Złośliwi nazywają Jezioro Drużno największym bagnem w okolicy i, szczerze mówiąc, płynąc wąskim, sztucznie utrzymywanym korytarzem biegnącym jego środkiem, trudno się z nimi nie zgodzić.

Teoretycznie jezioro zajmuje spory obszar prawie 1300. hektarów. W praktyce jednak, zdecydowana większość jego powierzchni to bagniska, moczary, trzcinowiska i inne zjawiska, owszem mokre, ale nie mające wiele wspólnego z tym, co powszechnie uważamy za jeziora. Jest bardzo prawdopodobne, że za kilkadziesiąt lat, z całego Drużna pozostanie jedynie szlak Kanału i trochę błota dookoła.

Zanikanie jeziora to proces zupełnie naturalny, tylko w niewielkim stopniu wspomagany przez człowieka. Drużno jest ostatnią pamiątką po dawnym rozlewisku Wisły, zajmowanym dziś przez Żuławy. Już we wczesnym średniowieczu zaczęto osuszać te tereny w poszukiwaniu żyznych ziem. Proces ten najpełniej zrealizowali, wygnani z Holandii, mennonici, którzy zmeliorowali praktycznie cały podmokły obszar delty Wisły.

Według opracowań, maksymalna głębokość jeziora wynosi dwa i pół metra (samo zaś dno, co ciekawe, leży dwa metry pod poziomem morza). W rzeczywistości, tuż pod lustrem wody, o ile w ogóle uda się je dostrzec pod kożuchem wodnej roślinności, zalega gruba warstwa mułu. Zbierający się w nim metan objawia się czasem na powierzchni w postaci 'błędnych ogni'. Zamieszkujący pierwotnie tę okolicę Prusowie, przypisywali je działalności boga jeziora - Wicherta. Zimą wykuwali nawet specjalne przeręble by gaz mógł bez problemów się ulatniać.

Być może to dzięki boskiej pomocy Wicherta już w 1967 roku jezioro, wraz z przylegającymi do niego mokradłami o łącznej powierzchni przeszło trzech tysięcy hektarów, objęto ochroną jako rezerwat ornitologiczny. Kaczek, łabędzi, czapli czy perkozów mieszkają tu tysiące, a pojawiają się i gniazdują ponoć również rzadkie gatunki z orłem bielikiem na czele.

  • Wypływamy
  • W Kanale
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie
  • Na Drużnie