Komentarze
-
Fakt. Chodząc po obecnej Warszawie wyobrażam sobie, jak wyglądałoby to miasto BEZ Powstania i totalnej demolki...
-
Tak, zgadzam się z Tobą, ale tym większa chwała poległym i pokonanym, i szkoda ich oraz dorobku materialnego wielu pokoleń Warszawiaków. Lepiej, gdyby oni żyli a nasze miasto nie było uważane za najbrzydszą stolicę w Unii :-(
-
Hopper, znając Twoją wiedzę, dyskutowac nie zamierzam ;-) - a może trzeba? Niemniej Powstanie - oraz całą tę martyrologię uważam za totalną klęskę. Amen...
A od centusiów jest się czego uczyc. Masz pravdu - jak mawiają Słowacy ;-)
-
arnold - na Wawelu oryginalne są tylko ściany zewnętrzne, reszta pochodzi z okresu II RP i ... czasów gubernatora Hansa Franka (Zachodnie skrzydło). Kolumny arkad dziedzińca są z ... betonu, widać cięcia piłą ;-) I my tez mamy więcej wyposażenia oryginalnego zamku (ukrytego w 1939), zaś to ich jest z XX w. (Dunikowski etc.). A co do atrap - to co powiesz o Budapeszcie - gdzie po II wojnie zrekonstruowano niemal cała Budę i znaczną większość Pesztu? Ale rzeczywiście, szkoda Paryża Północy, szkoda poległych ... Jest mimo wszystko czego się uczyć od centusiów ...
-
lol... :D
-
City, ja też nie chcę byc złośliwy ;-) ["nie chcem ale muszem" :-))]. Dzięki tym różnicom w Krakowie jest oryginalny Wawel a w Warszawie Zamek to atrapa z czasów Edwarda Wielkiego ;-)
-
Piotrze, nie chce być złośliwy, ale gdyby owi Niemcy służyli w Wehrmachcie podczas II wojny światowej w Krakowie, to mieliby miłe wspomnienia i czuli by się tam bezpiecznie ;-), BTW - 2 dowcipy warszawskie z czasów okupacji: 'Na Kercelaku (taki bazar) słychać handlarzy zachwalających steny o schmeissery - podbiega do nich jakoś gość i po polsku mówi - Panowie co robicie, to przecież zabronione i niebezpieczne - odpowiadają: Od razu widać, że Pan z Krakowa' . I drugi: 'Dlaczego w czasie II wojny nie było w Krakowie polskiej konspiracji, Akt itd? - Niemcy zabronili". Pozdrawiam
-
Nie wiem, czy przepadam za Warszawą. Na pewno nie za całą. Jestem w wieku, w którym wspomnienia odgrywają już dużą rolę. Pamiętam rozmowę z Niemcami z NRD odbytą na początku lat 70tych. Dwaj starsi od mojego taty, zasłużeni "oficjele", czytaj zasłużeni partyjniacy, opowiadali swoje wspomnienia z Warszawy, z czasów służby w Wehrmachcie podczas II wojny (to nie były rzadkie przypadki, gdy pełniący jakąś rolę w NRD przyznawali się do "nawrócenia na jedynie słuszną ideologię" po 45 roku). Z satysfakcją słuchałem jak po latach można było jeszcze wyczuć strach, który ci panowie odczuwali w czasie ich pobytu w okupowanej Warszawie. Nie czuli się w niej jako okupanci bezpiecznie!
Jeśli nie sympatia Warszawie, to na pewno wielu warszawiakom z tamtego, strasznego czasu należy się szacunek! -
Jeden punkt za zdjęcie - a komentarze do niego bezcenne :-))
-
O tak, słusznie prawisz, włocławianinie-nie-z-włocławia :P jak napisałem poniżej - nie przepadam za "wielkomiejskością", nie zmienia to faktu (o czym również napisałem) że Warszawa (podobnie jak inne duże/wielkie miasta) ma w sobie coś. Tak jak napisałeś - lubisz Wawę za trud, historię, cierpienia... Dla mnie jest właśnie przede wszystkim historią (niestety/stety nie podzielam zdania co do Legii :P), pewnie dało się to zauważyć po moich wpisach pod zdjęciami związanymi z Powstaniem Warszawskim. Co jak co, ale akurat ten aspekt się dla mnie liczy (i właśnie to jest na obowiązkowej liście zwiedzania Warszawy, co zamierzam uskutecznić, tylko jeszcze nie wiem kiedy :P).
tja.. warszafka.. nie da się ukryć, że tego typu ludzie utrudniają zycie również (a może właśnie - zwłaszcza?) poza "swoim terenem". I mówię to jako Warmiak spędzający lwią część życia na Mazurach, pod tym względem też mam całą masę spostrzeżeń, doświadczeń. Zdecydowanie też tego typu zachowań nie lubię. Piszę - "zachowań" - a nie "miasta", czy "ludzi". Zgadzam się z tym, że dotyczy to każdego miasta, czy większego, czy mniejszego. Czemu więc głównie stolicy taka fama się czepiła?
Ano właśnie... podsumowałeś to piknie, Panocku! To od nas będzie zależało to, jak będą widzieli - i nas, i nasze Małe (właściwie to nie tylko...) Ojczyzny. -
no dobra...Kubdu, Arni, nie jestem łorsołwianinem, a jednak w jakiś specyficzny sposób lubię to miasto... jest prawie jak każde inne i nie jestem w stanie pojąć jakichkolwiek uprzedzeń... rozumiem zanieczyszczenie (tym większe im większe miasto), korki (jak wyżej)...
lubię łorsołę za jej wspaniałą historię, za trud i cierpienia, za zabytki, za Legię ;-), za Wedla, za muzea etc.
nie lubię natomiast tzw. warszafki i myślę, że to jest zasadnym wyznacznikiem "nie lubienia" miasta u wielu osób... zresztą bardzo fajnie ujął to jeden z kierowców stojąc w korku w stolicy: chłopa ze wsi wypędzisz do stolycy, wsi z chłopa ze stolycy nie wypędzisz... ;-)
ale myślę, że tyczy się to i krakowiaków, poznaniaków, wrocławiakow, trójmieściaków, łodziaków, toruniaków, bydgoszczaków, włocławiaków etc.
To my sprawiamy, że jak nas widzą, tak nasze miasto piszą :))) -
Ja mam troszkę inne.. nie wiem, czy bardziej przemyślenia zdroworozsądkowe, czy może odczucia.
"zimno, wietrznie" - to dla mnie takie trochę nie przypiął, ni wypiął. Nawet w małej miejscowości np nad Zalewem Wiślanym wieje wiatr (zimny), że mało głowy nie ukręci. Poza tym duże miasta mają swój własny mikroklimat wywołany właśnie wyższym stopniem zurbanizowania (czy napisałem to poprawnie? sam już nie wiem, ale mam nadzieję, że wiecie co mam na myśli) -są jednak cieplejsze od mniej rozbudowanych terenów.
"brudno, tłoczno, drogo" - no niestety, urok dużych (z tych większych :P) miast, ale to też z deczka względne - bo jeszcze zależy o cenie czego dokładnie mowa.
"nieciekawie"... hmmm - to kolejna dziwna zależność... zależy co kogo interesuje, czego wymaga, jakie ma oczekiwania. Na pewno w Warszawie więcej jest miejsc, w które można pójść, niż w jakiejś niedużej miejscowości. Muzea, zamki, galerie, puby, dyskoteki, domy kultury, kina, wystawy, baseny, czy choćby np pobliskie lotnisko, na którym można cykać foty samolotów. No sorry, ale nie wszędzie można to spotkać.
Na pewno ciężko byłoby się w takim mieście odnaleźć komuś, kto jest wychowany wśród zalesionych wzgórz, jezior.
Osobiście - w Warszawie byłem tylko kilka razy, zwykle też tylko przejazdem. Nie spędziłem tam dużo czasu (najwięcej - to 8 godzin na lotnisku :P oraz koncert Iron Maiden), totalnie nic nie zwiedzałem. Nie ukrywam - jako "człowiek lasu" :P mam okropny dystans do tego miasta mimo tego iż wiem, że i uprzedzenia są złe, i nie można oceniać książki po okładce, a także - nie znoszę uogólniania i takiego podejścia do sprawy (jest ono po prostu ignorancją). Uważam: nie widziałeś, nie poznałeś - to się nie wypowiadaj. Bo nawet nie wiesz co mówić. Dlatego mogę jedynie powiedzieć - TYLKO I WYŁĄCZNIE ze względu na swoją wielkość i to, co się z tym wiąże, oraz ze względu na warunki w jakich się wychowałem (lasy, wody, czyste powietrze, spokój) - dla mnie Warszawa nie jest "całkiem całkiem". Jednak nie zakrywa to plusów, które niewątpliwie ona posiada. I nie ukrywam - jest tam parę miejsc, które chcę zobaczyć. A o wielu z pewnością nawet nie wiem.
Dlatego proszę - niech Kolektyw ze Stolicy walczy dzielnie pokazując uroki swego miasta :) -
Ależ paskudź sobie do woli, ja nie protestuję ;-)
Też nie znam nikogo, kto lubiłby Warszawę nie będąc warszawiakiem :-)
"Pierwsze skojarzenie to zawsze zimno i wietrznie, brudno i tłoczno, drogo i nieciekawie"
To się odnosi do wszystkich polskich miast ;-). A ponieważ Warszawa jest największa, to odczucie tym bardziej jest spotęgowane :-)
Zapewniam Cię, że nie tylko na zdjęciach jest "całkiem, całkiem" :-) -
O, wybieram to zdjęcie na komentarz, żeby Ci lepszych, a właściwie bardziej zaplusowanych nie paskudzić.
Nie znam nikogo, kto lubi to miasto, a nie jest Warszawiakiem. Podróże dłuższe i krótsze, napięte wizyty służbowe i spacerki na luzie, zimą, wiosną, latem i jesienią ... i nic. Pierwsze skojarzenie to zawsze zimno i wietrznie, brudno i tłoczno, drogo i nieciekawie. Ale na zdjęciach ... całkiem, całkiem.