Podróż Zapomniane miasto marzeń - Panorama wulkaniczna



2009-04-14
 

Szczególnego kolorytu, argument ten wypadałoby wręcz wytłuścić, miastu dodaje jego usytuowanie pośród kilku wulkanów, skąd dostojnie spogląda na rozlane wokół morze. Niewiele miast na ziemi może poszczycić się tak niezwykłym położeniem. Spojrzenie na panoramę miasta z ich perspektywy powinno być punktem obowiązkowym podczas wizytacji miasta. Zbudowane pośród siedmiu wzniesień, analogia z Rzymem wprost ciśnie się na usta, stwarza warunki do kontemplowania niesamowitych widoków. Już widok z zamkowego wzgórza skłania do uniesień, niemniej nijak równać się może z gradacją emocji jaka nastepuje wraz ze zdobywaniem wyższych wzgórz. Szczególnie wartymi polecenia wydają się dwa z nich – Arthur's Seat (251 m) i Calton Hill (98 m). Na przekór logice i zdrowemu rozsądkowi, miast tradycyjną drogą turystyczną, obmyśliłem sobie zdobycie pierwszego z nich drogą na przełaj, w warunkach predystynujących do takich eskapad conajwyżej kozice, ewentualnie inne górskie czworonogi. Panorama widziana ze wzgórza wynagrodziła mi trud włożony w zdobywanie szczytu drogą niekonwencjonalną. Wspomnienia odskakujących kamieni, zaciskanej w ręce trawy, pozwalającej utrzymac się na znacznej stromiźnie, jak i pukających się w czoło obserwatorów moich górskich wyczynów pozostają wieczne. Dla takich momentów warto porywać się na rzeczy szalone. Podobnie jak i dla możliwości kontemplacji w tak niesamowitym miejscu. Z jednej strony rozpościera się panorama Starego Miasta. Dostrzec można Saltire (Krzyż Św. Andrzeja) dumnie na wietrze powiewającą nad Edinburgh Castle, rozwodzić się nad układem brukowanych ulic wokół Royal Mile, wreszcie przyjrzeć majestatowi Holyroodhouse Palace. I mimo, że zastane obrazy nie pozwalają wiernemu ich obserwatorowi, na oderwanie od nich oczu, to wypadałoby i w drugą stronę zajrzeć. Widoki na błękitne wody zatoki Firth of Forth, tętniącą pełnią życia portową dzielnicę Leith, niedaleki soczyście zielony stadion Hibernians też kusząco zapraszają admiratorów ich piękna. Arthur's Seat określać zwykło się jako dziki i samotny. Siedząc na jego szczycie poczułem się tożsamo. I były to jakże przyjemne odczucia. Kontemplowałem w samotności maestrię przyrody potrafiącej dostarczać takich doznań. Trwałem w tym stanie, przypominając istotę ogarniętą dziką żądzą chłonięcią tej cudownej chwili wszelkimi możliwymi sposobami. Nic i nikt nie był w stanie wyrwać mnie z tego stanu. Chwilo trwaj, chwilo jesteś piękna.

Prowincjonalny czar miasta przejawia się i w tym, że nie narażając cholewek na zbytnie przegrzanie można przetransportować się na inne magiczne wzgórze, emocjom nie pozwalając w dodatku zbyt oziębnąć.

Panorama miasta widzianego z Calton Hill wprawić musi w zdumienie, ale niewątpliwie jeszcze bardziej potęguje je skierowanie wzroku na atrakcje na samym wzgórzu usytuowane. Monumenty, pomniki i wieże, nawiązujące stylowo do atrakcji starożytnej Grecji tłumaczą, przynajmniej w części, genezę określenia miasta mianem “Aten Północy “. Stoją tu utrzymane w greckim duchu pomnik filozofa Dugalda Stewarta, admirała Horatio Nelsona, czy w końcu City Obserwatory. Niewąpliwie najbardziej skojarzenia z Atenami nasuwa, wzorowany na tamtejszym Partenonie, National Monument, zwany również niechlubnym mianem “ hańby Szkocji”.

 

  • "Fotel Artura" widziany ze szczytu muzeum
  • droga na Arthur's Seat
  • widok ze zbocza "Fotela Artura" na port Leith
  • Panorama miasta widziana z Arthur's Seat
  • Widok z Arthur's Seat na Holyroodhouse Palace
  • Holyroodhose Palace w pełnym majestacie
  • Dugald Stewart Monument górujący nad miastem
  • National Monument na szczycie Calton Hill
  • National Monument z perspektywy mrówki :)
  • Tonący w żółci pomnik Dugald Stewart