Z czym kojarzy się nam Walia? Na pewno z górami i morzem, stadami owiec, ruinami zamków i opactw oraz kopalniami węgla. Kibicom z Ryanem Giggsem, Ianem Rushem, a starszym nawet z Johnem Toshackiem. Ponadto z aktorami Catheriną Zeta-Jones i Richardem Burtonem oraz piosenkarzem Tomem Jonesem i poetą Dylanem Thomasem. Nam ponadto z rugby (szczególnie w wersji 15-osobowej czyli Rugby Union), które jest sportem narodowym Walijczyków, celtyckim pochodzeniem i językiem (już tylko części) mieszkańców a także .. jagnięciną w sosie miętowym, której skosztowaliśmy w ... Anglii. Toteż ucieszyliśmy się wiosną ubiegłego roku, gdy brytyjska tania linia bmibaby uruchomiła bezpośrednie loty z Polski do Cardiff. Udało nam się upolować korzystną ofertę cenową biletów na jeden z lipcowych weekendów. Wyjazd krótki i latem pozwolił dodatkowo zaoszczędzić na opłacie za bagaż. A korzystny wówczas kurs funta ułatwił znalezienie dobrej oferty weekendowego wynajmu samochodu.

Prognozy pogody były zgodne tylko w jednym – czeka nas słońce, mżawka i chmury, różniły się natomiast co do tego gdzie i którego dnia. Zatem wiedzieliśmy jedno – chcemy zobaczyć Cardiff, St. David’s, morze, góry i przynajmniej jeden zamek.

I tak przygotowani logistycznie wyruszyliśmy ze 'ś.p.' Terminalu Etiuda do stolicy Walii.

W Cardiff przywitało nas pochmurne niebo z rzadkimi przebłyskami słońca. Po zainstalowaniu się w hotelu na obrzeżach miasta ruszyliśmy do centrum. Zaczęliśmy od zamku, który w znacznej części jest po prostu budowlą XIX-wieczną, ale bardzo efektowną. Zaprojektował go William Burgess dla markiza Bute’a, bogatego Szkota, który został burmistrzem Cardiff w stylu, który Brytyjczycy nazywają gothic revival, a my po prostu neogotykiem. Niestety, nie pozwolono nam (zwiedzanie było grupowe) focić we wnętrzach, które są bardzo ciekawe. Najstarszym, jeszcze średniowiecznym -  fragmentem zamku jest owalna wieża, stanowiąca też świetny punkt widokowy. Z zamku, poprzez pobliski park udaliśmy się nad rzekę Taff, by zobaczyć Millennium Stadium, czyli główny stadion Walii. Wbrew powszechnemu mniemaniu polskich kibiców powstał on przede wszystkim po to, by Walijczycy mieli gdzie oglądać swoich rugbistów, których reprezentacja w odróżnieniu od piłkarskiej należy do czołówki światowej. Szczególnie dobrze wspominają lata 70-te kiedy to Walijczycy wygrali siedmiokrotnie Turniej Pięciu (obecnie Sześciu) Narodów, a ich najlepsi gracze z tego okresu jak Gareth Edwards czy J.P.R. Williams byli niemal bohaterami narodowymi. W każdym razie stadio npowstał specjalnie na Puchar Świata w Rugby (Union) w 1999 r. W rozgrywanym tu finale Australia pokonała Francję.Turniej i uczestnicy są upamiętnieni mozaikami przed wejściem.

Nam stadion kojarzy się z dwoma zwycięstwami naszej reprezentacji pod wodzą Engela i Janasa nad Walia w eliminacjach do mistrzostw świata w 2002 i 2006 r. Na linkach widać jednak, która z dyscyplin gromadzi na trybunach większą ilość Walijczyków ;-).

Stadion jest imponujący, i widać go niemal z każdego punktu miasta. Niestety jego rozmiary utrudniały sfocenie czystej bryły. Tym bardziej, gdy rozpoczęła się mżawka. Okolice były przy tym dość rozkopane, co uniemożliwiło m.in. zrobienie zdjęcia Davida Lloyda George'a, chyba najbardziej znanego polityka walijskiego pochodzenia. Po krótkim spacerze po centrum trafiliśmy wreszcie do jednego z pubów. Ciekawostką był wystrój wnętrza – wszystko o rugby. Były tam zatem koszulki reprezentacji narodowej, szaliki, proporce i zdjęcia reprezentantów (m.in. wymienionych powyżej). Ale bez akcentów szowinistycznych, gdyż za barem wisiały też pamiątkowe odznaki i proporce innych reprezentacji – uczestników Turnieju o Puchar Sześciu Narodów. Na ekranie telewizora były transmitowane natomiast rozgrywki ligi angielskiej w Rugby League.

Mimo, że jeden ze sklepów vis a vis zamku reklamuje się m.in. bardzo długą nazwą w języku walijskim, znajomość tego języka okazała się bardzo ograniczona. Nikt nie potrafił przetłumaczyć jednego zdania, które chcieliśmy wysłać znajomym SMSem. Cardiff jest Caerdydd raczej tylko z nazwy :-(.
  • Cardiff mury zamku i wieża zegarowa widziane z zewnątrz
  • Cardiff walijski smok na zamku
  • Cardiff najstarsza część zamku
  • Cardiff zamek ze stadionem w tle
  • Cardiff zamek herby i figury na wieży zegarowej
  • Cardiff zamek rzygacz
  • Cardiff zamek - kwiaty w fosie
  • Cardiff liski na ogrodzeniu parku
  • Cardiff Millennium Stadium
  • Cardiff smok walijski przy ścianie stadionu
  • Cardiff mozaika przed Millennium Stadium
  • Cardiff bardzo długa nazwa miasteczka
  • Cardiff wnętrze pubu

Główna katedra walijskiej stolicy jest położona 5 kilometrów od centrum. Zobaczenie jej rano nie wiązało się zatem z ponownym wjazdem do centrum miasta. Llandaff Cathedral wznoszono od średniowiecza, pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła oraz trzech lokalnych świętych o imionach: Dyfrig, Telio i Euddogwy. Świątynia nie miała szczęścia i wielokrotne była uszkodzona i restaurowana. Najbardziej w czasie II wojny światowej, gdy bomba zniszczyła strop oraz znaczną część wyposażenia kościoła. Po katedrze w Coventry była to najbardziej zniszczona katedra brytyjska. Odbudowa nie byłą zwykłą rekonstrukcją. Zachowano gotyckie i neogotyckie elementy, ale np. kaplicę pamiątkową regimentu walijskiego zbudowano na nowo, zaś wewnątrz głównej nawy umieszczono monumentalną rzeźbę sir Jacoba Epsteina – 'Chrystus na Majestacie'. Figura Chrystusa jest wykonana z metalu i umieszczona na betonowym słupie, dźwiganym przez cztery przęsła. Pozostała powierzchnia betonowego słupa jest pokryta drewnianymi aniołami i innymi rzeźbami ze stalli, zniszczonych podczas ostatniej wojny. Ciekawostką jest kolejna analogia z Coventry – Jacob Epstein jest także autorem rzeźby św. Michała nowej katedry w tym mieście.

Z wojennych zniszczeń ocalał m.in. tryptyk Dantego Gabriela Rosettiego 'Ziarno Davida'. Nazwa może być myląca, gdyż środkowa kwatera przedstawia Narodziny Chrystusa, a boczne młodego Dawida z procą i króla Dawida z harfą. Rosetti namalował przy tym anioły o czerwonych skrzydłach, podobnie jak inny z prerafaelitów – Edward Burne-Jones w witrażach katedry w Birmingham. Tu niestety witraże Burne-Jonesa nie przetrwały wojny.

W katedrze rozmawialiśmy z jedną ze starszych ochotniczek informujących o świątyni. Ucieszyła się z lotów do Polski, bo chciałaby zobaczyć Kraków. Ale na prośbę o napisanie w cymraegu 'pozdrawiamy z Walii' skierowała nas do dziekana. Pozdrowić nie umiał, ale napisał nam błogosławieństwo z tego kraju Pob Bendith i Gymru. I tak spośród znajomych tylko dwoje rozpoznało po SMSie, gdzie jesteśmy, a błogosławieństwa nikt nie docenił ;-). Cymraeg zawiera zresztą tak dużo niezrozumiałych dla nas reguł. Np. litera „w” jest ... samogłoską a Cymru [kamri] czasami pisze się jako Gymru [gamri] a czasem w Nghymru :-o.

Dziekan (ksiądz Church of Wales) ujął nas tym, że gdy się dowiedział, ze jesteśmy Polakami, zapytał, czy jesteśmy muzykami. Był bardzo zaskoczony, gdy zaprzeczyliśmy, bo wszyscy Polacy, których znał byli muzykami. Odpowiedzieliśmy, że to bardzo miłe, bo już się baliśmy, że jako Polacy będziemy wzięci za hydraulików. Uśmiechnął się, ale nie wiem, czy chwycił ironię.
  • Cardiff Llandaff Cathedral
  • Cardiff Llandaff Cathedral okno i rzeźby
  • Cardiff Llandaff cathedral widok nawy
  • Cardiff Llandaff Cathedral widok nawy od prezbiterium
  • Cardiff Llandaff Catherdal witraż Drzewo Jessego
  • Cardiff Llandaff cathedral witraż Zwiastowanie i Wygnanie z raju
  • Cardiff Llandaff Cathedral rzeźby konczące służki
  • Cardiff Llandaff cathedral sklepienie prezbiterium
  • Cardiff Llandaff Cathedral kaplica za prezbiterium sklepienie
  • Cardiff Llandaff Cathedral tryptyk D.G. Rosettiego
  • Cardiff Llandaff Cathedral miejsce upamiętnienia bomby

Głównym celem tego dnia było St. David's. Miasto reklamowane jako najmniejsze w całym UK i (na wyrost) religijne centrum kraju. Droga byłą długa, ale większość przebiegała autostradą. Dopiero ostatnie 60 km było jazdą przez niezliczoną ilość rond. Ale nasza nawigacja nie dała tym razem plamy. Gdy zajechaliśmy do miasta i skierowaliśmy się w stronę katedry i ruin pałacu nie było już wątpliwości, że warto było tyle czasu jechać. Obie budowle położone są w niecce, poniżej miasteczka. Pomiędzy nimi przepływa rzeka Alun, będąca właściwie strumieniem.

Katedra, największa w Walii, robi duże wrażenie. Po pierwsze  jest pięknie położona. Bryła typowa dla katedr brytyjskich – trójnawowa bazylika z transeptem, wieżą na przecięciu nawy głównej i transeptu i kaplica (a nawet kaplicami) za prezbiterium. Nawę główną zamyka od góry drewniany sufit z dębu irlandzkiego z przełomu XV i XVI w. Prezbiterium przykryte jest kolorowym sufitem, zaś kaplice późniejszymi sklepieniami wachlarzowymi. Prezbiterium od nawy oddziela przegroda chórowa (w zasadzie niby odpowiednik ikonostasu). Było to reguła przed soborem trydenckim i w okresie reformacji protestanci, wbrew różnym zarzutów, nie niszczyli ani tych przegród ani dekoracji (np. rzeźby św. Dawida w tym przypadku). Święty z VI-VII w. przedstawiany jest z gołębicą (symbolem Ducha Św.), siedzącą mu  na ramieniu. Podobno usiadła mu, gdy przemawiał do biskupów. W ogóle po walijsku St. David to Dewi Sant, ale St. David's to już ... Tyddewi.

Fasada katedry została dokończona w XIX w. W dawnej kaplicy mariackiej po przeciwnym końcu dziedzińca jest bar restauracyjny. Gdy  składaliśmy zamówienia okazało się, że przyjmowała je ... nasza rodaczka, pracująca tam przez wakacje. Poleciła nam koniecznie wizytę w Whitesands Bay, za co jesteśmy jej wdzięczni.

Wstęp do ruin pałacu biskupiego jest płatny, ale warto tam wejść. Mimo zniszczeń budowanych na przełomie XIII i XIV wieku gmach prezentuje się ciągle okazale. W dobrym stanie zachowały się obramienia okien i arkady. Widać, że nie szczędzono na kosztach przy budowie. Cały czas trwają zresztą jakieś prace renowacyjne, m.in. w Great Hall.

Na terenie Cathedral Close znajduje się cmentarz, a właściwie to chyba już tylko  zbiór płyt nagrobnych. Do miasta wchodzi się po schodach w stronę wieży bramnej. Z 2000 mieszkańców St. David's to właściwie taka duża wioska, ale atrakcji ma więcej niż sporo wielotysięcznych miast. Na środku głównego palcu stoi celtycki krzyż, a wokół rosną drzewa niewątpliwie egzotyczne, przypominające palmy czy juki. Domki są małe, najwyżej piętrowe i albo z kamienia, albo pomalowane na rożne kolory. Część z nich ma walijskie nazwy. W St. David's muszą mieszkać ludzie, dla których cymraeg jest pierwszym językiem. Zauważyliśmy, że w kościele prezbiteriańskim nabożeństwa są dwujęzyczne, a jego nazwa po walijsku jest napisane nawet większymi literami. St. David's zrobiło na nas duże wrażenie trudno odmówić racji przewodnikom, zgodnie z którymi nie można go nie odwiedzić w Walii. To tak jakby zobaczyć Polskę bez np. Krakowa.
  • St. David's katedra
  • St. David's fasada katedry
  • St. David's patron katedry za kratkami
  • St. David's katedra widok boczny
  • St. David's katedra nawa
  • St. David's katedra krucyfiks pod stropem
  • St. David's katedra widok sufitu nawy głównej
  • St. David's katedra św. Dawid
  • St. Davids katedra sklepienie kaplicy
  • St. David's katedra okno
  • St. David's katedra sufit kasetonowy
  • St. David's rozeta i witraże wkatedrze
  • St. David's katedra witraż w rozecie
  • St. David's ruiny pałacu biskupiego
  • St. David's ruiny pałacu biskupiego - cień
  • St. David's ruiny pałacu biskupiego widok na Great Hall
  • St. Davids pałac biskupi Great Hall
  • St. David's pałac biskupi okno i rozeta
  • St. David's widok przez okno Bishops Hall na katedrę
  • St. David's ruiny pałacu biskupiego okno, rzeźba i kwiaty
  • St. David's gołąb na kominie pałacu biskupiego
  • St. David's cmentarz przy katedrze
  • St. David's palma
  • St. David's krzyż celtycki z krukiem
  • St. David's drzwi
  • St. David's okno i drzwi budynku z walijską nazwą
  • St. David's kolorowe domki w miasteczku
  • St. David's pub w miasteczku

Whitesands Bay to kolejne miejsce, które nas nie rozczarowało. Parafrazując Hitchcocka – zaczęło się ciekawie, a później było już tylko  lepiej ;-). Piaszczysta plaża kilka kilometrów od St. David's cieszy się dużym zainteresowaniem okolicznych mieszkańców. Woda była oczywiście zimna, ale nie przeszkadzało to kajakarzom, surferom czy nawet pływakom. Brytyjską specyfiką był natomiast fakt, że na prawo od nas ojciec z synem grali w rugby, a po lewej rodzina z dziećmi w krykieta. Takie widoki na plaży są rzadko można zobaczyć poza UK ;-). Z plaży udaliśmy się na przechadzkę klifami do przylądka St. Davids Head, najbardziej wysuniętej na zachód kontynentalnej części Walii. Spacer klifami był również przyniósł kilka niespodzianek. Po pierwsze ładne widoki na klify i inne formacje skalne na brzegu. Po drugie bujną roślinność, łącznie z kwitnącymi na fioletowo nie rozpoznanymi przez nas kwiatkami. No i największy hit – nagle weszliśmy w stado pasących się koni (czy może koników), wszystkich jasnej maści. Dwa z nich ujęły nas tym, że ich głowy przytulały się do siebie. Gdy je minęliśmy, niemal synchronicznie, schowały głowy w zarośla, jakby były zawstydzone ;-). Wybrzeże jest częścią Pembrokeshire Coast National Park.

Z 'Głowy Świętego Dawida' roztacza się piękny widok na morze, wybrzeże, m.in. Whitesands Bay oraz na wyspę Ramsay. W ciągu dnia są tam organizowane rejsy, m.in. na bird watching.

Wracaliśmy tą samą ścieżką, ale koników, czy też walijskich kucy górskich,  już nie spotkaliśmy. Jesteśmy jednak, że nie spadły z klifu. A ludziom się to zdarza, o czym informowały nas znaki ostrzegawcze w obu językach.

  • Whitesands widok na plażę
  • Kajakarstwo morskie w okilicach plaży Whitesands
  • Surfing na walijskiej plaży
  • Whitesands drogowskaz po walijsku i angielsku
  • Whitesands ostrzeżenie po walijsku i angielsku
  • Walia wybrzeże w okolicach St. Davids Head
  • Whitesands widok na zatokę
  • Walia widok na plażę Witesands i z okolic St. Davids Head
  • Koniki walijskie - miłość
  • Whitesands koniki zawstydzone
  • Konie w pobliżu St. Davids Head
  • Whitesands klifowe skały nad morzem
  • Skały obok St. David's Head
  • Whitesands kwiat z klifu
  • Walia St. Davids Head
  • Walia widok z Whitesands na wyspe Ramsay
Gdy już wracaliśmy, kilkanaście kilometrów dalej zatrzymaliśmy się na plaży w Newgale, by obserwować zachód słońca i spokojne morze. Inie byliśmy jedynymi, którzy to zrobili. W ogóle w tym miejscu przez kilkaset metrów droga biegnie równio na poziomie morza, równolegle do plaży.
  • Newgale na plazy o zachodzie słońca
Do hotelu wróciliśmy bardzo późnym wieczorem. Inaczej się jednak wraca na noc, a inaczej jedzie poznać coś nowego. Długo trwa objazd Swansea / Abertrawe, drugiego co do wielkości miasta Walii. Odległość niby ta sama, ale motywacja ...

Nie można być w Walii i nie zwiedzić żadnego średniowiecznego zamku. Wybraliśmy Caerphilly, gdyż po pierwsze był blisko, a po drugie jest największy w Walii (i drugi w UK) a do tego jeszcze ma wieżę odchyloną tak, że ta w Pizie jest przy niej niemal pionowa ;-). Zamek Caerphilly został zbudowany w końcu XIII w. Z czasem tracił na znaczeniu, a największych zniszczeń doznał w trakcie wojny domowej króla z parlamentem w XVII w. To wtedy właśnie próbowano wysadzić w powietrze wieżę, która jednakże jedynie znacznie odchyliła się od pionu. Solidna robota ;-). Nawiasem mówiąc wojna domowa w Anglii mnóstwo zamków obróciła w ruiny  (chociażby Kenilworth). W Caerphilly jest chyba sporo Polaków, bo nie byliśmy jedynymi, którzy zwiedzali tego dnia zamek. Jedno z odnowionych pomieszczeń służy tam do organizacji bankietów i innych uroczystości. My trafiliśmy na coś w rodzaju przyjęcia ślubnego. Ale ciekawsze było zwiedzenie ruin oraz widoki na okolicę. Miasteczko posiada niską zabudowę, która ładnie wygląda na tle pobliskich wzgórz. Ciekawy  pomnik postawiono pochodzącemu stąd komikowi ... Tuż za fosą, a przed zawietrznymi murami ustawiono rekonstrukcje średniowiecznych balist i katapult.W kazdym razie chociaz zamek zbudowaliAnglicy, dziś powiewają nad nim walijskie flagi

W parku po drugiej stronie nawiązaliśmy konwersację z starszym Walijczykiem. Gdy usłyszał, że jesteśmy Polakami, zaczął mówić powoli i prostymi  zdaniami. M.in. polecił nam pobliski pub i skorzystaliśmy z jego rady ;-).

  • Caerphilly widok zamku
  • Caerphilly bastion zamku poza fosą
  • Caerphilly widok na wejście zamku i krzywą wieżę
  • Caerphilly widok na głowną bramę zamku
  • Caerphilly skrzywiona wieża zamku
  • Na dziedzińcu zamku Caerphilly
  • Caerphilly wieża na dziedzińcu zamku
  • Caerphilly wieże zamkowe
  • Zamek Caerphilly flaga walijska na wieży
  • Caerphilly widok zamku od strony zachodniej
  • Caerphilly widok na katapulty i balisty za fosą
  • Caerphilly widok miasteczka z zamku
  • Caerphilly pomnik komika

Po lunchu pozostał nam ostatni punkt programu, czyli wizyta w górach. Oczywiście Snowdonia jest zbyt daleko, ale Park Narodowy Brecon Beacons w pełni nas zadowolił. Górzysty teren, na którym mieszka 30 tys. ludzi i 3 miliony owiec ;-). 

W jednym z przwodników przeczytaliśmy, że najlepiej iść w stronę Pen y Fan ze Storey Arms. Kłopot w tym, że nawigacja nie znalazła tego miejsca. Kierowaliśmy się zatem główną drogą w stronę Brecon i ...  pojawił się napis Storey Arms. Był to jeden dom z parkingiem i kioskiem na przeciwko.

Drogowskaz wskazywał kierunek wschodni z jakims innym Pen ..., ale innego szlaku nie było. Kłopot właśnie w tym w tym, że niestety nie spotkaliśmy tu dokładnych oznaczeń szlaków z kolorami, drogowskazami i odległościami lub czasem. Szczerze mówiąc w ogóle nie widzieliśmy żadnych oznaczeń. Mimo to droga jest prosta i idzie się po prostu wydeptaną ścieżką.

W odróżnieniu od naszych parków narodowych w Brecon Beacons National Park pasie się mnóstwo owiec.  U nas jak wiadomo panuje przekonanie o szkodliwości wypasania owiec dla gór. Więc albo mają inne góry, albo inne owce albo ... innych ekologów.

W każdym razie przeszło dwugodzinny spacer po części pasma Black Mountains był niezwykle przyjemny. Sprzyjała temu na pewno ładna pogoda :-). Po drodze spotkaliśmy całkiem sporo turystów i ... jeszcze więcej owiec. Jeśli chodzi o ukształtowanie powierzchni pasmo to przypominało nam raczej Besid Niski (ale nie wizualnie).

Na zakończenie zrobiliśmy sobie przystanek się nad jednym z jezior.

  • Brecon Beacons widok ze szlaku
  • Brecon Beacons - pasmo Black Mountains
  • Brecon Beacons pejzaż z Black Mountains
  • Brecon Beacons National Park widok na jeziora
  • Brecon Beacons National Park pastwisko na zboczu
  • Brecon Beacons National Park widok na jeden ze szczytów
  • Brecon Beacons łąka
  • Brecon Beacons National Park owce
  • Brecon Beacons - na szlaku
  • Brecon Beacons National Park strumyk
  • Brecon Beacons jezioro

Liczylismy na web check-in, ale niestety w hotelu nie mogliśmy wydrukować karty pokładowej, wskutek czego na lotnisku mieliśmy normalną odprawę. Kazano nam zważy bagaż podręczny a następnie sprawdzano czy trolej mieści się ustalonych gabarytach. Ale nie udało im się nas złapać i nic nie dopłacaliśmy :-). Samolot (podobine jak w drugą stronę) był pełny. Do tego jeszcze ceny w barku i sklepie wolnocłowym były (przy ówczesnym kursie funta) całkiem przystępne. Nic więc nie zapowiadało rychłego końca lotów bmibaby do Polski ...

Ponieważ arnold.layne upomniał sie o Budgie, załączam link do ich przeboju z lat80-tych, gdy grali bardziej popowo ;-). 

  • Cardiff B737-300 bmibaby na lotnisku
  • Cardiff Tiny na B737 bmibaby

Wypad do Walii był krótki, ale intensywny i pełen wrażeń. Myśleliśmy już o kolejnych gdy ... dwa miesiące później bmibaby ogłosiło zakończenie lotów do Polski. Początkowa złość ustąpiła z czasem jednak miejsca satysfakcji, że zdążyliśmy chociaz tyle. Pozostaje nadzieja, że inna tania linia obejmie jednak promocją loty do Liverpoolu, skąd bliżej do Snowdonii czy zamków Caernafon i Conwy ;-). Cymru Am Byth (Walia na zawsze) została w naszej pamięci.

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. kubdu
    kubdu (14.02.2011 20:16)
    Cymraeg benwythnos werth llawer pwyntiau cadarnhaol. :)
  2. czarmir1
    czarmir1 (11.02.2011 17:29)
    Dzięki za przybliżenie kolejnego miejsca na krótką podróż. Dokładne opisy odwiedzanych przez Ciebie miejsc uzupełniane pięknymi zdjęciami sprawiło, że muszę dołączyć te miejsca do moich planów podróżniczych na przyszłość.
  3. city_hopper
    city_hopper (11.02.2011 0:49)
    Dziękuję wszystkim i cieszę się, że ten niezbyt znany fragment Europy się podobał :-)
  4. asta_77
    asta_77 (10.02.2011 20:53) +1
    Jak zwykle powalająca wiedza o zwiedzanych miejscach. Podziwiam ;)
  5. renata-1
    renata-1 (05.02.2011 22:09) +1
    śliczne fotki
  6. arnold.layne
    arnold.layne (23.11.2010 18:59) +1
    Cieszy mnie, że uwzględniłeś moje marudzenie i dodałeś link do Alison. Pamiętam, jak ten numer był na liście przebojów "Trójki" :-)
  7. lmichorowski
    lmichorowski (19.11.2010 0:13) +1
    Z dużym zainteresowaniem i mieszanymi uczuciami zapoznałem się z Twoją relacją z walijskiego weekendu. Dlaczego z mieszanymi uczuciami? Otóż, jak zwykle u Ciebie - profesjonalne zdjęcia, wzbogacone dodatkowo ciekawym tekstem i filmikami sprawiły, że podróż ta była dla mnie prawdziwą ucztą. Z drugiej jednak strony, bardzo żałuję, że jest to już ostatnia Twoja podróż, z którą mogłem zapoznać się na Kolumberze (pozostałe miałem przyjemność poznać już wcześniej). Czekam więc na nowe podróże i pozdrawiam.
  8. emil.j
    emil.j (22.06.2010 16:43) +1
    super :)
    aż żałuję że będąc w Cardiff nie rozejrzałem się po mieście, sporo mnie ominęło :(
  9. czarny.pol
    czarny.pol (06.04.2010 9:40) +1
    Świetne ... + się należy
  10. city_hopper
    city_hopper (06.09.2009 22:49)
    gosiaczku - ciesze się, że Ci się spodobało. Dziękuję za miły komentarz. A jak byłem w Twoim kraju, to słońca miałem całkiem sporo :-), ale nie miałem cyfrówki ;-(
  11. city_hopper
    city_hopper (06.09.2009 22:48)
    powsinoga - kiedyś była Juvenia w Krakowie ... Teraz nie wiem :-(
  12. gosiaczek6669
    gosiaczek6669 (06.09.2009 11:10) +1
    ...fajna sprawa ten kolumberek,dzisiaj odkrylam ja zdolna "czym sie je" "Podroze". ;)..city_hopper dziekuje,cudnie ty opisujesz...tak cudnie ze wypada mi koniecznie wpasc do Wali...pozdrowionka przeserdeczniusie z krainy radosci kazdym promykiem slonca ;)))
  13. kuniu_ock
    kuniu_ock (04.07.2009 18:38) +1
    :)
  14. aerodynamiks
    aerodynamiks (04.07.2009 18:25) +1
    wielki plus za opis i zdjecia
    ciekawie ,krotko ,zwiezle i na temat.brawo :)
  15. powsinoga45
    powsinoga45 (30.06.2009 18:39) +1
    Powsinoga zagubiona - dziś dopiero trafiła tu z powrotem :(
    Powsinoga się uczy Kolumbera...

    Kibicowałam takim z ligi, wiesz... Byli kiedyś tacy w Polsce.. A teraz? Nie wiem. Teraz mieszkam w Krakowie, a tu o rugby nie słyszano... :(

    Walia czeka w kolejce. Ale będzie.
  16. city_hopper
    city_hopper (23.06.2009 23:28) +1
    powsinoga - dzięki za plusa i miły komentarz. To niesamowite, że kibicowałaś rugbistom :-). Zainteresowanie Walią ona odpłaciła mi piekną pogodą więc i Ty licz na nie gorszą ;-). Cieszę się, że podobały Ci się zdjęcia i podzielasz mój stosunek do gotyku. Wyspiarskiego (i nie tylko) mam tu już tu trochę i będzie więcej :-)

    sicanya - cieszę się, że podobały Ci się zdjęcia, dzięi za komentarz.
  17. powsinoga45
    powsinoga45 (21.06.2009 2:16) +1
    Jako dziecko kibicowałam zawodnikom na meczach rugby, to były przeżycia!!!
    Jako młoda osoba przeczytałam książkę "Anglik, który wszedł na wzgórze, a zszedł z góry", to było przeżycie!!!
    Jako absolutnie dorosła osoba planuję wycieczkę do Walii, to będzie przeżycie!!!
    Cudowne zdjęcia - a te z gotykiem w roli głównej szczególnie przypadły mi do serca, bom fanką gotyku w wydaniu niemieckim, francuskim oraz wyspiarskim. :)
    A tekst obszerny i wyczerpujący, dziękuję!!!
  18. sicanya
    sicanya (20.06.2009 23:42) +1
    Jeju! Ależ wspaniałe zdjęcia! Piękna galeria:).
    No i pogodę mieliście ekstra.
    Pozazdrościć.
  19. city_hopper
    city_hopper (22.05.2009 12:36)
    arnold - masz rację, zapomniałem o Budgie ;-). Ale mam pewien plan ... Dzięki za pozytywną ocenę i komentarze.
  20. city_hopper
    city_hopper (22.05.2009 12:35)
    Tusia i Wojtek, dzięki za opinię o zdjęciach. Ciesze się, że Wam się podobały :-). Mam nadzieję, że relacja Was nie zawiedzie ;-).
  21. city_hopper
    city_hopper (22.05.2009 12:23)
    Kolceros dzięki za plusa i komentarz. Czekam na fotki :-)
  22. arnold.layne
    arnold.layne (22.05.2009 0:13)
    No tak, a o Budgie nic nie napisał ;-)))
  23. tusiaiwojtek
    tusiaiwojtek (21.05.2009 11:23) +1
    Piękna ta Walia. Super foty. Relacja musi troszkę poczekać na jakąś wolną chwilę. Ale lezy na półce z napisem "do przeczytania":) Pozdrawiamy
  24. arnold.layne
    arnold.layne (19.05.2009 23:12) +1
    No Hopper, doigrałeś się;-). W opisie "z czym kojarzy się Walia", pominąłeś Budgie ;-). To taka stara hardrockowa kapela. Ale, aby oddac Ci sprawiedliwośc;-), podróż bardzo mi się podoba :-).
  25. iwonka55h
    iwonka55h (03.05.2009 12:03)
    dzięki city hopper za ciekawy opis podróży i piękne zdjęcia. Wyspy to jedno z miejsc, które chciałabym zobaczyć.
    pozdrawiam
    iwona
  26. mimbla.londyn
    mimbla.londyn (30.04.2009 13:26)
    Gratulacje ! :)
  27. milanello80
    milanello80 (29.04.2009 23:08) +1
    do jednego z Twoich przedmówców, biedak pecha ma widać do pogody, skoro zawsze wita go deszczem
  28. city_hopper
    city_hopper (29.04.2009 23:05) +1
    duzinek, fiera_loca, dino, milanello, mryslondon - dzięki za plusiki :-)

    duzinek, no właśnie, najwazniejsze jest pozytywne podejście do marzeń i planów :-)

    zfiesz - poza oceną Walii nie mogę się z Tobą zgodzić. W Szkocji pogoda jest zmienna, ale deszczu duuużo mniej niż np. w Bergen ;-) Jest chłodniej niż w Anglii, ale nie jest tak źle ze słońcem. A w Anglii jest bardzo dużo naprawdę bardzo ciekawych miejsc i pogoda nie taka straszna ;-). Ale ja z reguły przywoże ze sobą na wyspy słońce :-)

    dino - cieszę się, że Ciebie (mam nadzieję że nie tylko) przekonałem. Wielką frajdę sprawia mi odkrywanie nowych ciekawych i ładnych miejsc, nie fukkcjonujących w powszechnej świadomości jako turystyczneczne hity. Walia jest jednym znich.

    milanello - Walia i Szkocja mają dużo wspólnego, ale też sporo różnic. A ta nieładna pogoda to do czego się odnosi? Bo w Walii naprawdę nie miałem powodu narzekać. Może w Cardiff pierwszego przydałoby się więcej (niż to troszkę) słońca, ale lepiej że miałem je w innych miejscach :-)
  29. milanello80
    milanello80 (29.04.2009 20:14) +2
    Bardzo ciekawa relacja, okraszona w dodatku pięknymi fotkami. Być może Walia Szkocji czoła chylić nie może, ale niewątpliwie piękna jest. Niektórzy mają chyba taką właściwość, że nieładną pogodę przyciągają. Będę miał na uwadze Twoją relację hopperku, myśląc kiedyś o wycieczce do Walii.
  30. dino
    dino (29.04.2009 16:02) +2
    city - świetny opis, konkretny, z dużą ilością informacji. Zdjęcia już wcześniej sobie oglądaliśmy, fajnie, że spiąłeś je tekstem. Walię odwiedzić warto!
  31. zfiesz
    zfiesz (29.04.2009 13:48) +1
    hopperq... z taką konkurencją będę sie teraz wstydził;-)

    duzinek... gdyby nie walia, pewnie w życiu nie przyszłoby mi do głowy polecać komukolwiek wyjazdu na wyspy:-) szkocja, choc też piękna, ma jeden wielki minus: pada, albo bardziej pada!:-) a w walii trafiają się ładne dni (kilka ładnych życzę sobie na majowy weekend:-)
  32. duzinek
    duzinek (29.04.2009 12:35) +2
    Fajnie. Fotki na duuużo plusików, relacja też (ale pozwalają tylko jeden :( )
    Piękna ta Walia. Wyspy mi się po cichu marzą, na razie byłam tylko raz w Szkocji, bardzo dawno temu, głównie w jednym miejscu, ale za to przez 2 miesiące :) No ale przecież jeszcze całe życie przede mną :)
  33. city_hopper
    city_hopper (29.04.2009 8:51) +1
    voyager, spootnick, zfiesz, mimbla - dzięki za pozytywną ocenę relacji :-).

    spootnick - przed dwa dni pogoda dopisałą, ale w kńcu to było lato :-), opróz gór oczywiście polecam St. David's, trochę dalej, ale warto :-)

    zfiesz - no to Twoja kolej na relację :-)
  34. zfiesz
    zfiesz (29.04.2009 3:02) +2
    brawo hopperq! jednak mnie ubiegłeś;-) jak zwykle praktycznie i konkretnie. podobnie jak spootnick, większość opisanych miejsc mam w zasięgu godziny-dwóch jazdy i pewnie dlatego w caerphilly jeszcze nie byłem;-) za to st. davids i okolice juz w niedzielę:-)
  35. spootnick
    spootnick (29.04.2009 2:42) +2
    Krótko i na temat :) Można i nawet pozazdrościć pogody, ale jak zwykle Cardiff bylo pochmurno. Typowe:) W tych miejscach, w których byłeś to zasadniczo mam blisko. Zawsze w wolnym czasie mogę zrobić jednodniowy wypad, niech tylko pogoda dopisze :)
    No i + :)
  36. city_hopper
    city_hopper (28.04.2009 22:13) +1
    sagnes, dziękuję za miły komentarz i plusa. Co do rugby - nie mów nigdy ;-) W każdym razie fani tego sportu nie mają w sobie nic z kiboli :-) Pozdrawiam
  37. sagnes80
    sagnes80 (28.04.2009 22:07) +2
    Już po obejrzeniu zdjęć z podróży wiedziałam, że Walię muszę odwiedzić koniecznie, a dzisiejszy świetny opis utwierdził mnie w tym przekonaniu :-) I dzięki za przybliżenie info o historii rugby - do tej pory miałam, delikatnie mówiąc, mgliste pojęcie na ten temat ;-) Jednak fanem dyscypliny, mimo interesującego opisu, raczej nie zostanę ;-) szkoda tylko tych tanich lotów :-( wielki plusik :-)