Lwów należy do tych miast w których miejsca kultu religijnego zajmowały ważne miejsce. Wszystkie odegrały niebagatelną rolę w ksztaltowaniu kosmopolitycznego charakteru miasta, miasta tolerancyjnego w którym obok gminy żydowskiej funkcjonowała wspólnota ormiańska, polska i ruska. Stąd też charakter świątyń. Zwiedzanie tego dnia zaczynamy od Katedry Łacińskiej
Lwowska bazylika archikatedralna jest jednym z najstarszych i najcenniejszych zabytków gotyckiej sztuki w mieście. Już w połowie 14 wieku istniał tu drewniany kościół spalony przez Litwinów. Za czasów króla Kazimierza Wielkiego rozpoczęto budowę kościoła murowanego, który miał być katedrą biskupstwa. Ukończony pod koniec 15 wieku stał się głównym kościołem wielkiej metropolii lwowskiej. Znakomity wystrój, wielki gotycki ołtarz i 2 boczne ołtarze, piękne stalle, bogato zdobione złoceniami, 2 ambony stały się świadkami podniosłych narodowych uroczystości. To tu odprawiono mszę żałobną za duszę zmarłego króla Wladysława Jagiełłę. To tu również padły pamiętne słowa: Ciebie za patronkę moją i za królową państw moich dzisiaj obieram, wypowiedziane przez króla Jana Kazimierza w obecności papieskiego nuncjusza, senatorów i przedstawicieli wszystkich stanów Rzeczypospolitej. W 18w katedrę przebudowano w stylu barokowym, zmniejszono ilość ołtarzy i ozdobiono ściany pięknymi freskami przedstawiającymi sceny z życia Marii i histori Polski. W 100 lat później przywrócono kościołowi neogotycki charakter, ale zamalowano większość fresków. W oknach umieszczono nowe witraże, wg projektów Jana Matejki i Józefa Mehoffera. W kaplicach bocznych piękne nagrobki, obrazy, oltarze. Sztuka rokokowa miesza się z manierystyczną dekoracją rzeźbiarską. Rząd sztandarów ustawionych wzdłuż ław kościelnych dodatkowo nadaje powagi miejscu na zawsze zrośniętemu z Rzeczypospolitą.
Przechodzimy do Kościoła Dominikanów pw Bożego Ciała.
Jeden z najpiękniejszych kościołów barokowych w środkowej Europie zbudowany został 1747 roku na miejscu wcześniejszych, też domikańskich klasztorów z 14 i 15w; jego fundatorem był Józef Potocki, a projektantem komendant twierdzy w Kamieńcu Podolskim. Zachodnią, monumentalną fasadę podzieloną kolumnami i gzymsami zdobi gorejące słońce, symbol Eucharystii. Światło wpadające przez ogromne okna oświetla 18 figur świętych Dominikanów. Wewnątrz znajduje się 6 kaplic. Wnętrze jest jasne,przestronne oparte na krzyżu greckim w elipsie, skrzy się od złota koronkową snycerką i dekoracją rzeżbiarską. Wiele cennych obrazów stanowiących wyposażenie kościoła zostało wywiezionych po wojnie do Polski. Z zachowanych pamiątek znajduje się tu epitafium i nagrobek Artura Grottgera. Kościół nie uniknął losu wielu świątyń w okresie komunizmu był tu magazyn cementu, a później Muzeum Historii Religii i Ateizmu i mimo usunięcia wtedy ołtarzy i wielu sprzętów liturgicznych nie zostal zdewastowany.Obecnie jest to świątyna obrządku grekokatolickiego. Naprzeciwko wejścia do kościoła na gzymsie jednej z kamienic w proteście przeciw jego wybudowaniu w tym miejscu znajdują się 3 niewielkie, ale bardzo dobrze widoczne płaskorzeźby pokazujące pewne uzależnienia ludzkie.
Pod wrażeniem niezwykłej harmonii, wspaniałych proporcji oraz bogactwa kościoła dominikańskiego udajemy się w stronę Arsenału Miejskiego, mijamy targ staroci i najeżoną zielonymi kopułkami Cerkiew Zaśnięcia NMP zwaną Wołoską. Niestety odbywają się tam zaślubiny i nie chcemy przeszkadzać zwiedzaniem kościoła. Widać jednak, że stanowi on jedną z najcenniejszych pamiątek sztuki renesansowej. Dochodzimy do Katedry ormiańskiej
Była ona przez wieki centrum życia duchowego tych Ormian-obywateli Rzeczpospolitej, którzy na kresach osiedli na stałe. katedrę założono na planie krzyża rownoramiennego tuż po lokacji miasta przez króla Kazimierza Wielkiego. Gotycką świątynię przebudowano w 18 wieku na styl barokowy. Najstarsza część katedry zbudowana jest z kamiennych ciosów, niezwykle urokliwe jest podwórko katedralne z krużgankami i ołtarzem zewnętrzym w którym umieszono rzeźbę Chrystusa Ukrzyżowanego. Wewnątrz podziwiamy piękne freski przedstawiające apostołów Jakuba i Jana Ewangelisty z 15w; a także Trójcę Św- mozaikę Mehoffera.
W atmosferze wschodniego mistycyzmu spacerujemy ulicą Ormiańską zaglądając w przylegające do niej zaułki i odwiedzamy kawiarenkę U Ormianki. Z przyjemnością wypijamy kawę parzoną w naczyniach ustawionych na gorącym piasku i zjadamy pyszne ciacha - kosmos i sernik:) Teraz już tylko czas na archikatedralną cerkiew św. Jura. Spacerkiem wzdłuż ulicy Listopadowego Czynu(kiedyś Mickiewicza) mijamy Uniwersytet Lwowski(kiedyś im. Jana Kazimierza).
Ulica Uniwersytecka, kiedyś Marszałkowska biegnie wzdłuż parku, który z jednej strony ogranicza okazały budynek wybudowany na potrzeby Sejmu Krajowego Galicji. Fasada główna zwieńczona jest attyką z symbolizującymi Galicję Wisłą i Dniestrem. W dolnej części alegoryczne przedstawienie Pracy i Oświaty. Jest to pierwszy budynek rządowy wybudowany po uzyskaniu przez Galicję autonomii. Gmach wyróżnia się monumentalnością, rozczłonkowaniem fasady, boczne części przykryto kopułami. W 1923 r został on przekazany na potrzeby Uniwersytetu.
Po przeciwnej stronie znajduje się piękny, pastelowy , bardzo elegancki gmach starego Kasyna Szlacheckiego, obecnie służacego naukowcom, jako dom pracy twórczej.
Dochodzimy do wzgórza na którym góruje nad miastem, wieńcząca szczyt, monumentalna cerkiew obrządku unickiego, sobór św. Jura. Miodowożółta bryła katedry jest jedną z najoryginalniejszych dzieł późnobarokowych. Zbudowana na planie greckiego krzyża, na ramionach którego dźwiga 4 sześciany i kopułę pośrodku.Surowa konstrukcja złagodzona została falującą fasadą ozdobioną misternymi sterczynami oraz posągiem św.Jerzego walczącego ze smokiem.Wzgórze katedralne otoczone jest murem w którym znajduje się rokokowa brama. Na podwórku uwagę przykuwa piękny pałac metropolity. Z dziedzińca do wrót świątyni prowadzą schody . U szczytu monumentalne rzeźby św. Atanazego i św. Leona. Przestrzenne wnętrze poraża ogromem i rokokową dekoracją. Skrzący się złotem ikonostas, anioły o pierzastych skrzydlach, ambona, boczne ołtarze, delikatne balustrady empor w górze - przepych i bogactwo w najlepszym wydaniu. W krypcie spoczywają zasłużeni metropolici, a wśród nich Andrzej Szeptycki, arcybiskup którego postępowanie w stosunku do Ukraińców po 1940 roku trudno ocenić jednoznacznie. Wielki człowiek ratujący życie rabinom i żydowskim dzieciom ukrywając ich w pałacu biskupim i klasztorach grekokatolickich, a z drugiej strony zwolennik wolnej Ukrainy nawet za cenę współpracy z okupującymi Niemcami.