Otrzymane komentarze dla użytkownika amused.to.death, strona 254
Przejdź do głównej strony użytkownika amused.to.death
-
dokładnie. Kolorów tu nie uświadczysz, a jednak to zdjęcie ma w sobie coś intrygującego
-
o nich można być spokojnym. Znajdziemy ich w każdym zakątku świata
-
ciekawa kolonialna zabudowa. W sumie szkoda, że takich perełek architektonicznych nie ma tam aż tyle, co w innych kolonizowanych częściach świata
-
bardzo ujmujące zdjęcie :)
-
ciekawa architektura. W sumie czasem i w tym względzie Czarny Ląd może zaciekawić
-
czegóż więcej chcieć. Prodtota jest piękna samą w sobie :)
-
takie all inclusive zapada w pamięci dłużej niż noc w Hiltonie :)
-
Oh...ależ długie wyjaśnienie mi wyszło...
:D
-
Bartku, ja rozumiem wszystko co piszesz i doskonale rozumiem Twoje obiekcje:)
W zasadzie to nawet ze wszystkim się zgadzam, ale...
Jeśli chodzi o ludzi, to wiem, że napisałam tu parę negatywnych rzeczy i jestem świadoma tego, że to właśnie na takie opisy się zwraca większą uwagę - no tak już jakoś jest. Prawda jest taka, że tam było mnóstwo sympatycznych i pomocnych ludzi i wielokrotnie ktoś nas zagadywał, pomagał, tłumaczył gdzie.
Czasami podróżując po Europie mam wrażenie, że ludzie są mili i obojętnie - bo turystów jest tyle, że nikt nie zwraca na nich uwagi. Wielokrotnie byłam świadkiem, nawet w Poznaniu, że kiedy cudzoziemiec pytał o drogę czy o pomoc, a ludzie nie reagowali nie mówiąc po angielsku (albo mówiąc kiepsko nie chcieli się odzywać).
Nam zawsze ktoś starał się pomóc - nawet jak się nie mogłyśmy dogadać - wtedy zawsze przyłączali się inni ludzie chcąc pomóc....
Np. raz recepcjonista się zaangażował w nasze szukanie dobrej taksówki, która nas miała zabrać do kolejnego miasta, zaprosił nas do siebie do domu, żebyśmy mogły poznać znajomego, który nam pomoże etc.... i to tylko jeden z przykładów:)
Często nas ktoś zagadywał, pytał skąd jesteśmy. Innych białych turystów też było mało więc zawsze się też pogadało - prawie z każdym się zamieniło kilka słów.
Raz spotkałyśmy Polaków.
Chyba.
Po dwóch dniach pobytu gdzieś tam, przypadkowo któraś z nas zobaczyła leżącą gdzieś polską gazetę. Na pewno słyszeli, że mówiłyśmy po polsku, ale nikt z nich nie zareagował.
I to by było tyle jeśli chodzi o sympatycznych ludzi w różnych krajach. Bo niestety Polacy są średnio sympatyczni - oczywiście spotkałam w czasie różnych podróży wielu fajnych Polaków, ale niestety też wielu takich, że człowiek żałuje, że się odezwał. I jak mam wybór to wolę pogadać z Amerykaninem czy Anglikiem - większa szansa na życzliwość. I w ogóle na chęć rozmowy - bo z tymi u nas bywa różnie.
Spotkałyśmy też dwa razy Polaków, którzy mieszkają w Ghanie od wielu wielu lat - o tym chyba nie wspomniałam:) - to były bardzo sympatyczne acz krótkie spotkania.
Co do lepszych hoteli - są. Wszędzie gdzie byłyśmy takie były, jednak ponieważ przekraczały nasz budżet to ich nie szukałyśmy - więc nie ma problemu jeśli ktoś szuka większych wygód:)
Co do nabywania doświadczenia życiowego i chęci wygód - oh.... jak ja ciebie ŚWIETNIE rozumiem:)
Naprawdę - bo zauważam, że z wiekiem bardzo mi się to zmienia:D:D:D:D
Wiem, że może to nie wynika z moich opowiadań tutaj, ale ja naprawdę jestem dosyć wygodną osobą:) - cenię swoje przytulne cztery kąty i różne miejsce w których bywam to różnego rodzaju kompromisy:D
Niestety - tu pojawia się problem, o którym już rozmawialiśmy - wyjazd zorganizowany vs. samodzielny, długi vs. krótki. Gdybym jechała na krótko to budżet dzienny byłby znacznie wyższy, niestety przy dłuższych wyjazdach trzeba to zupełnie inaczej planować. I stąd te kompromisy.
Ja muszę mieć czyste i WYGODNE łóżko (zmieniałam już hotel bo łóżko było niewygodne:) i wodę do umycia się. I dostęp do dobrego jedzenia w knajpach - to moje podstawy. Kiedyś policzyłam, ze na jakimś wyjeździe byłam w knajpach ponad 120 razy.... (oczywiście liczymy tu i dobrą restaurację i dwa plastikowe stoliki w jakimś barze sprzedającym jeden rodzaj zupy).
W hotelach ja praktycznie tylko śpię więc wiele jestem w stanie przeżyć.
Zawsze jestem gdzieś poza hotelem, żeby więcej zobaczyć - nawet niekoniecznie uczestniczyć, czasami zwykłe obserwacje są fascynujące.
Nawet to Egiptu pojechałam wykupując tylko przelot - żeby nie być uzależnioną od hotelowego jedzenia (nie można było w biurze kupić hotelu bez wyżywienia). Ja nie przeczę - jedzenie w hotelach nie jest złe (często nawet bardzo dobre:), ale przystosowane do europejskich gustów turystów. A ja lubię pójść każdego dnia gdzie indziej, lubię wrócić jeśli coś mi smakowało, lubię kiedy następnego dnia już mnie rozpoznają i pogadają bo akurat mało ludzi jeszcze, a kiedy przyjdę trzecim razem to i rabat dostanę....:))
Gdybym miała większe możliwości finansowe to pojechałabym do tej Afryki jeszcze raz. Wciąż indywidualnie, ale wynajęłabym lokalnego przewodnika z samochodem, który by mnie po wszystkim obwiózł i wszystko wytłumaczył - i wiedział gdzie dobre jedzenie i dobre hotele. I myślę, że wtedy by nie było żadnych niewygód:D
Przewodnik, którego miałyśmy w Ouidah w Beninie robił takie wycieczki - nie wiem ile kosztowały, ale bardzo chętnie bym się na coś takiego zdecydowała.
Spotykałam tez ludzi podróżujących z 7-10 letnimi dziećmi - i podróżowali zupełnie inaczej - wynajętymi terenowymi samochodami etc. Spotkaliśmy ich np. w tym jednym z lepszych ośrodków, w Axim (nasz domek za $40 był tam najtańszy) - byli bardzo zadowoleni z podróży i warunków.
To nie jest tak, że ja koniecznie chcę podróżować z plecakiem - to pewnego rodzaju kompromis jeśli chodzi o wybór miejsc i długość pobytu:)
I absolutnie nikogo nie namawiam:) i nie mówię, że muszą tam gdzie ja.
Zwracam jednak uwagę, że tak samo jak wszędzie - pieniądze mogą sprawić, że wyjazd będzie bezproblemowy i przyjemny:)
-
no w tym świetle to trudno było cokolwiek zobaczyć.
Kiedy tam dojechałyśmy (głodne) robiło się już ciemno. Jak już wspominałam, następnego dnia o szóstej rano miałyśmy być na dworcu - a ten 'hotel' był rzut beretem od dworca - bez sensu było szukać, tym bardziej, że pościel była czysta, a my po powrocie z kolacji i wypiciu % położyłyśmy się po prostu spać:D
A co do łazienki, to ja jeszcze często sprawdzam czy woda leci.
I żeby nie było, że tak tylko w krajach trzeciego świata jest.... kiedyś znajomi w POznaniu wynajęli mieszkanie i potem okazało się, że ciepłej wody nie ma;)
-
dokładnie. Kolorów tu nie uświadczysz, a jednak to zdjęcie ma w sobie coś intrygującego
-
o nich można być spokojnym. Znajdziemy ich w każdym zakątku świata
-
ciekawa kolonialna zabudowa. W sumie szkoda, że takich perełek architektonicznych nie ma tam aż tyle, co w innych kolonizowanych częściach świata
-
bardzo ujmujące zdjęcie :)
-
ciekawa architektura. W sumie czasem i w tym względzie Czarny Ląd może zaciekawić
-
czegóż więcej chcieć. Prodtota jest piękna samą w sobie :)
-
takie all inclusive zapada w pamięci dłużej niż noc w Hiltonie :)
-
Oh...ależ długie wyjaśnienie mi wyszło...
:D -
Bartku, ja rozumiem wszystko co piszesz i doskonale rozumiem Twoje obiekcje:)
W zasadzie to nawet ze wszystkim się zgadzam, ale...
Jeśli chodzi o ludzi, to wiem, że napisałam tu parę negatywnych rzeczy i jestem świadoma tego, że to właśnie na takie opisy się zwraca większą uwagę - no tak już jakoś jest. Prawda jest taka, że tam było mnóstwo sympatycznych i pomocnych ludzi i wielokrotnie ktoś nas zagadywał, pomagał, tłumaczył gdzie.
Czasami podróżując po Europie mam wrażenie, że ludzie są mili i obojętnie - bo turystów jest tyle, że nikt nie zwraca na nich uwagi. Wielokrotnie byłam świadkiem, nawet w Poznaniu, że kiedy cudzoziemiec pytał o drogę czy o pomoc, a ludzie nie reagowali nie mówiąc po angielsku (albo mówiąc kiepsko nie chcieli się odzywać).
Nam zawsze ktoś starał się pomóc - nawet jak się nie mogłyśmy dogadać - wtedy zawsze przyłączali się inni ludzie chcąc pomóc....
Np. raz recepcjonista się zaangażował w nasze szukanie dobrej taksówki, która nas miała zabrać do kolejnego miasta, zaprosił nas do siebie do domu, żebyśmy mogły poznać znajomego, który nam pomoże etc.... i to tylko jeden z przykładów:)
Często nas ktoś zagadywał, pytał skąd jesteśmy. Innych białych turystów też było mało więc zawsze się też pogadało - prawie z każdym się zamieniło kilka słów.
Raz spotkałyśmy Polaków.
Chyba.
Po dwóch dniach pobytu gdzieś tam, przypadkowo któraś z nas zobaczyła leżącą gdzieś polską gazetę. Na pewno słyszeli, że mówiłyśmy po polsku, ale nikt z nich nie zareagował.
I to by było tyle jeśli chodzi o sympatycznych ludzi w różnych krajach. Bo niestety Polacy są średnio sympatyczni - oczywiście spotkałam w czasie różnych podróży wielu fajnych Polaków, ale niestety też wielu takich, że człowiek żałuje, że się odezwał. I jak mam wybór to wolę pogadać z Amerykaninem czy Anglikiem - większa szansa na życzliwość. I w ogóle na chęć rozmowy - bo z tymi u nas bywa różnie.
Spotkałyśmy też dwa razy Polaków, którzy mieszkają w Ghanie od wielu wielu lat - o tym chyba nie wspomniałam:) - to były bardzo sympatyczne acz krótkie spotkania.
Co do lepszych hoteli - są. Wszędzie gdzie byłyśmy takie były, jednak ponieważ przekraczały nasz budżet to ich nie szukałyśmy - więc nie ma problemu jeśli ktoś szuka większych wygód:)
Co do nabywania doświadczenia życiowego i chęci wygód - oh.... jak ja ciebie ŚWIETNIE rozumiem:)
Naprawdę - bo zauważam, że z wiekiem bardzo mi się to zmienia:D:D:D:D
Wiem, że może to nie wynika z moich opowiadań tutaj, ale ja naprawdę jestem dosyć wygodną osobą:) - cenię swoje przytulne cztery kąty i różne miejsce w których bywam to różnego rodzaju kompromisy:D
Niestety - tu pojawia się problem, o którym już rozmawialiśmy - wyjazd zorganizowany vs. samodzielny, długi vs. krótki. Gdybym jechała na krótko to budżet dzienny byłby znacznie wyższy, niestety przy dłuższych wyjazdach trzeba to zupełnie inaczej planować. I stąd te kompromisy.
Ja muszę mieć czyste i WYGODNE łóżko (zmieniałam już hotel bo łóżko było niewygodne:) i wodę do umycia się. I dostęp do dobrego jedzenia w knajpach - to moje podstawy. Kiedyś policzyłam, ze na jakimś wyjeździe byłam w knajpach ponad 120 razy.... (oczywiście liczymy tu i dobrą restaurację i dwa plastikowe stoliki w jakimś barze sprzedającym jeden rodzaj zupy).
W hotelach ja praktycznie tylko śpię więc wiele jestem w stanie przeżyć.
Zawsze jestem gdzieś poza hotelem, żeby więcej zobaczyć - nawet niekoniecznie uczestniczyć, czasami zwykłe obserwacje są fascynujące.
Nawet to Egiptu pojechałam wykupując tylko przelot - żeby nie być uzależnioną od hotelowego jedzenia (nie można było w biurze kupić hotelu bez wyżywienia). Ja nie przeczę - jedzenie w hotelach nie jest złe (często nawet bardzo dobre:), ale przystosowane do europejskich gustów turystów. A ja lubię pójść każdego dnia gdzie indziej, lubię wrócić jeśli coś mi smakowało, lubię kiedy następnego dnia już mnie rozpoznają i pogadają bo akurat mało ludzi jeszcze, a kiedy przyjdę trzecim razem to i rabat dostanę....:))
Gdybym miała większe możliwości finansowe to pojechałabym do tej Afryki jeszcze raz. Wciąż indywidualnie, ale wynajęłabym lokalnego przewodnika z samochodem, który by mnie po wszystkim obwiózł i wszystko wytłumaczył - i wiedział gdzie dobre jedzenie i dobre hotele. I myślę, że wtedy by nie było żadnych niewygód:D
Przewodnik, którego miałyśmy w Ouidah w Beninie robił takie wycieczki - nie wiem ile kosztowały, ale bardzo chętnie bym się na coś takiego zdecydowała.
Spotykałam tez ludzi podróżujących z 7-10 letnimi dziećmi - i podróżowali zupełnie inaczej - wynajętymi terenowymi samochodami etc. Spotkaliśmy ich np. w tym jednym z lepszych ośrodków, w Axim (nasz domek za $40 był tam najtańszy) - byli bardzo zadowoleni z podróży i warunków.
To nie jest tak, że ja koniecznie chcę podróżować z plecakiem - to pewnego rodzaju kompromis jeśli chodzi o wybór miejsc i długość pobytu:)
I absolutnie nikogo nie namawiam:) i nie mówię, że muszą tam gdzie ja.
Zwracam jednak uwagę, że tak samo jak wszędzie - pieniądze mogą sprawić, że wyjazd będzie bezproblemowy i przyjemny:)
-
no w tym świetle to trudno było cokolwiek zobaczyć.
Kiedy tam dojechałyśmy (głodne) robiło się już ciemno. Jak już wspominałam, następnego dnia o szóstej rano miałyśmy być na dworcu - a ten 'hotel' był rzut beretem od dworca - bez sensu było szukać, tym bardziej, że pościel była czysta, a my po powrocie z kolacji i wypiciu % położyłyśmy się po prostu spać:D
A co do łazienki, to ja jeszcze często sprawdzam czy woda leci.
I żeby nie było, że tak tylko w krajach trzeciego świata jest.... kiedyś znajomi w POznaniu wynajęli mieszkanie i potem okazało się, że ciepłej wody nie ma;)