Chyba wyjaśnienie się należy, skąd podczas rodzinnych odwiedzin w mieście nad Tamizą refleksje na temat dosyć, zdaje się, daleki od familijnego życia. W Anglii sprawy unijne nigdy nie były na pierwszym miejscu. Ostatniego dnia czerwca 2011 roku też w mediach nie było szumu o polskiej prezydencji. Niemniej po informacjach i komentarzach dotyczących manifestacji nauczycieli w Londynie widz/podatnik dowiedział się, że przewodnictwo w UE obejmuje kraj, którego tak wielu obywateli mieszka i pracuje na wyspie, który z kryzysem sobie jakoś radzi, i w którym mimo to też są wdrażane publiczne programy oszczędnościowe. Jednak czasami chwalą nas...! Usłyszeć to na własne uszy, to też korzyść z wyjazdów w świat...!
Londyn w kolumberowej zabawie jest często pokazywany i sporo już przemyśleń wymieniliśmy na temat stolicy Zjednoczonego Królestwa i obecności w niej Polaków. Chyba ostatnio trochę mniej nas tam. Może przysłużyło się temu „cięcie wydatków” przez wyspiarski parlament. To zresztą dotknęło nie tylko naszych rodaków. Pracownicy angielskiej „budżetówki” też doświadczyli takich kłopotów i protestują przeciwko nim manifestując na stołecznych ulicach.
A co ma polska prezydencja w UE do Londynu? Według wielu eurosceptyków nie ma nic. Na szczęście o Wielkiej Brytanii nie słychać żeby miała kłopoty jak inne, często wymieniane w mediach kraje. Oby tylko nie wykrakać... :-) ... Zatem pierwszy element brzegowy naszego przewodniczenia Unii można tak sformułować: tym krajom, którym dobrze idzie – dobrze życzyć, za wzór stawiać, dyskretnie podglądać! Warunek z drugiego brzegu: o europejskiej solidarności przypominać!
Tak to nad brzegiem Tamizy mogą najść myśli może nie całkiem daleko od tegoż brzegu oddalone...
Dziwnie wyglądały puste Trafalgar Square i White Hall. Chociaż w zasadzie puste nie były. Były zajęte przez liczne oddziały policji czekającej na przejście zorganizowanych grup pracowników angielskiej „budżetówki” – głównie nauczycieli. Kilkanaście dni wcześniej, podczas innej demonstracji miały miejsce zadymy. Tym razem podobno uczyniono wszystko, żeby do nich nie dopuścić. Udało się. Być może zresztą nauczyciele nie są wojowniczą grupą zawodową. Chodziło, jak zwykle, o „godną płacę”. Czy planowane przez rząd jej królewskiej mości cięcia w wydatkach publicznych dotkną też oświatę, to się dopiero okaże. Na razie nauczyciele osiągnęli tyle, że będą mieli prawo do fizycznego przymusu w stosunku do uczniów sprawiających „ponadnormatywne” kłopoty.
http://wyborcza.pl/1,75477,9930964,Wielka_Brytania_walczy_z_przemoca_w_szkole.html?utm_source=rozne
Pewną ciekawostką było to, że wokół formujących się grup sukcesywnie wpuszczanych przez policję na trasę przemarszu, krążyło sporo sprzedawców gwizdków oraz to, że dosłownie za ostatnimi protestującymi jechały maszyny sprzątające. Tym, ta manifestacja w Londynie różniła się in plus od manifestacji w Rzymie, której też kiedyś byłem świadkiem. http://kolumber.pl/photos/show/258384
Stwierdzenie, że tradycję nie tylko się pielęgnuje, ale i permanentnie buduje, i że najczęściej łączy się ją z kulturą, jest truizmem. Zatem i podziwianie miejsc, w których prezentuje się tę kulturę, zarówno trudniejszą w odbiorze, jak i bardziej popularną, należy do kanonów poznawania każdego miasta. Także do poznawania Londynu...
Morskie tradycje Imperium Brytyjskiego są do dzisiaj pieczołowicie kultywowane a Royal Navy to ważny ich element. Jeśli oczywiście pominąć jej nadal duży potencjał bojowy. Równie mocno wrośnięty w tę tradycję jest zespół budowli usytuowanych na południowym brzegu Tamizy w Greenwich. Oprócz Królewskiego Obserwatorium z przebiegającym przezeń południkiem zero znajdują się tam: Royal Naval College, i National Maritime Museum. Obok w suchym doku umieszczono najsłynniejszy kliper herbaciany epoki wiktoriańskiej Cutty Sark (http://en.wikipedia.org/wiki/Cutty_Sark) intensywnie w tym momencie doprowadzany do „sprawności wystawienniczej”.
Nazwa użyta jako tytuł punktu w tej podróży jest starą nazwą Tate Modern - brytyjskiego muzeum narodowego międzynarodowej sztuki nowoczesnej. Pozostałe części muzeum to: Tate Britain, Tate Liverpool, Tate St Ives. Muzeum mieści się na południowym brzegu Tamizy w Southwark. Budynek galerii w Londynie stanowił niegdyś główną halę elektrowni Bankside Power Station projektu Gilesa Gilberta Scotta. Aktualnie jest rozbudowywany. Ważną jego częścią jest Hala Turbin, w której znajdowały się niegdyś generatory prądu. Ma wysokość siedmiopiętrowego budynku i powierzchnię 3400 metrów kwadratowych.
Wejście i oglądanie ekspozycji stałej jest darmowe.
Londyn – olbrzymia metropolia Zjednoczonego Królestwa niełatwo odkrywa swoje atrakcje nawet przy wielokrotnym jej podziwianiu. To akurat dobrze. Podobnie atrakcyjnym jest ponowne oglądanie już kiedyś obejrzanych jej ulic, placów i usytuowanych przy nich budowli. Można konfrontować aktualny widok z zapamiętanym wcześniej i wyłapywać zmiany wynikające albo z renowacji, albo z powstania w najbliższym otoczeniu nowych elementów.
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Jak widzisz Piotrze Londyn pochłania mnie całkowicie. Ogromne podziękowania za fantastyczne zdjęcia, opisy, komentarze i opis wstępny. Fajne przemyślenia. Pozdrawiam.
-
Jak zwykle z przyjemnością przeczytałem i obejrzałem :-) Warto było :-)
-
Ubawilem sie setnie! Podpisy Twojego autorstwa sa doskonale a dopiski innych dopelniaja calosci :-)
-
Piotrek, na razie dalem Ci tylko plus za caloksztalt pracy dydaktycznej na temat Londynu i oswiaty w Wielkiej Brytanii a zdjecia, tudziez tekst, sobie bede dozowal przy sniadanku i kawusi.
-
...żeby tylko nie komitetów!
-
... parytetów?!
-
...że egzotycznego, to na pewno, który czasami przybiera kształt innych -tetów...
-
Piotrze... Czy aby Iwonka nie miała na myśli tercetu?... egzotycznego w dodatku?... Jak myślisz?
-
:-)
-
Przypomniałeś mi, Piotrze, jaka to frajda, a mam tu na myśli i podróż po Londynie, i pogaduchy na Kolumberze. Taki Maestro zasługuje na ... buziaka.
-
Iwonko, Agnieszko
:-) -
Wczoraj siłą odciągnięto mnie od kompa, tak że nie mogłam dokończyć Twojej, jak zawsze, interesującej podróży. Pozdrawiam :)
-
najlepsze dyskusje jakie pamiętam to trio: Ty, Powsinóżka i.....Arni....no właśnie a co u Arniego. Biegnę zobaczyć.
-
Dzięki Iwonko!
-
na razie pospacerowałam po Londku w Twoim towarzystwie. Zdjęcia i opisy ładne ale komentarze do fotek powalające, jak zwykle zresztą u Ciebie.
-
Iwonko, nigdy nie mów nigdy! ... :-) ...
-
Ja nie dam rady pojechać, ale będę Wam kibicować.
-
Mimo, że w Londynie byłe kilkakrotnie zawsze chętnie wracam do tego miasta, które można ciągle odkrywać na nowo i zawsze znaleźć coś nowego. Dzięki za piękny i pouczający spacer.
-
Póki co, to już jest naszym (choć na razie tylko wirtualnym) przewodnikiem po Londynie :-). Myślę, że w tak (i tu nie będę skromny) miłym towarzystwie na pewno chętnie będzie nam przewodniczył zapewne jeszcze nie jeden raz ;-).
-
jasne, fajna wyprawa sie szykuje,a czy Piotr będzie naszym mega-przewodnikiem?
-
A na sekretarza koleżankę Tekę59 (miało być).
-
No proszę, i już bardzo przyjemna grupka nam się tworzy, a idąc wzorem kultowego filmu "Rejs" możemy nawet stworzyć jego drugą część - wersję lotniczą, dlatego proponuję:
- na kaowca kolegę Mj1945,
- na skarbnika koleżankę Powsinogę45,
- a na skarbnika Tekę59
kto jest za?... dziękuję!, kto jest przeciw?, kto się wstrzymał?... nie widzę! Zatem dziękuję bardzo :-).
A ja? - ktoś zapyta? Ja mogę być inżynier Mamoń..., z resztą do tej pory to już na pewno mgr, inż. (magazynier - inżtalator). :-)). -
...jak prezydencja, to prezydencja!
-
Ciekawam tylko, czy koledzy wybierający się do Londka Powsinogę wezmą ze sobą... Też jeszcze nie była... :(
-
To ja tez się zapisuję, bo zazdroszczę Piotrowi i Tate Modern, i wielu innych miejsc...
-
Mj, to już jest nas dwóch. Poczekamy jak się większa grupka uzbiera to może wynegocjujemy jeszcze tańsze bilety. W końcu w kupie raźniej.
A kolejna londyńska podróż to znowu kawał dobrej roboty. Bardzo miły spacerek. Pozdrawiam :-) -
...może nie posprzątali ci co trzeba, albo nie to co trzeba ... :-) ...
-
No to połaziłem po Londynie.Jeszcze mnie tam nie było.Chyba za blisko.
A u nas po manifie pod pałacem prazydenckim,kiedy natychmiast posprzątano, to była wielka awantura. -
Świetne opisy i zdjęcia też niczego sobie. Pozdrawiam .
-
O! Kolejna Londy - Nowa podróż. Już się cieszę, choć w tej chwili na wycieczkę rowerową spieszę (płynął nie będę). Za "niewielką chwilkę" tu wrócę ;-).