Komentarze użytkownika prawoj, strona 43
Przejdź do głównej strony użytkownika prawoj
-
Spróbuję. Na razie zwiedzam i sprawdzam możliwości tego miejsca. Słowem uczę się.
-
Fajna wyprawa, świetne foty, rewelacyjne!!! Ale panowie nie róbcie wielkiego bohaterstwa z tego wszystkiego. Wyczynem byłoby np. przejść na nogach z jedną flaszką wody pustynie Mojave albo napić się nocą piwa w knajpie na Bronxie... Ale pojechanie do USA i pojeżdżenie po okolicy to taki sobie wyczyn. Sam 4 lata temu poleciałem do Seattle. Tam kupiłem 10-letnią hondę i ruszyłem w drogę. Północnymi stanami do Chiago (po drodzę St. Louis) potem kawałek Kanady z Toronto. Przez Niagarę znów do Stanów. Od Bostonu począwszy całym Wschodnim Wybrzeżem na Florydę. Stamtąd wkoło Zatoki przez Texas do Meksyku (5-tygodniowe kółeczko wokół) by wylądować w Arizonie. I tam się zaczęło. South West zjeździłem zegzakiem tam i nazad. A na deser "jedynką" od San Diego do Seattle.
Wszystko to SAMOTNIE (bez doświadczonego przyjaciela, który służyłby radą). 8 miesięcy włóczędi. 21 tys. mil (ok 33 tys. km) 33 stany. Wykonalne dla normalnego człowieka. Bez przygotowań, specjalnych zabiegów.... Czy była to trudna wyprawa? Hmmmm... jak nauczysz się romawiac z sobą a wykłócać z ptakami, to nie.
-
Spróbuję. Na razie zwiedzam i sprawdzam możliwości tego miejsca. Słowem uczę się.
-
Fajna wyprawa, świetne foty, rewelacyjne!!! Ale panowie nie róbcie wielkiego bohaterstwa z tego wszystkiego. Wyczynem byłoby np. przejść na nogach z jedną flaszką wody pustynie Mojave albo napić się nocą piwa w knajpie na Bronxie... Ale pojechanie do USA i pojeżdżenie po okolicy to taki sobie wyczyn. Sam 4 lata temu poleciałem do Seattle. Tam kupiłem 10-letnią hondę i ruszyłem w drogę. Północnymi stanami do Chiago (po drodzę St. Louis) potem kawałek Kanady z Toronto. Przez Niagarę znów do Stanów. Od Bostonu począwszy całym Wschodnim Wybrzeżem na Florydę. Stamtąd wkoło Zatoki przez Texas do Meksyku (5-tygodniowe kółeczko wokół) by wylądować w Arizonie. I tam się zaczęło. South West zjeździłem zegzakiem tam i nazad. A na deser "jedynką" od San Diego do Seattle.
Wszystko to SAMOTNIE (bez doświadczonego przyjaciela, który służyłby radą). 8 miesięcy włóczędi. 21 tys. mil (ok 33 tys. km) 33 stany. Wykonalne dla normalnego człowieka. Bez przygotowań, specjalnych zabiegów.... Czy była to trudna wyprawa? Hmmmm... jak nauczysz się romawiac z sobą a wykłócać z ptakami, to nie.