Obudziły nas koło 7 dzwonki i odgłosy przeżuwania trawy krów, które otoczyły namiot. Nie ryzykując starcia spakowaliśmy się w namiocie i niestety pod chmurami ruszyliśmy w dalszą drogą. Szczęśliwie niedługo się trochę przejaśniło i udało nam się zobaczyć wierzchołek Midi d'Ossau, który, jak się okazało, cały czas nad nami górował.
Po niecalych 4 godzinach wędrówki stanęliśmy na przełęczy Col de Peyreget. Tam rzuciliśmy wory za jakiś głaz i, już na lekko, skoczyliśmy na pobliski szczyt Pic de Peyreget, z którego rozciągał się wspaniały widok na pobliskie dolinki.
Potem, schodząc do Refuge de Pombie, wykąpaliśmy się jeszcze w jednym z napotkanych jeziorek korzystając z jeszcze gorącego słońca. Odświeżeni zeszliśmy do schroniska, z którego był doskonały wieczorny widok na masywny szczyt Midi d'Ossau. Koło schroniska rozbiliśmy namiot i po sutym obiedzie (nawet z deserem) udaliśmy się na spoczynek. Zaskakująco późno, bo koło 23.