Rano pogoda nie prezentowała się zbyt wyjściowo. Mimo to zwinęliśmy namiot i do schroniska na śniadanie. Wygoniono nas jednak stamtąd szybko, bo o 8 je zamykają (sic!). Udało nam się jednak zorganizować 3 skibki chleba i pomarańczę.

 

Przy wciąż niepewnej pogodzie pokonaliśmy podejście na Hourquette d' Ossoue (2734), skąd prowadzi prosta ścieżka na Petit Vignemale, z której jednak ze względu na niekorzystny pułap chmur nie skorzystaliśmy. Zeszliśmy szybko do Refuge Baysellance (2641), gdzie po sycącym drugim śniadaniu kontynuowalismy strome zejście do wsi Gavarnie. W międzyczasie się "rozpogodziło", czyli znów zaczęło nas prażyć słońce. Szczęśliwie, końcowy odcinek przejechaliśmy stopem na tylnym siedzeniu (w trójkę wraz z plecakami) jakiegoś Alfa Romeo 145.

 

A na dole w Gavarnie wyżerka - bagietki, świeże owoce i wino. Sama wieś jest super - zadbane domki, kawiarnie, a wieczorem, mimo iż mieścina turystyczna, cisza i spokój. Główną ulicą w pewnym momencie przegalopowało małe stadko koni schodzących na noc z pastwiska. W miasteczku znajduje się kościół św. Jakuba (znanego szerzej jako San Tiago, ten od Compostelli), który jest jakos z Gavarnie powiązany.

 

Namiot rozbiliśmy na polu namiotowym ze świetnym widokiem na Cirque de Gavarnie. 

  • Gavarnie
  • Gavarnie
  • Gavarnie
  • Cirque de Gavarnie
  • Cirque de Gavarnie