Dzień wstaje prawie mroźny. Niestety spelniły się przewidywania pogodowe. Na szczęście zaplanowałyśmy na dzisiaj zwiedzanie galerii i muzeów, więc pogoda nam niestraszna. Dzień zaczynamy oczywiście spacerem na rynek, bo tam na ulicy Stawropihijskiej znajduje się najstarsza lwowska apteka, która mimo, że pełni rolę muzeum w dalszym ciągu jest udostępniona klientom.
Można tu zobaczyć naczynia aptekarskie i maszynki do formowania pigułek, zabytkowe wagi i średniowieczne zielniki, eksponowane są moździerze kamienne, a wśród nich marmurowy z 15w. i 16 wieczne, miedziane. Na przeszkolonych półkach 18 wiecznych szaf stoją aptekarskie naczynia: porcelanowe, szklane o barwie rubinu (wykonane ze sztucznego szkła rubinowego) i drewniane, które sądząc po naklejonych na nich nalepkach Eliksir czy Napój życia zawierały wyjątkowo cenne lekarstwa. Muzeum to kilka sal, również piwnicznych. Spędzamy w nim kilkadziesiąt minut odnajdując atmosferę dawnego Lwowa, kiedy to do takiego przybytku wchodzili biedni, schorowani ludzie po pomoc graniczącą z czarami. A przy wyjsciu niespodzianka: na małym stoliku znajdujemy oryginalne opakowanie po tabletkach z kogutkiem. Kogo głowa wtedy bolała, wie o co chodzi:) Ale i dzisiaj można tu kupić coś co graniczy z magią czyli Żelazny balsam.
Jednym z pierwszych lwowskich pałaców, które pokazała mi moja koleżanka, rodowita lwowianka mieszkajaca w Radomiu, był pałac Potockich mieszczący się na ul. Kopernika 15.
Wybudowany dla Romana Potockiego pod koniec 19 wieku w stylu barokowego klasycyzmu francuskiego, przebudowany w formie neorenesansowej rezydencji, jest dwukondygnacyjnym pałacem miejskim o powierzchni wnętrz ponad 10 tys. m kw; które wykończone były w stylu Ludwika 16. Założony jest na planie prostokąta z niewielkimi bocznymi skrzydłami i środkowym ryzalitem. Charakterystycznym akcentem są wysokie mansardowe dachy. Po wojnie przez wiele lat mieścił się tu Pałac Ślubów, a obecnie jest to rezydencja prezydenta Ukrainy. Wspaniałe marmurowe schody z artystycznie kutą balustradą prowadzą na piętro, gdzie znajduje się główna ekspozycja Lwowskiej Galerii Sztuki. W 7 salach można znaleźć dzieła sztuki antycznej (z II w p.n.e.) i ukraińskiej, austriackiej i niemieckiej, polskiej (Norblin - Wytworne święto w parku, Bacciarelli - Portret Stanisława Augusta) i niderlandzkiej (pracownia Rubensa), włoskiej(Canaletto - Wyspa San Michele) i holenderskiej, francuskiej (Vernet - Noc księżycowa) i hiszpańskiej (Goya - Maja na balkonie).
Trochę rozczarowne obrazami, których w większości nie kojarzymy udajemy się do Lwowskiej Galerii Obrazów. Jest to największe muzeum lwowskie obejmujące 50 tys. dzieł sztuki, szczególnie zachodnioeuropejskiej, ale też największą znajdującą się poza granicami kraju kolekcję sztuki polskiej, głównie z 19 wieku.
Jakiż kontrast z pałacem Potockich. Dawno nieremontowane i źle oświetlone sale i korytarze pałacu hrabiny Dzieduszyckiej i Władysława Łozińskiego, kryją prawdziwe arcydzieła. Podziwiamy płótna Tycjana, Canaletta, Goi. Ze wzruszeniem patrzymy na Dzieci i Śluby lwowskie Jana Kazimierza - Jana Matejki, Jacka Malczewskiego -Trzech aniołów z Tobiaszem, autoportrety na których przedstawił siebie jako Chrystusa. W zadumie stajemy przed obrazami Mehoffera, Wyspiańskiego, Fałata, Grottgera, Boznańskiej, Wyczółkowskiego i Siemiradzkiego. To tylko kilka nazwisk polskich artystów, które zapamiętałam. Tych najbardziej znanych. Zbiory obrazów polskich malarzy są prawdziwą chlubą Galerii Lwowskiej. To tu eksponowano przez lata Panoramę Racławicką, monumentalne dzieło namalowane przez m.in. Wojciecha Kossaka, Jana Stykę, Teodora Axentowicza i Włodzimierza Tetmajera przedstawiające bitwę pod Racławicami.
Wracamy ulicą Stefanyka, czyli Ossolińskich. W parku stoi budynek dawnego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich., legendarnego Ossolineum.
Fasada przypomina świątynię, gdyż pierwowzorem budynku, którego budowę nadzorował, całkowicie bezinteresownie, kapitan wojsk inżynieryjnych, Józef Bem, był kościół św.Agnieszki i klasztor karmelitanek. Po kasacie przez urzędników carskich w 18 wieku i zniszczeniu go na skutek użytkowania przez wojsko carskie, na początku 19w. zakupił ruiny hrabia Józef Ossoliński. Urządził on w odrestaurowanym pałacu największą polską bibliotekę, przekazując do niej swoje prywatne zbiory rękopisów i starodruków, które znacznie wspomogły działalność Wydziału Humanistycznego Uniwersytetu im. Jana Kazimierza.