Edynburg jest miastem o niesamowitej historii, co autorowi, od małego tejże “zaślubionemu”, wielce jest w smak. Tymbardziej gdy krok w krok, nieustępując historii pola, śmiało kroczy z nią, niejednokrotnie wciskając się w luki jakby świadomie przez nią pozostawione, magia. Świat symboli, mitów i legend jest w Edynburgu obecny na każdym kroku. I mam tu na myśli nie tylko magiczną atmosferę stworzoną nieprzeniknioną muzyką dudziarzy, fantasmagorycznymi opowieściami gawędziarzy. Również i włodarzy miasta pochwalić wypada za wzmożone działania mające na celu podtrzymanie mrocznego, średniowiecznego wizerunku miasta. Znajduje się tutaj wiele stylizowanych na średniowieczną modłę atrakcji mających w zamierzeniach przenieść potencjalnego widza w otchłanie “wieków ciemnych“. Podtrzymuje się wyobrażenia o rzekomych duchach dawnych nieszczęśliwych kochanków, zbrodniarzy i ich ofiar, które ponoć do dzisiaj krążą wśród miejskich ulic i zakamarków. Celem ich odszukania wystarczy wieczorną porą dołączyć do grupki przemykającej mrocznymi zaułkami, prowadzonej przez wyglądających niczym duchy tajemniczych przewodników. Już sam ich wygląd, pobrzękiwanie olbrzymimi kluczami, zmusić może co bardziej strachliwych do odwrotu. Tymbardziej, gdy wieczorną ciszę przeszyje wrzask lub niespodziewany wystrzał - efekty specjalne są niezbędne. Z ust przewodnika usłyszeć można mrożące krew w żyłach historie o czarownicach palonych na stosie, bezgłowych psach i różnych duchach, ofiarach epidemii, okrutnych morderstwach, egzekucjach i torturach wykonywanych przy aplauzie gawiedzi - jednym słowem o urokach życia w średniowiecznym mieście. Bardziej skoremu do wyruszenia ku trwożącej przygodzie, polecić należy odwiedziny podziemnego miasta – Mary King’s Close – rozsławionej już atrakcji turystycznej.
Niemniej i samo miasto roztacza nad sobą, niezależnie od zabiegów odpowiedzialnych za to ludzi, romantyczną, magiczną aurę. Nawet nie wiadomo kiedy, tuż zza ciemnego rogu może wyłonić się Mr Hyde, mroczne alter ego dr. Jekylla, postaci o podwójnej tożsamości, wykreowanej przez urodzonego w Edynburgu pisarza Roberta Louisa Stevensona. Zaskoczeniem nie powinien też być cień charakterystycznej czapki Sherlocka Holmesa – wszak idea powieści o detektywie powstała, gdy jej autor Arthur Conan Doyle studiował na edynburskim uniwersytecie.
I mnie było dane wielokrotnie doświadczyć owej tajemnej aury miasta. A to na wspominanym już Arthur's Seat, gdy ze znacznej odległości mogłem, niczym na makietę, popatrzeć na ten średniowieczny układ ulic. A to znowu przechadzając się królewską Royal Mile, czy też kontemplując spokój w Princes Street Garden, mając przed oczyma widok na zamczysko, czy też miejsce kaźni wielu czarownic. Oczami wyobraźni wyobrażałem sobie sceny odbywające się tutaj kilka wieków wcześniej. Okres takowej zadumy, uniesienia magicznymi mocami miasta, trwał niejednokrotnie znaczną chwilę.
Szczególnych doświadczeń okultystycznych dane mi było jednakże zaznać w dwóch miejscach. Późną porą, niechętnie opuszczając okraszone zachodzącym słońcem wzgórze Calton Hill, natrafiłem, wiedzion jakąś tajemną mocą, na niesamowity, zżarty zębem czasu cmentarzyk Old Calton Burial Ground. Samotnie drepcząc pomiędzy zniszczonymi, a niejednokrotnie i uchylonymi mogiłami oraz grobami (w tym również samego Davida Hume'a) czułem się wyjątkowo nieswojo. Zdrowy rozsądek zarządzał niezwłoczną ewakuację z tego miejsca, niemniej jakiś głos wewnętrzny nie pozwalał mi go opuścić.
Drugi raz świat wierzeń, mitów i legend przyciągnął mnie na swoje łono, gdy usłyszałem cudowną historyjkę Bobby'ego z Greyfriars. Nieprzypuszczałem, że tak wydawałoby się banalna historyjka, może w dorosłym mężczyźnie spowodować tak niesamowite spustoszenie emocjonalne. Przez 14 lat ten najsłynniejszy terier świata, aż do chwili własnej śmierci, pilnował grobu swego właściciela. W nagrodę Walt Disney unieśmiertelnił go na taśmie filmowej. Na jego grobie widnieje następujące epitafium - niechaj jego lojalność i poświęcenie będą dla nas wzorem (lekcją). Nieprawdaż, że banalne historyjki, a potrafią człowieka wzruszyć.
Mówi się, że niektóre miejsca na Ziemi mają duszę? Jeśli to prawda, jeśli owe miejsca można personifikować, to Edynburg tę duszę niewątpliwie posiada. I to ogromną.