Podróż notoryczna narzeczona, czyli wschodnie rubieże
no bo naprawdę nie pamiętam. zupełnie nie wiem, jak to się stało - w głowie zostały trzy szalone dni (nie mogę opublikować większości zdjęć - są niecenzuralne i demoralizujące), ale nie mam pojęcia, gdzie ten pomost, chatka, tamto jezioro... dziura w pamięci pełna margerytek i mgły ;) pewnym wytłumaczeniem mogłoby być zdjęcie pt. "bilans", ale nie - nie lubię piwa. starość? ech...
[już wiem. według doniesień wywiadu, przebywałam w rejonie najdymowa nad jeziorem dadaj!]
miałam wtedy ze sobą nowy od kilku dni aparat... kompletnie nie wiedziałam, jak go obsługiwać, co z pewnością choć trochę tłumaczy marną jakość zdjęć. no i jeszcze czynnik zaskoczenia: nie polowałam na ten świt. spłynął na mnie sam, bez pytania o zgodę i czy jestem na niego przygotowana. towarzystwo posnęło w różnych kątach domu i trawnika, a ja - ponieważ piwa nie lubię, a wódka nastraja mnie melancholijnie - po wygaszeniu ogniska oddałam się kontemplacji faktury pomostowego drewna i kręgów na wodzie. noc rozrzedziła się niepostrzerzenie, ledwo zauważyłam, kiedy zaczęły wstawać mgły... obok bezgłośnie przepłynęła łodka z rybakami. i tak właśnie znalazłam się w świecie dotąd mi nie znanym: w świecie pomiędzy nocą a dniem.
przełom bugu i inne cuda 2008-06-26
zaborek, mielnik, janów podlaski...
niech będzie od końca. albo od koni raczej: w janowie - oczywiście - oglądaliśmy konie. piekne konie i ich stylowe stajnie. i to tyle w tym temacie ;) zdjęcia... w najbliższej przyszłosci, czyli tak do czterech lat. zapraszam ;)
w mielniku mieliśmy przygodę. z księdzem w roli głównej. nakrzyczał na nas... o nie, dwie przygody! bo potem nakrzyczał na nas jeszcze pan z łódki! no ale wróć, trzeba trzymać się porządku krzyków. więc pan ksiądz z cerkwi pw. Narodzenia NMP bardzo nerwowo zareagował na fakt, że chcielibyśmy ją obejrzeć. a ile osób? no tak z 12... aha, no to ewentualnie (aż strach pomyśleć, co by było, gdybym była np. sama albo tylko z jedną sztuką towarzystwa...). tilko zdjęć nie robić mi żadnych! a wiedzą, jakie katoliki pogromy robiły? piekna... tak, piekna, ale wiedzą, jaka dyskryminacja odbywa się?? itd., itp. grzmiał i gromił aż na placu boju (hm, dziwnie tak o mówić o wnętrzu świątyni, ale cóż - zważywszy na jej historię...) zostałam rzeczywiście niemal sama. tylko kolega wspierał mnie w smutnym kiwaniu głową i mówieniu: "naprawdę?? to niesamowite!", "straszne!", "nieprawdopodobne!" i oczywiście: "ktoś musi się tym zająć" - reszta uciekła w popłochu, nerwowo chichocząc. kiedy wielebny nieco się uspokoił, zażądał oczywiście ofiary na kościół, którą ochoczo wysłupłaliśmy z kieszeni. i cóż - pożegnaliśmy się grzecznie...
kolejną atrakcją mielnika, z jaką dane nam było się zapoznać, było wzgórze zamkowe, z którego roztaczał się piękny widok na bug. pokręciliśmy się wśród ruin przyzamkowego kościoła, ale czas naglił, więc na niewiele mogliśmy sobie pozwolić. i jeszcze tylko spożywczak, który przywrócił wspomnienia dzieciństwa. cóż - na tym sielanka się zakończyła. kłótnią z panem, który przewoził nas łódką. bo spóźniliśmy się, chyba z 20 minut. obiad mu pewnie wystygł. rany, jaki sztorm przeżyliśmy, przepływając na drugi brzeg bugu!
jacyś tacy nerwowi ci panowie z mielnika... ;)
a w zaborku było ładnie, spokojnie, sielankowo i... zbyt krótko, oczywiście.
gdzie bobry mówią dzień dobry 2009-05-02
zaczerlany - po prostu
tu czekał na nas drewniany domek, a w nim baba olga, która przyjechała dzień wcześniej na rowerze. wokół domku roztaczało się prawdziwe bobrze królestwo. mały stawik, obgryzione drzewa, tuż za płotem tama... wspaniale odpoczęłyśmy.
śliwno - waniewo - kładką nad rozlewiskiem
wycieczka z serii tych obowiązkowych. kładka fajna, ale spacer przez rozlewisko nie powalił na kolana. może to nie ta pora roku, może przeszkadzali inni ludzie, może widok puszek po piwie co kilka metrów. na pewno pewnego rodzaju atrakcją jest przeciąganie się na drugą stronę na pływających platformach ;)
kruszewo - zerwany most i kapliczka
w kruszewie... zabłądziliśmy, choć to naprawdę niewielka wioska ;) zerwany most był fajny. dziewczyny, które się tuż pod nim opalały, nieźle klęły.
uhowo - most kolejowy
bardzo fotogeniczny - wróciłyśmy tu któregoś poranka, by odkryć nieznaną nam porę dnia.
topilec - świt nad rzeką
było tak zimno, że nie byłam w stanie rozłożyc statywu. zresztą - jak wiadomo - i tak nie umiem się nim posługiwać... ale snująca się tuż nad ziemią mgła - muszę przyznać - była nieziemska.
baciuty - wschód nad rzeką
coś mi się pomieszało... hm.
święta woda
niedaleko wasilkowa. ponoć było to kiedyś miejsce pogańskiego kultu. teraz stoi tam wypasiony kościółek katolicki, a ludzie z baniakami przybywają do źródełka z cudowną wodą. na niewielkim wzgórzu rosną krzyże wotywne, a u jego stóp rozciąga się spory parking i imponujące centrum pielgrzymkowe. jednym słowem: ktos napisał niezły biznes-plan.
wspomnienia z bagna 2009-05-02
summer girls camp: warszawa 2009-08-02
lato, dziewczęta, piękne kraje - czegóż chcieć więcej?
człowiek myśli, że jest w siódmym niebie, a to polska właśnie...
trasa: warszawa - liw - (drohiczyn, siemiatycze) - grabarka - milejczyce - kleszczele - dubicze cerkiewne - orla - stary kornin - hajnówka - białowieża - (hajnówka - bielsk podlaski - mińsk mazowiecki - warszawa)czas wyjazdu: 6.30, czas powrotu: 00:20
nie będę zamieszczać tu informacji z przewodników. niech każdy sobie poszuka sam ;) to miejsce na kilka impresji, nawet nie wspomnienia, bo cóż tu wspominać z jednodniowego wypadu? wszystko zresztą byłoby małym, kolorowym kłamstewkiem. i po co?
summer girls camp: liw 2009-08-02
i trafiłyśmy, jadąc przez malownicze mazowsze, na najprawdziwszy odpust. a takiej gratki to już nie mogłyśmy sobie odpuścić! po zjedzeniu na śniadanie niemal całego obiadu, po obdreptaniu wkoło liwskiego zamku ruszyłyśmy między kolorowe stragany. prawdziwa rozpusta, choć jak na mój gust - zdecydowanie za mało słodyczy!!
summer girls camp: drohiczyn 2009-08-02
summer girls camp: grabarka 2009-08-02
opatrzność miała nas w swojej opiece, ręka boska prowadziła nas do tego miejsca (paulina prowadziła! polną drogą, ale jednak)
las wotywnych drzew, cerkiewny śpiew, święta woda i ikony w każdej cenie.
w lesie się zgubiłam, w śpiewie także. świętą wodą natarłam kolana - nie bolą do dziś! cud. w sklepiku zrobiłam zakupy. ciekawe, czy ikona "na przydanie rozumu" okaże się równie skuteczna.
summer girls camp: milejczyce 2009-08-02
zdarzyły nam się dwie budowle drewniane (jeden kościół, i to "świętego stanisława zbudowany w 1740 roku, co jak na budowle drewnianą, szczególnie na naszych kresach, jest osiągnięciem" - dziękuję zfieszu za światłą uwagę, i jedna cerkiew).
cmentarz radziecki melduje się...
summer girls camp: kleszczele 2009-08-02
summer girls camp: dubicze cerkiewne 2009-08-02
kolejna zamknięta na siedem spustów cerkiew w kolorze nieba...
przed nami jeszcze: orla i stary kornin. potem cel wyprawy - hajnówka, w której tak naprawdę nic nie zobaczymy prócz cmentarza. białowieża - krótki przystanek na konsumpcję i wizytę w "miejscu mocy"... no i rura do domu.
póki co - zamiast do domu wracam do homo sovieticusa, piotrze ;)
summer girls camp: orla 2009-08-02
miejscowość ma bogatą historię, jej wyrazem są m.in. dwie drewniane cerkwie (jedna zrekonstruowana, druga cmentarna z 1870 r.) i synagoga - murowana - z XVII wieku. barokowa więc. taki wielemówiący unikacik... wart uwagi jest też cmentarz pounicki z XVIII w. i kirkut - tego ostatniego niestety nie widziałyśmy...
summer girls camp: stary kornin 2009-08-02
hajnówka 2009-08-02
wbrew pozorom kolorowa wycieczka była wyprawą boleśnie refleksyjną. podlasie. takie bliskie, takie nieznane. a przecież niektórzy spośród moich przyjaciół wyrośli w tych stronach. oddychali tym powietrzem, znali te drogi, rozumieli ten język. byli stąd. uczyli się inaczej robić znak krzyża. z niektórymi już o tym nie porozmawiam. mogę co najwyżej zobaczyć niebo w drewnianych cerkwiach. na prawosławnym cmentarzu zrobić znak krzyża. po swojemu.
bo co można?
summer girls camp: białowieża 2009-08-02
na krańcu rzeczypospolitej zjadłyśmy kolację... byłyśmy też kolacją dla niezliczonych chmar komarów. i w parku, i w miejscu mocy...
od tego miejsca zaczął się już powrót.
summer girls camp... trwa w najlepsze 2009-08-03
ale zdjęć nie mam ;)
a nawet, gdybym miała, to nigdy bym nie ujawniła! ;)
kugel i inne atrakcje 2009-08-13
summer girls camp: trójkąt suwalski 2009-08-13
w następnym odcinku - czy raczej w następnych odcinkach będzie o tym, jak wchłonęła nas tęczowa, przepiękna suwalszczyzna.
(nieźle tu naobiecywałam... przepiękna suwalszczyzna czeka na lepsze czasy i długie zimowe wieczory. słowo daję ;))
gibanie 2009-08-13
w gibach na uwagę zasługuje m.in. drewniany kościół św. anny... nie tylko dlatego, że to dawna molenna (świątynia starobrzędowców) przeniesiona do gib z pogorzelca na początku lat 80. XX w. wyjątkowe jest także jego wnętrze... a dokładniej - osobliwie zdobione. polecam przyjrzeć się, z czego wykonano żyrandole, świeczniki i większość zdobień... ;)
w gibach jest także pomnik ofiar NKWD.
fabryka chmur 2009-08-14
a w stańczykach sine chmury gnają 2009-08-14
coś te olbrzymy straciły humor i napędziły nam burzowych chmur. wrażenie ogromne - jak smukłe kontrukcje wiaduktów. ciemno, sino, groźnie, burzowo. i światło - takie zaskakujące.
a w końcu - zupełnie niezaskakujący deszcz, który uwięził nas na górze. fascynujące przeżycie ;)
ps. kto mi wytłumaczy, dlaczego te mosty kolejowe nazywane są czasem AKWEduktami?
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
Z dużą przyjemnością obejrzałem relację z Twoich wojaży po przepięknym Podlasiu. Choć większość miejsc miałem okazję odwiedzić, to znalazłem dwie perełki, które do dziś są mi nieznane - Orlę i Stary Kormin. Dopisuję je więc do listy miejscowości, które muszę zobaczyć przy najbliższej okazji. Pozdrawiam.
-
wrócę w tę podróż jeszcze....
dzś pozdrawiam wiosennie ;o) -
ale się nachodzilam. Nogi bolą i plecy... a oczy to aż na wierch wychodzą. Pięknie, smacznie i wesoło. Grunt to humor i błyskotliwość. Za podróż oczywista wielki +
-
dziękuję uprzejmie za zwrócenie mojej ulubionej "relacji". i nie waż się jej już więcej zabierać, egoistko!:-p
-
ha! już mnie się morda cieszy jak tylko widzę na mapce północno-wschodnie tereny naszego kraju! :D polecam polecam :)
;) -
Prawdopodobnie tylko i wyłącznie dlatego, że projektanci nadawali niektórym mostom kolejowym wygląd przypominający kształtem łukowate, kamienne przęsła rzymskich akweduktów, charakteryzowały się wręcz idealnymi proporcjami i zdobieniami filarów - dlatego na mosty na łukach oparte są popularnie nazywane AKWEduktami :)))
... więcej grzechów nie pamiętam... ;) -
Szkoda Rebelko, że z części, która "...trwała w najlepsze" nie wrzuciłaś żadnych zdjęć. Na pewno byłyby bardzo ciekawe...
-
ciągły niedosyt, ale już jest lepiej;-)
-
piotrze, strach pytać, ale jeszcze większy strach odpowiadać! jutro! więc zmykam do rozważań nad realizacją ideałów marksizmu-leninizmu! ;)
-
...a co do radzieckiego kontekstu rzeczywistości lepiej nie wywoływać wilka pytaniem:kiedy to będzie,
...wiesz, "homo sovieticus" czasem daje znać o sobie...
...pytanie: kiedy to było, jest zdecydowanie lepsze... -
Rebelko, a do czego potrzebny jest net gdy potrzeba zaspiewania dopadnie?
"...usta milczą, dusza śpiewa..." -
tak w ogóle, to pierwsze drewniane coś z milejczyc, to kościół a nie cerkiew:-p
[dokładnie kościół parafialny świętego stanisława zbudowany w 1740 roku, co jak na budowle drewnianą, szczególnie na naszych kresach, jest osiągnięciem] -
ja generalnie nie śpiewam, bo to niebezpieczne;-) za to inne, znane ci skądinąd, talenty wokalne wykorzystuje w każdej wolnej chwili;-)
-
latyn20, chodzi ci o te niecenzuralne konary i pąki kwiatowe?
obawiam się, że referendum mogłoby przesądzić o ich ocenzurowaniu ;) -
ciekawe, jak byś śpiewał, gdybyś netu nie miał! hę?
-
no właśnie... jak zwykle. nic tylko wymówki... ech... :-p
-
no widzisz, powsinóżko. chciałam zewrzeć, a wyszło jak zwykle ;)
kochani, wybaczcie bezczelne milczenie. kryzysowa ciążyła od jakiegoś czasu, aż wreszcie rozmnożyła się przez podział, teraz jest jej lżej i powinno jej łatwiej się rozwijać. tzn. mnie się powinno lepiej ją rozwijać. z akcentem na "powinno". bo w ogóle za nią nie nadążam - robi, co chce!
lafyrynda jedna... ;)
ale i tak ją lubię, choć miałam szczerą nadzieję, że kryzys się skończy, zanim tyle jej przybędzie ;)
tak czy owak - dziękuję za wyrozumiałość dla tego raczkującego dopiero stworzonka! ;)
mam nadzieję, że wszyscy dostaną to, na co ON, zfiesz, czeka, i to, na co sami czekają, choć nie mam pojęcia, jak to być może ;)
zapraszam serdecznie wszystkich strudzonych wędrowców, a tym, co lubią stare skajowe stołki barowe i wytarte łokciami blaty przypominam, że cafe kryzysowa funkcjonuje nadal pod starym adresem ;) -
Rebelio, pomieszałaś szyki :)
-
ty wiesz na co JA czekam...
-
Świty zupełnie, ale to zupełnie nie są moją domeną, doczekać do to jeszcze, ale zerwać się ze spania - nigdy. Dlatego też z podziwem podziwiam fotografie, które wcale marne nie są :)
-
hehe, i ogół zdecyduje! -:)
-
A gdyby tak przeprowadzić kolumberowe referendum, czy masz opublikować te niecenzuralne i demoralizujące zdjęcia? ;-)
-
Ale tu mi każą niektóre rzeczy drugi raz oglądać, a ja bliźniak jestem i dwa razy to samo mnie boli! No trzeba będzie, nie ma wyjścia...
-
.....Slawanka , obowiązki do szuflady :)))) a tu trzeba łykać te obrazki zanim inni się do nich dobiorą:))))))
-
to kontynuacja, czy rozdwojenie jaźni??? Co było, czego nie było, rany, już nic nie wiem, chyba trzeba będzie wszystko przeczytać jeszcze raz, i tu i tam, ledwo człowiek zipie od tego kolumberowania, obowiązki leżą i kwiczą, a tu takie kęski podsuwają pod nos... Eh, życie...