Podróż Pireneje - Dzień XI - Bielsa



2008-07-27

Poranek był wyjątkowo rześki, więc i długo odmawialiśmy wyjścia ze śpiworów. W końcu zakończyliśmy wszystkie poranne czynności i chwilę po 10 ruszyliśmy w trasę. Wiodła ona do schroniska Refudio de Pineta, a potem stopem do Bielsy. Początkowo słońce pięknie oświetlało dolinę poniżej Goriz, ale po niedługim czasie znów pojawiły się chmury.

 

Początkowy odcinek to było zwykłe pedałowanie pod górę na pierwszą przełęcz (ok. 2330). Dalej zaczęło się robić mocno kamieniście i droga w praktyce przeszła w trawers wysypanego luźnymi kamieniami zbocza. Szlismy już wtedy w chmurze i widoki zdarzały się jedynie przy chwilowych przerzedzeniach. Było mglisto, wietrznie i zimno.

 

Przejaśniło się dopiero gdy dotarliśmy do Collado de Añisclo (2440), gdzie spotkaliśmy młodego Andorczyka z psem. Mówił, że jakieś 2 tygodnie temu wyruszył z Andory i jezscze jakieś 5 dni wakacji planuje. Mieliśmy jedynie nie wspominać psu, że jego jedzenie się kończy.

 

Zejście z przełęczy okazało się straszne. Wpierw "ścieżka" wiodła przez jakieś osuwające się piarżysko, a potem przez las po ogromnych kamieniach, cały czas cholernie stromo. W końcu dotarliśmy do Refugio de Pineta, gdzie w pięknych okolicznościach przyrody Valle de Pineta czekaliśmy na stopa do Bielsy.

 

Po niedługim czasie udało nam się złapać jakąś wypasioną Toyotę, którą przy dźwiękach nienajgorszej hiszpańskiej kapeli "Macaco" dojechaliśmy do samego centrum miasteczka. A centrum to jest super - wąskie uliczki między kamiennymi domami. Obeszliśmy je dojść dokładnie wieczorową porą, po zainstalowaniu się na ekskluzywnym campie (kafelki w łazience, ciepła woda, etc.). 

  • okolice Monte Perdido
  • z Collado de Añisclo
  • Valle de Pineta
  • Bielsa
  • Bielsa
  • okolice Monte Perdido
  • z Collado de Añisclo
  • Collado de Añisclo
  • Valle de Pineta
  • Valle de Pineta
  • Valle de Pineta
  • Bielsa