Posumowanie.
Nasza podróż trwała 11 dni – jak zawsze trochę zbyt krótko i paru rzeczy nie udało nam się zrealizować (nie dojechaliśmy na niektóre wyspy, nie popłynęliśmy na focze safari, nie popływaliśmy kajakiem po Bałtyku. Niestety czystej podróży w jedną stronę jest 30 godzin, co zjada trochę cennego czasu. Podróż była cudowna, było ciepło akurat na rowery, (20-21° w dzień, 14-15°w nocy) Teren jest pagórkowaty, zawsze jest albo w górę, albo w dół (ale zdecydowanie częściej w górę), w końcu to krajobraz polodowcowy. Nie są to wzniesienia straszne i okrutne. Przejechaliśmy 270 km.- nie jest to jakoś specjalnie dużo, ale nie pojechaliśmy bić rekordów tylko po to by cieszyć się wakacjami. Można je pokonać. Zgodnie z tym, co czytaliśmy są to słoneczne wyspy Bałtyku- prawie cały czas mieliśmy słońce.
Wracając zachwyceni Alandami, zastanawialiśmy się nad polecaniem wysp znajomym. To nie są wyspy dla wszystkich. Jeśli ktoś lubi kurorty, deptaki, dyskoteki i drinki z parasolką – to nie tam. Tam (poza Mariehamn) nie ma prawie nic – tzn. jest pięknie, czysto, zielono i niebiesko i to wszystko. Nam takie klimaty bardzo leżą, ale wiemy, że to nie dla wszystkich.
Czuliśmy się w ciągu podróży bezpiecznie. Często zostawialiśmy rowery z całym dobytkiem nieprzypięte. Mieliśmy wrażenie, że przypinając je wykazywalibyśmy brak zaufania mieszkańcom.
(Uwaga dla specjalistów fotografików: nasze zdjęcia są amatorskim zapisem podróży, zrobione tak jak je zobaczył i zapamiętał nasz stary Pentax. Nie były modyfikowane w Photoshopie :-)).
Mieszkańcy wysp są bardzo mili, uprzejmi i dumni ze swojej „alandzkości”. Częstokroć w rozmowach podkreślali swoją odrębność i świadomość piękna archipelagu. Wszyscy mówią po angielsku, nawet w wiejskim sklepiku na wysepce nie ma problemu z dogadaniem się.
Chcielibyśmy jeszcze wrócić na Alandy i latem i zimą, zobaczyć je w innej krasie.
I ostatnie: dzięki naszej wyprawie wzrosła znajomość geografii wśród naszych znajomych. Nikt nie wiedział, gdzie są Alandy, choć to w sumie tak blisko, na Bałtyku. Iwonie i Krzyśkowi bardzo dziękujemy, to dzięki nim, dowiedzieliśmy się o takim ładnym miejscu.