Otrzymane komentarze dla użytkownika pan_hons, strona 406
Przejdź do głównej strony użytkownika pan_hons
-
no właśnie:) Choć teraz z perspektywy czasu, to żałuję, że nie kupiłem:)
-
każdy by wymiękł:) No, każdy poza około 1,5 miliardem ludzi;)
-
Tu bym chyba wymiękła ....
-
Fantastyczne zdjęcie :D Bardzo mi się ten pociągowy efekt podoba.
-
Wyglądają smakowicie ... a jakie były zostanie tajemnicą ...
-
Który był Twój?
-
Niezwykła podróż, zdjęcia zachwycają burzą kolorów,opisy zdecydowanie przybliżają to bardzo dla nas odległe miejsce :)
-
śliczne
-
Tak, to nie literalnie Czyngis-chan przywiózł buddyzm w "Twoje" strony ale jego syn. Zacytuję, mówiący o tym fragment książki Helmuta Uhliga pt. "Tybet. Kraj zakazany otwiera swoje wrota", która właśnie skończyłem czytać.
"Nigdy przedtem, ani potem - aż do najnowszych czasów - Tybet nie był tak zagrożony z zewnątrz, że zachwiało się jego istnienie, jak w XIII wieku, kiedy Mongołowie, zjednoczeni pod wodza Czyngis-chana, grabiąc i mordując, wtargnęli do Azji Środkowej, a Tybet znalazł się także w zasięgu ich napierających zewsząd konnych oddziałów. Wówczas duchowieństwo i szlachta Tybetu z rzadką jednomyślnością zaproponowali Mongołom, że im się dobrowolnie poddadzą. Nie doszło jednak do zajęcia kraju. Dopiero pod panowaniem syna Czyngis-chana, Ögödeja (Ugedeja), wojska mongolskie wtargnęły do Tybetu; wycofały się jednak rychło, zabierając bogate łupy.
W tym historycznym momencie naczelne kierownictwo Tybetu powierzyło zadanie pertraktowania z Mongołami jednemu z najmądrzejszych Tybetańczyków, przeorowi założonego w 1073 roku klasztoru Skaja, pandicie (Kun-dga'-rgjal-mc'anowi) nazywanemu krótko San Panem. Przeor potwierdził militarne i polityczne poddaństwo swego kraju, ale jednocześnie dyplomatyczną zręcznością osiągnął to, że Mongołowie uznali go za swego przedstawiciela w Tybecie. W ten sposób stał się po raz pierwszy władcą kraju na "dachu świata".
Kiedy wreszcie Mongołowie pod wpływem San Pana i wysokiego duchowieństwa tybetańskiego przyjęli buddyzm, mongolscy chanowie uzależnili się religijnie od wielkich lamów i klasztorów jak ośrodków władzy w Tybecie. Spowodowało to wzrost hegemonii klasztorów oraz ich przeorów także w samym kraju".
(Helmut Uhlig, Tybet. Kraj zakazany otwiera swoje wrota, Katowice 2008, s. 228).
Tak to wyglądało z perspektywy "dachu świata".
Czasem jednak coś przeczytam :-)
-
no i właśnie ja tu na kolumberze z tym walczę;)
-
no właśnie:) Choć teraz z perspektywy czasu, to żałuję, że nie kupiłem:)
-
każdy by wymiękł:) No, każdy poza około 1,5 miliardem ludzi;)
-
Tu bym chyba wymiękła ....
-
Fantastyczne zdjęcie :D Bardzo mi się ten pociągowy efekt podoba.
-
Wyglądają smakowicie ... a jakie były zostanie tajemnicą ...
-
Który był Twój?
-
Niezwykła podróż, zdjęcia zachwycają burzą kolorów,opisy zdecydowanie przybliżają to bardzo dla nas odległe miejsce :)
-
śliczne
-
Tak, to nie literalnie Czyngis-chan przywiózł buddyzm w "Twoje" strony ale jego syn. Zacytuję, mówiący o tym fragment książki Helmuta Uhliga pt. "Tybet. Kraj zakazany otwiera swoje wrota", która właśnie skończyłem czytać.
"Nigdy przedtem, ani potem - aż do najnowszych czasów - Tybet nie był tak zagrożony z zewnątrz, że zachwiało się jego istnienie, jak w XIII wieku, kiedy Mongołowie, zjednoczeni pod wodza Czyngis-chana, grabiąc i mordując, wtargnęli do Azji Środkowej, a Tybet znalazł się także w zasięgu ich napierających zewsząd konnych oddziałów. Wówczas duchowieństwo i szlachta Tybetu z rzadką jednomyślnością zaproponowali Mongołom, że im się dobrowolnie poddadzą. Nie doszło jednak do zajęcia kraju. Dopiero pod panowaniem syna Czyngis-chana, Ögödeja (Ugedeja), wojska mongolskie wtargnęły do Tybetu; wycofały się jednak rychło, zabierając bogate łupy.
W tym historycznym momencie naczelne kierownictwo Tybetu powierzyło zadanie pertraktowania z Mongołami jednemu z najmądrzejszych Tybetańczyków, przeorowi założonego w 1073 roku klasztoru Skaja, pandicie (Kun-dga'-rgjal-mc'anowi) nazywanemu krótko San Panem. Przeor potwierdził militarne i polityczne poddaństwo swego kraju, ale jednocześnie dyplomatyczną zręcznością osiągnął to, że Mongołowie uznali go za swego przedstawiciela w Tybecie. W ten sposób stał się po raz pierwszy władcą kraju na "dachu świata".
Kiedy wreszcie Mongołowie pod wpływem San Pana i wysokiego duchowieństwa tybetańskiego przyjęli buddyzm, mongolscy chanowie uzależnili się religijnie od wielkich lamów i klasztorów jak ośrodków władzy w Tybecie. Spowodowało to wzrost hegemonii klasztorów oraz ich przeorów także w samym kraju".
(Helmut Uhlig, Tybet. Kraj zakazany otwiera swoje wrota, Katowice 2008, s. 228).
Tak to wyglądało z perspektywy "dachu świata".
Czasem jednak coś przeczytam :-) -
no i właśnie ja tu na kolumberze z tym walczę;)