Skoro jednak niepokornym duszom nie udało się sprowadzić nas na manowce, po dosłownie trzech minutach, byliśmy w Ciełuszkach.
Już od pierwszych zabudowań człowiek ma wrażenie déjà vu. Kolorowe domki, ładne okiennice, finezyjne zdobienia. Wyjątkowo urocza norma, trudna do znalezienia gdziekolwiek indziej w Polsce.
Poza tym, któż nie chciałby odwiedzić Ciełuszek? Ciełuszki... Jak dla mnie, brzmi genialnie!
We wsi trafiliśmy akurat na jakieś święto. W bramach wszystkich gospodarstw poustawiano stoły, a na nich chleb, wodę i kilka innych rzeczy, których nie udało mi się zidentyfikować. Nagle bowiem, musieliśmy się z Ciełuszek ewakuować, bo spod cerkwi ruszyła procesja.
Starszy Zwierz, cierpiący na irracjonalny lęk przed wszelkimi przejawami kultów religijnych i zorganizowanymi rytuałami, wpadł niemal w panikę widząc nadciągający pochód. Dodatkowo, zawrócenie przeszło pięciometrowego monstrum na polnej drodze nie należy do zadań najprostszych. Mało tego! Wszelkie manewry utrudniał nam nie kto inny, ale Andrzej Zaborski - komendant policji z filmu "U Pana Boga za piecem" i, niestety, nie wujek, jak okazało się po dogłębnych badaniach genealogicznych naszej Rodzicielki. Poważnie! Nie mam pojęcia co robił w Ciełuszkach, ale chyba też chciał się stamtąd jak najszybciej wydostać.
Z niemałym zdziwieniem odkryliśmy, że wieś ma obwodnicę (urok ulicówek!) i czym prędzej oddaliliśmy się drogą na Ryboły.
Już od pierwszych zabudowań człowiek ma wrażenie déjà vu. Kolorowe domki, ładne okiennice, finezyjne zdobienia. Wyjątkowo urocza norma, trudna do znalezienia gdziekolwiek indziej w Polsce.
Poza tym, któż nie chciałby odwiedzić Ciełuszek? Ciełuszki... Jak dla mnie, brzmi genialnie!
We wsi trafiliśmy akurat na jakieś święto. W bramach wszystkich gospodarstw poustawiano stoły, a na nich chleb, wodę i kilka innych rzeczy, których nie udało mi się zidentyfikować. Nagle bowiem, musieliśmy się z Ciełuszek ewakuować, bo spod cerkwi ruszyła procesja.
Starszy Zwierz, cierpiący na irracjonalny lęk przed wszelkimi przejawami kultów religijnych i zorganizowanymi rytuałami, wpadł niemal w panikę widząc nadciągający pochód. Dodatkowo, zawrócenie przeszło pięciometrowego monstrum na polnej drodze nie należy do zadań najprostszych. Mało tego! Wszelkie manewry utrudniał nam nie kto inny, ale Andrzej Zaborski - komendant policji z filmu "U Pana Boga za piecem" i, niestety, nie wujek, jak okazało się po dogłębnych badaniach genealogicznych naszej Rodzicielki. Poważnie! Nie mam pojęcia co robił w Ciełuszkach, ale chyba też chciał się stamtąd jak najszybciej wydostać.
Z niemałym zdziwieniem odkryliśmy, że wieś ma obwodnicę (urok ulicówek!) i czym prędzej oddaliliśmy się drogą na Ryboły.