Nasłuchawszy się od znajomych o wspaniałych koncertach organowych oraz przepięknych organach, a także z racji niewielkiej odległości od Reszla, tam właśnie skierowaliśmy swe kroki... a dokładnie koła :)
Na miejscu rzecz (nie)samowita... oczywiście miejsc parkingowych sporo pod bazyliką, ale... jakżeby inaczej - płatne! wszędzie indiej poustawiane zakazy :( ale cierpliwy i spostrzegawczy kierowca wybrnie z każdej opresji (a już na pewno z nie da na kościół - instytucję więcej niż powinien). Bazylika z zewnątrz prezentuje się wspaniale. Mury i dziedziniec w dużej części odrestaurowywane.
A to peszek... przybyliśmy w listopadzie i na koncert się nie załapaliśmy :( no oczywiście, chyba że bylibyśmy DROGIMI gośćmi. Niestety do krezusów nie należę, więc znów... będzie powód do powrotu, ale przed listopadem ;-) Wielkim minusem było wg nas potraktowanie wody święconej - w kanistrze, paskudnym kurkiem, brzydką miską i żenującym taboretem... obok na rozklekotanym krześle zwykły karton z równie tandetnymi plastykowymi buteleczkami na ową wodę w cenie 3zł/szt. Gdzie tu poszanownie świętości? i to przez zawodowych jezuitów... pozostał mi po tym smutek, żal i obrzydzenie... :(
Wnętrze bazyliki to już inna sprawa. Poczuliśmy się jakby przeniesieni do innej bajki... Piękne witraże z drogą krzyżową, oryginalny ołtarz, drzewo lipy (choć nie to pierwsze oryginalne) z figurą Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1654r. (figura), no i... niesamowite, naprawdę niesamowite organy!!! Naprawdę będzie po co wrócić.