Wstaliśmy jak zwykle trochę po 7, szybko się zwinęliśmy, śniadanie w schroniskowej kuchni i w dół. Szczęśliwie schodząc wylądowaliśmy między chmurami i słońce nas nie przypiekało. Na dole w Pont d'Espagne (ok. 1500) nie można dostać żadnego chleba (a tego nam najbardziej brakowało), ale i tak ruszyliśmy stamtąd w górę, w kierunku schroniska Refuge des Oulettes de Gaube (2151). Po drodze minęliśmy Lac de Gaube - jezioro, które pod względem przyciąganych tłumów przypomina Morskie Oko. A każdy z bagietką, której nam tak brakowało...
W schronisku tłumy i nawet dwójka Polaków. Świeżo ruszyli, dopiero dwa dni na szlaku. Zaraz po wejściu do schroniska są specjalne szafki na buty górskie, w których nie wolno się poruszać po obiekcie. Z innych wieści, w tym francuskim schronisku "se habla español de puta madre".