zaczerlany - po prostu
tu czekał na nas drewniany domek, a w nim baba olga, która przyjechała dzień wcześniej na rowerze. wokół domku roztaczało się prawdziwe bobrze królestwo. mały stawik, obgryzione drzewa, tuż za płotem tama... wspaniale odpoczęłyśmy.
śliwno - waniewo - kładką nad rozlewiskiem
wycieczka z serii tych obowiązkowych. kładka fajna, ale spacer przez rozlewisko nie powalił na kolana. może to nie ta pora roku, może przeszkadzali inni ludzie, może widok puszek po piwie co kilka metrów. na pewno pewnego rodzaju atrakcją jest przeciąganie się na drugą stronę na pływających platformach ;)
kruszewo - zerwany most i kapliczka
w kruszewie... zabłądziliśmy, choć to naprawdę niewielka wioska ;) zerwany most był fajny. dziewczyny, które się tuż pod nim opalały, nieźle klęły.
uhowo - most kolejowy
bardzo fotogeniczny - wróciłyśmy tu któregoś poranka, by odkryć nieznaną nam porę dnia.
topilec - świt nad rzeką
było tak zimno, że nie byłam w stanie rozłożyc statywu. zresztą - jak wiadomo - i tak nie umiem się nim posługiwać... ale snująca się tuż nad ziemią mgła - muszę przyznać - była nieziemska.
baciuty - wschód nad rzeką
coś mi się pomieszało... hm.
święta woda
niedaleko wasilkowa. ponoć było to kiedyś miejsce pogańskiego kultu. teraz stoi tam wypasiony kościółek katolicki, a ludzie z baniakami przybywają do źródełka z cudowną wodą. na niewielkim wzgórzu rosną krzyże wotywne, a u jego stóp rozciąga się spory parking i imponujące centrum pielgrzymkowe. jednym słowem: ktos napisał niezły biznes-plan.