okroić naszą trasę do zejścia do Doliny Gąsienicowej. Jak znaleźliśmy się już w Murowańcu wyszłopiękne słońce i z tęsknotą spoglądałem na ośnieżone szczyty, mając żal że tak szybko zrezygnowałem z Kościelca i powrotu przez Czarny Staw Gąsienicowy. Ale warunki były naprawdę trudne i pozostaje mi tylko wytłumaczyć sobie, że to była słuszna decyzja. Słońce chciało zrekompensować nam rezygnację z dłuższej wędrówki i towarzyszyło nam do końca pobytu w Tatrach.
Pojechaliśmy w Tatry pożegnać lato, a przywitaliśmy zimę.