Gdzie można spędzić wiosenny tydzień? Na przykład we Włoszech. A ja Włochy kocham. Za co? Za wszystko. Za wspaniałe miasta, krajobrazy, jedzenie i przede wszystkim Chianti. Byłem tam już kilkakrotnie. Teraz miała być przyjemna wycieczka po kilku ulubionych miastach w najlepszej możliwej porze gdy nie ma jeszcze upałów a słonko przyjemnie przyświeca. Tak przynajmniej to sobie wyobrażałem, no bo przecież tam pogoda jest zawsze ładna, w końcu to słoneczna Italia…

Po kilkunastu godzinach docieramy do Padwy. Trafiamy nienajlepiej. Właśnie skończył się maraton i miasto jest całkowicie wymarłe, wszystko pozamykane a na pięknym Prato della Valle śmieci prawie po kolana bo to tu znajdowała się meta i dopiero zaczęto sprzątanie. Trochę życia a przede wszystkim turystów odnajdujemy dopiero u św. Antoniego. To jego miasto i tu w Basilica di Sant’ Antonio znajduje się jego grób, a że jest to jeden z najpopularniejszych świętych czczonych na świecie pielgrzymów nigdy tu nie brakuje. Zrobiło się późne popołudnie idealny czas na posiłek. Niestety miasto tego dnia już się nie podniosło po trudach maratonu i wszystko w dalszym ciągu było pozamykane. Ciężkie chmury, które do tej pory wisiały nad miastem nie wytrzymały i się oberwały… Z długiego wieczornego spaceru nici. A kolację zamiast w nastrojowej trattorii decydujemy się zjeść w hotelowej restauracji. To był błąd, straszny błąd. Wszystko co serwowano było mrożone, nawet makaron (!!!), wszystko było wstrętne. Na samo wspomnienie do tej pory przechodzą mnie ciarki. Brrrr. To dość popularna w Europie sieć hoteli, nazwy nie wymienię, choć może byłoby to wskazane ku przestrodze bo w całej sieci (włącznie z Polską) funkcjonują te same dania wcześniej mrożone. Dowiedziałem się niestety o tym po fakcie. We Włoszech mieliśmy jeszcze zarezerwowane noclegi w hotelach tej sieci w innych miastach ale wiedzieliśmy że hotelową restaurację będziemy omijać szerokim łukiem.

No nieźle się zaczęło! Wymarłe, zaśmiecone miasto, wstrętne jedzenie a za oknem leje. To jakieś Włochy z sennego koszmaru. Kompletne zaprzeczenie wszystkich moich wcześniejszych doświadczeń.

  • Padwa. Prato della Valle i Basilica di Santa Giustina
  • Padwa. Prato della Valle
  • Padwa
  • Basilica di Sant' Antonio
  • Basilica di Sant' Antonio
  • Pomnik Gattamelaty Donatella
  • Padwa. Prato della Valle

Wcześniej rano parkujemy na Piazzale Roma w Wenecji. Niebo zaciągnięte chmurami, na szczęście nie leje. Z chwilą gdy wsiadamy do ‘jedynki’, wolnej ale najlepszej dla turysty linii wodnego tramwaju humory nam się poprawiają. Wenecja zawsze zachwyca. Nawet tłumy na placu św. Marka mimo wczesnej pory nie są w stanie nam popsuć humoru. Szybko uciekamy na San Giorgio Maggiore gdzie cisza, spokój i najlepsze widoki na Wenecję. Przejażdżki kolejnymi liniami wodnego tramwaju, spacer zaułkami wzdłuż bocznych, wąskich kanałów i kilka kawałków pysznej pizzy przywraca nam wiarę w Italię. Gdyby jeszcze ta pogoda… Gdy wyjeżdżamy z Wenecji zaczyna padać…

  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • W pracy
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Ponte di Rialto.
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Wenecja. Canal Grande
  • Santa Maria della Salute
  • Santa Maria della Salute
  • Santa Maria della Salute
  • W oczekiwaniu na pierwszych klientów
  • Bazylika św. Marka
  • Tam gdzie Bazylika przechodzi w Pałac Dożów
  • Tam gdzie Bazylika przechodzi w Pałac Dożów
  • Św. Marek
  • Torre dell'Orologio
  • Tradycyjne weneckie maski
  • i bardziej współczesna wersja
  • Rzut oka w kierunku Santa Maria della Salute
  • i w kierunku San Giorgio Maggiore
  • Palazzo Ducale i Kampanila
  • San Giorgio Maggiore
  • Widok z wieży San Giorgio Maggiore
  • Widok z wieży San Giorgio Maggiore
  • Widok z wieży San Giorgio Maggiore
  • Widok z wieży San Giorgio Maggiore
  • Palazzo Ducale i Kampanila
  • Most Westchnień
  • Pod Mostem Westchnień
  • Pod Mostem Westchnień
  • Weneckie zaułki
  • Weneckie zaułki
  • Weneckie zaułki
  • Okolice Campo Santi Giovanni e Paolo
  • Weneckie zaułki
  • Weneckie zaułki

Pobyt w Weronie chcieliśmy rozpocząć od wieczornego spaceru połączonego z dobrą kolacją. Spacer zaczęliśmy od Piazza Bra i tam niestety musieliśmy zakończyć z powodu… potężnej ulewy. Lało tak, że nie dało się uciec w boczną uliczkę by znaleźć jakiś przyjemny lokal. Ponieważ byliśmy zakwaterowani w hotelu tej samej sieci co w Padwie nie było mowy o skorzystaniu z hotelowej restauracji. Piazza Bra uchodzi za jeden z najbardziej eleganckich placów w całych Włoszech. Wokół pełno lokali, bardzo ekskluzywnych lokali ale nie było wyjścia… Pewnie była to najdroższa pasta  w moim życiu… Na szczęście bardzo smaczna.

Po całonocnej ulewie rano wreszcie zobaczyliśmy trochę błękitnego nieba… Mogliśmy podziwiać uroki Werony. Było rano i wszędzie pusto, nawet pod balkonem Julii. Na targu kupiliśmy świeżo przyrządzony mix owoców, który był naszym, niezwykle smacznym drugim śniadaniem. Z czasem na wąskich uliczkach ludzi zaczęło przybywać więc wycofaliśmy się rakiem.

Resztę dnia spędziliśmy w Gardalandzie, to największy włoski park rozrywki. A co tam! Raz na jakiś czas można się zabawić. W nocy dotarliśmy do Rzymu.

  • Brama do Werony
  • Werona. Piazza Bra
  • Werona. Piazza Bra
  • Piazza Bra i Arena
  • Arena
  • Arena
  • Na via Giuseppe Mazzini
  • Piazza delle Erbe
  • Prawdopodobnie najsłynniejszy balkon na świecie
  • Palazzo della Ragione
  • Torre dei Lamberti
  • Piazza dei Signori

Była środa więc nie można było zacząć tego dnia inaczej niż od audiencji w Watykanie. Wydawało się że jest to idealny moment bo było kilka dni po kanonizacji Jana Pawła II i masy pielgrzymów, które zjechały na tę uroczystość właśnie się rozjechały… Jeżeli tamci pielgrzymi się rozjechali to przyjechało tysiące, dziesiątki tysięcy nowych. Plac św. Piotra pękał w szwach. A ja pamiętam jak swego czasu byłem na audiencji Jana Pawła II i wszyscy chętni mieścili się na krzesełkach ustawionych w bazylice i do tego było to w lipcu! Szaleństwo uwielbienia papieża Franciszka jak odczuwalna w Rzymie na każdym kroku. Uśmiech papieża bije z milionów przeróżnych gadżetów od podkoszulków po otwieracze do piwa… Pomyślałem, że skoro wszyscy turyści są na placu św. Piotra to przy innych atrakcjach pewnie pusto. Ruszyliśmy na Piazza della Bocca della Verita. Nic z tego. Do Ust Prawdy trzeba było odczekać ponad pół godziny. Pamiętam czasy gdy można było się wybrać na popołudniowy spacer i bez świadków zrobić sobie test prawdomówności…  Od tłumów udało się uciec dopiero na górze Awentynu. Na szczęście turyści nie odkryli jeszcze uroków tego wzgórza i fenomenu ‘dziurki od klucza’. W masywnych wrotach klasztoru Zakonu Kawalerów Maltańskich znajduje się dziurka przez którą widać tunel z żywopłotu a na jego końcu sylwetkę bazyliki św. Piotra. Według mnie to najpiękniejszy widok na Watykan.  Potem jeszcze wizyta ‘za murami’ u świętego Pawła i niestety powrót do tłumów pod Koloseum, Forum Romanum i na Kapitolu. Na Kapitolu z pomocą przyszła nam natura, zsyłając deszcz, wprawdzie niewielki ale skutecznie przeganiający tłumy z Piazza del Campidoglio. Zatłoczone okolice Koloseum dodatkowo szpeci budowa trzeciej linii metra. 

Drugi dzień w Rzymie również postanawiamy zacząć od Watykanu. Jesteśmy bardzo wcześniej i jest luźniej. Jak my Watykan opuszczamy to tłumy właśnie zaczynają jego oblężenie… My ruszamy przez Zamek Świętego Anioła, Piazza Navona, Panteon, fontannę di Trevi pod Schody Hiszpańskie. Pod Panteonem czekała nas mała niespodzianka a mianowicie zamknięte drzwi. Panteon jest zamknięty tylko w dwa dni w roku: w Boże Narodzenie (co nie dziwi) i … 1 maja! O bardzo lewicowych poglądach rzymian wiedziałem ale robienie z 1 maja najważniejszego święta to mimo wszystko przesada. Tego dnia jest kilkugodzinna przerwa w funkcjonowaniu komunikacji miejskiej i wiele innych form uczczenia tego święta.

Zawsze fascynowały mnie rzymskie fontanny od tych najbardziej znanych jak dei Quattro Fiumi na Piazza Navona czy di Trevi po niepozorne ukryte w bocznych uliczkach jak Fontanella del Facchino czy fontanna Sant’ Eustacchio. I tym razem nie odmówiłem sobie przyjemności odszukania jak największej ilości tych dzieł sztuki. Niestety urocza fontanna della Barcaccia przy Schodach Hiszpańskich w dalszym ciągu w remoncie… Jeszcze rzut oka z Ogrodów Pincio na Piazza del Popolo oraz panoramę Rzymu i ruszamy na Lateran by na koniec naszego pobytu w Rzymie odwiedzić Bazylikę San Giovanni i przejść Scala Santa.  Wiedziałem, że ma się odbyć w okolicach Lateranu gigantyczny koncert z okazji 1 maja ale nie mogłem uwierzyć w to co zobaczyłem na miejscu. Ogromna scena znajdowała się prawie na schodach bazyliki, która oczywiście była zamknięta. Dlaczego akurat to miejsce wybrano na tak ogromną imprezę, skoro jest kilka lepszych lokalizacji dla tego typu koncertów? Odpowiedzi udzielili mi znajomi mieszkający od wielu lat w tym mieście. Młodzieżowe, lewicowe bojówki wymuszają na władzach miasta by koncert pierwszomajowy odbywał się w centrum miasta bo jest on jedynie wstępem do tego co dzieje się potem a mianowicie wielogodzinnych walk z policją. A gonienie się z policją np. po Circo Massimo nie spełnia oczekiwań organizatorów. Tak jest co roku, jest wielu rannych, nawet ofiary śmiertelne, gigantyczne zniszczenia i kilku dniowa debata w całych Włoszech po kolejnym ‘hucznym’ rzymskim 1 maja. Nie przyłączyliśmy się do świętowania z rzymianami i zniesmaczeni uciekliśmy z Lateranu czym prędzej.

Po zwiedzaniu Rzymu mieliśmy mocno mieszane uczucia. Zawsze uważałem to miasto za jedno z najwspanialszych na świecie. Regularnie co kilka lat wracam do niego z radością. Niestety za każdym razem jest coraz więcej turystów i aktualnie chyba ich liczba przekroczyła masę krytyczną. No i ten nieszczęsny 1 maja. Te niedogodności wynagrodziła nam natura, gdyż wreszcie mieliśmy cudowną pogodę (nie licząc małego deszczyku na Kapitolu)i to przez dwa dni! Niestety z prognoz wiedzieliśmy, że niedługo przyjdzie nam się cieszyć z takiej aury. Bardzo żałuję, że tym razem zabrakło mi czasu na spacer po Zatybrzu, mojej ulubionej dzielnicy Rzymu. Chociaż może to i dobrze bo pewnie i tam dotarły hordy turystów a wolę żeby ten fragment Wiecznego Miasta pozostał w mojej wyobraźni jako niezwykle malownicza oaza spokoju, Rzym jakiego pewnie już nie będzie.  
  • Watykan
  • Papież we własnej osobie
  • Wszystkie odcienie Papieża
  • Widok z kopuły bazyliki św.Piotra
  • Widok z kopuły bazyliki św.Piotra
  • Kopuła bazyliki św.Piotra
  • Kolumnada Berniniego
  • Watykan
  • Tempio d'Ercole na Piazza Bocca della Verita
  • Usta Prawdy. Najstarszy wykrywacz kłamstw
  • Widok przez dziurkę od klucza
  • Rzymska piramida
  • U św.Pawła za Murami
  • Pierwszy i ostatni
  • Koloseum
  • Koloseum
  • Forum Romanum
  • Forum Romanum
  • Forum Romanum
  • Forum Romanum
  • Piazza del Campidoglio
  • Zaułek na Kapitolu
  • Widok w stronę Kwirynału
  • Widok w stronę Kwirynału
  • Via della Conciliazione
  • Via della Conciliazione
  • Spacer nad Tybrem
  • Castel Sant'Angelo
  • Castel Sant'Angelo
  • Piazza Navona
  • Kościół Sant'Ivo alla Sapienza
  • Panteon
  • Kościół San Luigi dei francesi
  • Fontanna di Trevi
  • Hiszpańskie schody
  • Panorama Rzymu z Ogrodów Pincio
  • Panorama Rzymu z Ogrodów Pincio
Ruszamy do Toskanii. Rano spacerujemy po jeszcze sennej Sienie. Tu wszystkie drogi prowadzą na Campo, jedyny w swoim rodzaju rynek, który najlepiej oglądać z góry czyli z Torre del Mangia. Widok na Sienę z tej wieży jest niezapomniany. Zwarta średniowieczna zabudowa niezmącona współczesną zabudową wygląda wspaniale i ten jeden jedyny rodzynek wyróżniający się w tej panoramie - Duomo. Katedrę zostawiliśmy sobie na sam koniec i pomimo tłoku robi na nas ogromne wrażenie. Jak cała Siena. 
  • Siena. Campo z dołu
  • ... i Campo z góry
  • Widok na Sienę z Torre del Mangia
  • Widok na Sienę z Torre del Mangia
  • Siena. Duomo
  • Siena. Duomo
  • Siena. Duomo
  • Biblioteka Piccolominich w katedrze w Sienie
  • Posąg przed katedrą w Sienie.
  • Uliczki w Sienie
  • Uliczki w Sienie
W sercu Toskanii na jednym z zielonych wzgórz leży San Gimignano. Ten ‘średniowieczny Manhattan’ jak najczęściej jest określane to miasto perełka widoczny jest z daleka za sprawą wież. Kiedyś było ich więcej, do czasów współczesnych przetrwało czternaście. Spacer po San Gimignano to prawdziwa przyjemność, zwłaszcza jak w samym centrum czyli na Piazza della Cisterna zakupi się porcję najlepszych na świecie lodów. Znajdująca się tu lodziarnia dwukrotnie wygrywała lodowe mistrzostwa świata! Z ogromną porcją w ręce zauważyłem, że zbierają się czarne chmury i zaraz będzie burza. Niesamowicie wyglądały kamienne wieże na tle granatowego nieba. Rozkoszować się lodami czy robić zdjęcia bo ten spektakl nie będzie czekał? Starałem się to pogodzić i nie wyszło to najlepiej bo zarówno nie w pełni nacieszyłem się mistrzowskim smakiem lodów a i z efektu sesji fotograficznej nie jestem zadowolony. Po chwili lunęło i pogoda wymusiła na nas przerwę na obiad. Wiedziałem o pewnej rodzinnej trattorii, która zdobyła wiele prestiżowych wyróżnień. Miałem tylko obawy, że mogą być tam tłumy, bo lokalizacja dobra (wprawdzie w zaułku ale tuż przy głównej bramie do miasta) i pora obiadowa, no i deszcz to większość zwiedzających wpadło pewnie na taki sam pomysł jak my. Jakie było moje zdziwienie bo nie dość, że lokal malutki to jeszcze zajęty tylko jeden stolik. Dyplomy przy wejściu utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie pomyliliśmy adresu. Obsługiwał osobiście właściciel i upierał się, że koniecznie  powinniśmy spróbować jego lasagne z warzywami. Raczej nie korzystam z ofert typu danie dnia itp. ale zaryzykowaliśmy. Zabrzmi to kolokwialnie ale to było niebo w gębie. Kucharz, który to przyrządza ma złote ręce, o sercu, które wkłada w przygotowanie dań nie wspomnę…   Po obiedzie i burzy nie odmówiłem sobie przyjemności wdrapania się na jedną z wież i zakupy. A co można kupować w sercu Chianti, w miasteczku, w którym współczynnik ilości sklepów z winem na metr kwadratowy jest chyba najwyższy na świecie? To bardzo charakterystyczny dla San Gimignano widok: każdy turysta opuszczający miasteczko udając się na parking znajdujący się poza murami jest obładowany butelkami Chianti i specjalnością tutejszych winnic białym winem Vernaccia. Ponieważ dla mnie Chianti to numer jeden na świecie wśród win kupiłem tyle ile tylko mogłem unieść i ile zmieściło się w bagażniku. Miejsce dla kilku butelek Vernacci też się znalazło. Jednym z moich marzeń było przejechać  „Drogą Chianti” – Chiantigiana czyli winnym szlakiem, najbardziej malowniczą drogą Toskanii prowadzącą wśród winnic. Z romantycznej wycieczki nic nie wyszło bo znowu zaczęło lać. Zły, mrucząc pod nosem: „ja tu jeszcze wrócę” udałem się prosto do Florencji.  
  • San Gimignano
  • Piazza della Cisterna w San Gimignano
  • Piazza della Cisterna w San Gimignano
  • Mistrzowska lodziarnia
  • Piazza della Cisterna w San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano
  • San Gimignano

Tradycyjnie już ruszamy ‘w miasto’ wcześniej rano by przynajmniej zdążyć do katedry przed tłumami. Pogoda w dalszym ciągu nas nie rozpieszcza choć nie leje a tylko momentami mży.  O cudzie jakim jest katedra we Florencji nie będę pisać bo i tak nie potrafiłbym tego zrobić. Mam słabość do wdrapywania się na wszelkie możliwe wieże by móc oglądać miasta z góry. W takim miejscu jak Florencja nie mogłem sobie tej przyjemności odmówić. Tu miałem do wyboru albo Campanile di Giotto albo kopułę. Wybrałem campanile by móc nacieszyć się z góry widokiem na kopułę, cud stworzony przez Brunelleschiego.  Potem kilkugodzinne włóczenie się uliczkami z obowiązkowymi: Piazza della Signoria, Ponte Vecchio, Santa Croce. Oczywiście nie zapomniałem pogłaskać po ryjku dzika na Mercato Nuovo. By zakończyć wizytę we Florencji mocnym akordem pojechałem by spojrzeć na Florencję z Piazzale Michelangelo. Widok uchodzi za jeden z najpiękniejszych na świecie i trudno się z tym nie zgodzić nawet jak zamiast błękitnego nieba z białymi obłoczkami wiszą nad zamgloną Florencją ciężkie chmury. I stąd przegania nas deszcz. Już na autostradzie dopada nas tak niesamowita burza, że nie da się jechać. My jedziemy już do Polski i im bliżej jej jesteśmy tym pogoda jest ładniejsza.

Tego roku nie tylko wiosna była we Włoszech wyjątkowo deszczowa. Postulowano nawet o wydłużenie wakacji o kilka tygodni ze względu na fatalną pogodę w lecie?!!! I jak tu nie kochać kraju w którym ludzie mają taką fantazję.

W słonecznej Italii jednak nie zawsze świeci słońce. 
  • Florencja. Katedra
  • Florencja. Katedra
  • Florencja. Katedra
  • Rajskie Wrota - fragment wrot do baptysterium
  • Kopuła Katedry z góry
  • Florencja widziana z Campanile di Giotto
  • Kopuła katedry
  • Wnętrze kopuły
  • Florencja. Orsanmichele
  • Palazzo Vecchio
  • Kopia 'Dawida' Michała Anioła przed P.Vecchio
  • Kopia 'Dawida' Michała Anioła przed P.Vecchio
  • Florencja. Ponte Vecchio.
  • Florencja. Ponte Vecchio.
  • Dzik z Mercato Nuovo
  • Przed Santa Croce.
  • Widok na Florencję z Piazzale Michelangelo
  • Widok na Florencję z Piazzale Michelangelo

Zaloguj się, aby skomentować tę podróż

Komentarze

  1. lmichorowski
    lmichorowski (04.01.2015 10:53) +1
    Bardzo miło podróżowało mi się z Tobą przez Italię. Pozdrawiam. :)
  2. jolrop
    jolrop (09.12.2014 20:19) +1
    Piękna podróż i pięknie opisana. Ja też kocham Włochy i te miasta o których piszesz, choć nie wszystkie są mi znane. Zazdroszczę Sieny, mam taki plan, aby wybrać się przed palio w przyszłym roku. Rzym uwielbiam, choć głośny i tłumny, Wenecją zachwycam się za każdym razem, gdy w niej jestem i odkrywam coś nowego, Padwa należy do ulubionych miast. A pogoda? Może nam zepsuć humor i sprawić, że zdjęcia będą niedoskonałe, ale nie odbierze uroku i wyjatkowego czaru tym miejscom.
  3. pt.janicki
    pt.janicki (05.12.2014 14:22) +1
    ...nawet podczas deszczu Italia prezentuje się wspaniale!...
  4. alefur
    alefur (27.11.2014 19:53) +1
    Miło powędrować Twoimi śladami po włoskiej ziemi... tak zresztą czarującej i pełnej estetycznego przepychu, który nie raz przytłacza ... w Twojej podróży nie przytłoczył ... ;)
  5. marger22
    marger22 (27.11.2014 7:27)
    nie wstawiałem zdjęć z wcześniejszych wyjazdów do Włoch tylko z ostatniego
  6. voyager747
    voyager747 (25.11.2014 20:42) +1
    tak wiem, pytałem o Muzea Watykańskie
  7. marger22
    marger22 (24.11.2014 7:17) +1
    z Watykanu są w tej podróży pod Rzymem - 8 pierwszych zdjęć to z Watykanu
  8. voyager747
    voyager747 (23.11.2014 17:20) +1
    tu fotek nie wklejałeś ? czy są w innej podróży ?
  9. marger22
    marger22 (23.11.2014 17:09) +2
    W Watykanie byłem, w bazylice, na kopule itd, w Muzeach Watykańskich teraz nie byłem, byłem tam już kiedyś wcześniej a to takie miejsce do którego chyba idzie się raz w życiu, chyba że ktoś sobie dzieli jego zwiedzanie
  10. voyager747
    voyager747 (22.11.2014 21:32) +1
    a w Watykanie nie byłeś teraz, w Muzeum Watykańskim ?
  11. s.wawelski
    s.wawelski (22.11.2014 19:18) +2
    To tylko tak symbolicznie i metaforycznie: parasol jako symbol nieprzemakalnosci w szerokim znaczeniu tego slowa :-)
  12. marger22
    marger22 (22.11.2014 17:55) +3
    Tereso, to już nie narzekam więcej
    ale skoro i u Ciebie też z pogodą było nie najlepiej to potwierdza że ten rok był (jest) jakiś dziwny tam na południu
    dziękuję za miłe słowa i czekam na relację z Mediolanu
    A oprócz pogody to widzę i inne podobieństwo, ja miałem 'huczne' obchody 1 maja, u Ciebie manifestacje antyrządowe...
    Smoku nie wiem czy ten tytuł to nie na wyrost, bo parasola nie używałem, brakowało mi rąk, a asystentki nie miałem (jeszcze), pozostawał mi tylko kaptur na głowie ale tytuł z kapturem mógłby nie najlepiej brzmieć
    a z pamięcią kibiców z innych krajów też się spotkałem i byłem zaskoczony że ktoś pamięta nazwiska polskich zawodników sprzed 20, czy 30 lat i to wcale nie tylko tych największych gwiazd
    Trochę przykro że ten taksówkarz z LaPaz nie pamiętał akurat o najlepszym strzelcu w historii Wisły :(((
  13. s.wawelski
    s.wawelski (22.11.2014 5:25) +3
    Pozwole sobie jeszcze pod Twoja podroza dodac pare slow nie na temat... Otoz, a propos pamieci, przypomina mi sie gdy bylem w LaPaz i jechalem taksowka, to kierowca gdy sie dowiedzial, ze jestesmy z Polski, powiedzial: O tu na tym stadionie gralismy z Polska (w 1977), Polska wygrala 2:1 a Lato strzelil pierwsza bramke!! Po powrocie do domu sprawdzilem statystyki i rzeczywiscie wszystko sie zgadzalo! Nawiasem mowiac druga bramke strzelil Kmiecik (z Wisly), ale taksowkarzowi pewnie trudno bylo wymowic jego nazwisko :-)
  14. s.wawelski
    s.wawelski (22.11.2014 5:18) +2
    Ze zdjec jednak wnosze, ze wcale ladna pogoda nie jest potrzebna aby mile spedzic czas. Udowodniles, ze jestes nieprzemakalny i ninijeszym mianuje Cie nadaje Ci tytul Wielkiego Parasolnika.
  15. teka59
    teka59 (21.11.2014 22:40) +3
    super wyprawa, piękne miejsca , o których zobaczeniu marzę...nie narzekaj na pogodę, wróciłam kilka dni temu
    z krótkiej wycieczki do Mediolanu i Bergamo- na cztery dni miałam 2 dni ulewy. I manifestację antyrządową
    na placu Duomo.
  16. olaf43
    olaf43 (21.11.2014 13:57) +4
    Świetna relacja i fajnie czas spędzony :) Byłam we Włoszech ale z Twoich miejsc tylko w Wenecji i nawet mi się podobało ;) i z chęcią bym tam wróciła ponieważ mieliśmy trochę przeszkód :) ale o tym w mojej podróży :)
  17. marger22
    marger22 (20.11.2014 7:03) +3
    Smoku rewelacyjna pamięć!
    Hooltayko te cechy Włochów za które właśnie większość ludzi ich nie lubi mi się podobają.
    Olu zapraszam na cd, no i zachęcam do wybrania się do Włoch.
  18. voyager747
    voyager747 (19.11.2014 21:32) +4
    a, ja też z przyjemnością spacerowałem po miejscach w których nie byłem
  19. adaola
    adaola (19.11.2014 20:22) +5
    Gratuluje wspaniałej podróży!:))) Taka objazdówka po północnych Włoszech to moje marzenie:))
    Zaczęłam zwiedzać dzisiaj z Toba Mariuszu,a dokonczę jutro.Pozdrawiam jesiennie:)
  20. hooltayka
    hooltayka (19.11.2014 17:31) +2
    Na piłce nożnej się nie znam,więc nie zabieram głosu.
    Masz rację Mariusz,że im mniejsze miasteczka tym przyjemniej.
    Turyści nie depczą po piętach,a w knajpkach pyszne jedzenie i wino jakoś bardziej smakuje.
    Kiedy zwiedzałam Toskanię ,mieszkałam u mojej kuzynki w miejscowości Pievescola.
    Było tam kilkanaście domów, do których prowadziła kamienista droga,ale to miało swój urok.
    Wokół gaje oliwne i cyprysy.
    Co do Włochów...kiedy jechałam z Mediolanu i przekroczyłam włoską granicę była 7.00 rano,postanowiłam napić się kawy.Kiedy weszłam do maleńkiej knajpeczki w jakiejś głuchej wsi, to mnie zamurowało.Kilku Włochów dyskutowało,a raczej się przekrzykiwało przy szklankach wina.Dosyć komicznie to wyglądało.
    Innym razem byłam w okolicach Rimini,spacerowałam sennym,niedzielnym popołudniem.Ulice wyludnione,nagle na drodze pojawiły się dwa auta i zaczęły jechać jeden na przeciw drugiego,żaden nie chciał ustąpić.Potem panowie wzięli się za bary i zaczęli bić.Darli się tak,jakby ich ze skóry obdzierano...
    Mimo wszystko lubię Włochów za tę ich spontaniczność,są tak inni od Niemców,czy Szwajcarów.
  21. s.wawelski
    s.wawelski (19.11.2014 17:11) +2
    W malym finale przegrali jednak ze Szwecja 4:0 - za wczesnie zaczeli celebrowac...
  22. marger22
    marger22 (19.11.2014 15:54) +2
    tak pamiętam Stoiczkow był chyba nawet królem strzelców
  23. s.wawelski
    s.wawelski (19.11.2014 15:47) +2
    W 1994 furore zrobili Bulgarzy...
  24. marger22
    marger22 (19.11.2014 15:43) +2
    to nie były MŚ we Włoszech, bo tego zupełnie sobie nie jestem w stanie wyobrazić
    to były MŚ w USA w 1994 (czyli dokładnie 20 lat temu), ich największą gwiazdą był wtedy Roberto Baggio
    Dzięki niemu doszli do finału by w finale spudłować z rzutu karnego
    Najpierw był tam Bogiem potem go przeklinano... tacy są Włosi
  25. s.wawelski
    s.wawelski (19.11.2014 15:09) +2
    Jesli masz na mysli MS we Wloszech, to bylo to w 1990... Ciekawe to byly mistrzostwa. Wduzej mierze przyczynila sie do tego postawa Kamerunu, ktory dotarl az do cwiercfinalu i mial wielka szanse wyeliminowac Anglie... bWlosi, murowany kandydat na mistrza odpadli w polfinale. Polska po raz pierwszy od 20 lat nie zakfalifikowala sie... (Podobno zaczela dzialac klatwa Bonka).
  26. marger22
    marger22 (19.11.2014 14:49) +5
    Hooltayko wydaje mi się że z Włochami to jest tak że im mniejsze miasteczko tym piękniejsze, im mniejsza knajpka tym smaczniej, im mniejsza winnica tym wino bardziej szlachetne...
    Do Włoch wracam co kilka lat i obserwuję jak zwiększa się liczba turystów. Chyba te najpopularniejsze miasta jak Rzym, Wenecja czy Florencja przekroczyły punkt krytyczny. Niestety napływ turystów głównie z Azji jest ogromny i niestety chyba będzie jeszcze gorzej. Jedynym ratunkiem jest ucieczka do tych mniej popularnych miast do których oni jeszcze nie trafiają.
    A Włochy pokochałem bezgranicznie podczas mojego kilkutygodniowego pobytu w Rzymie podczas MŚ w piłce nożnej. Było to pewnie z 20 lat temu ale zapamiętam to do końca życia jak można przeżywać mecze. Wprawdzie jestem zapalonym kibicem ale to przeszło moje wyobrażenie.
    Jeszcze utkwiło mi w pamięci podróż po Rzymie z pewnym starszym Włochem (po siedemdziesiątce), który prowadził samochód. Nie przeszkadzało mu to mówić (raczej jak to Włoch krzyczeć) i gestykulować będąc non stop odwróconym do nas siedzących na tylnej kanapie. Nie patrząc na drogę przecinał wszystkie skrzyżowania na czerwonym świetle. Mówił że jest niedzielne przedpołudnie, mały ruch i nie warto zwracać uwagę na sygnalizację...
  27. renata-1
    renata-1 (19.11.2014 13:58) +5
    ale ucztę nam przygotowałeś, piękne zdjęcia i nawet brzydka pogoda nie przeszkadza
  28. hooltayka
    hooltayka (19.11.2014 11:42) +2
    Pogoda Cię nie rozpieszczała.
    Ja też kocham Włochy za wspaniałą kuchnię,optymizm,zabytki i....słoneczną pogodę.
    Chianti nie jest moim ulubionym winem,ale pije się go z przyjemnością.
    Rzym to piękne miasto,ale faktycznie straszliwie zatłoczone i jazgotliwe.
    Zauroczyła mnie Toskania,jechałam słynną drogą Chianti.Najmilej wspominam pobyt w San Gimignano,gdzie pracuje moja kuzynka,jest fotografem.
    Florencja,Siena,Piza i inne mniejsze miasteczka oferują niezliczoną ilość zabytków i wspaniałe jedzenie.
    Wenecja też przywitała mnie słońcem.
    Z Włoch mam same miłe wspomnienia.
    Z przyjemnością obejrzałam Twoją podróż.
    Pozdrawiam-)
  29. iwonka55h
    iwonka55h (19.11.2014 9:41) +1
    a to, to daleka północ...
  30. marger22
    marger22 (19.11.2014 9:25) +1
    Iwonko jak bym określił pogodę raczej jako: deszcz, deszcz, słońce, deszcz, deszcz, deszcz...
  31. iwonka55h
    iwonka55h (19.11.2014 9:09) +2
    Z przyjemnością pospacerowałam przez miasta, w których byłam. Rzeczywiście pogodę to raczej skandynawską miałeś, deszcz, słońce, deszcz, słońce...ale chyba warto było...
  32. marger22
    marger22 (19.11.2014 7:40) +1
    ten rok jest wyjątkowo fatalny pod względem pogody na południu Europy
  33. voyager747
    voyager747 (18.11.2014 21:35) +2
    teraz znowu mają okropne powodzie na północy
  34. voyager747
    voyager747 (18.11.2014 21:34) +2
    super wycieczka, klikałem z przyjemnością
  35. voyager747
    voyager747 (18.11.2014 21:20) +3
    też lubię Włochy