Podróż ten pierwszy raz - Meksyk! - pośród Indian w Chamuli



2009-02-01

Nocna podróż była znośna [i okazała się świetną opcją, bo nie straciliśmy na podróż cennego dnia, a tak – trochę śnięci i umęczeni, ale – zaliczyliśmy fajną wycieczkę do Chamuli]. Jedziemy autobusem klasy GL, czyli wypasionym. Na pokładzie automat do kawy, telewizory i dwie toalety – osobno dla kobiet i dla facetów. Wiele nie spałem, bo drogi kręte, a fotele, choć komfortowe i rozkładane, nie pozwalały znaleźć odpowiedniej do spokojnego snu pozycji. Niemniej piękne, rozgwieżdżone niebo za oknem i muzyczka w słuchawkach sprawiły, że podróż minęła bezboleśnie. Jedyny błahy (w czasie podróży mega jednak ważny) minus to ten, że w drodze rzucało autokarem tak, że trudno było sprawnie załatwić jedynkę w toalecie. Niby drobiazg, a jakże utrudniający załatwienie podstawowych potrzeb…

Na miejsce docieramy o siódmej rano. Odbywamy najkrótszy dotychczas kurs taksówką. Właściwie pojechaliśmy w górę jedną wąską, długą ulicą. Oczywista, że zapłaciliśmy maleńko, bo w przeliczeniu 5 zł z napiwkiem do podziału na troje. Za wcześnie było na zakwaterowanie w hotelu, więc zostawiamy walizy i idziemy na śniadanko. Choć  miasto małe, jest na szczęście gdzie zjeść i wypić kawkę, mimo tak wczesnej pory.

Załatwiamy wycieczkę na dziś. I na jutro od razu. O 9.30 jedziemy do indiańskich wiosek.

San Cristobal uważany jest za indiańską stolicę Meksyku. Nie ze względu na to, że tak wielu Indian mieszka w samym mieście, a na to, że w bezpośredniej okolicy żyje wiele grup Indian o różnych wyznaniach, posługujących się aktualnie około sześćdziesięcioma narzeczami. Zarówno przewodnik-książka, jak i przewodnik-Alberto, który nas wraz z innymi turystami różnych krajów obwozi, ostrzegają i przestrzegają przed robieniem zdjęć Indianom. Oni sobie tego nie życzą i trzeba mieć wobec takiej postawy respekt. Niektórzy ponoć do dziś wierzą, że zdjęcia kradną im dusze. Nieco to naciągane… Ale  podobno w skarajnych przypadkach dochodzi do awantur i oby tylko zniszczenia sprzętu. Jak się potem okazuje, nie jest aż tak rygorystycznie i straszno, ale jestem pewien, że warto było nastraszyć turystów niesfornych.

Sympatyczny, dwujęzyczny Alberto oprowadza po wiosce i opowiada ciekawie o tradycji, wierzeniach, postrzeganiu świata i życiu przeszłym i współczesnym Majów oraz innych plemion ziem tutejszych. Wprowadza nas nawet do chaty, w której aktualnie oddaje się cześć Matce Boskiej i Juanowi Diego (tego od objawienia w Guadelupe) w iście indiański sposób. Krzyż, który Majowie znali dużo wcześniej, niż wymyślili go chrześcijanie, był i jest dla Majów symbolem ich wizji świata i kosmosu. A konkwistadorom mylnie wydawało się, że skoro Indianie posługują się takim symbolem, to chrystianizacja przebiegnie gładko i sprawnie. Symbole już są, trzeba tylko zmienić ideologię im odpowiadającą. Srogo się oni zawiedli…

Przekonaliśmy się o tym w kościele (tu obowiązywał absolutny zakaz focenia), jedynym na sześćdziesięciotysięczną społeczność tej miejscowości. Oddawano w nim wprawdzie cześć i  modlono się do chrześcijańskich świętych i boskiej trójcy, jednak w sposób specyficznie wymieszany z indiańskim widzeniem świata. Już samo wnętrze kościoła robi ogromne wrażenie. Surowe, mistyczne, pełne wciąż dostawianych i zapalanych świec, z mnóstwem wizerunków różnych świętych (Indianom trudno zaakceptować istnienie tylko jednego boga, stąd swoisty pluralizm religijny; wielość świętych chrześcijańskich zastąpiła wielość przeszłych, pogańskich bogów) z lustrami na piersiach, podłoga wymoszczona igliwiem, niezliczona ilość kwiatów i kłęby dymu oraz Indianie klęczący i odmawiający swe całkiem odmienne od dobrze znanych katolikowi modły. I rytuały ozdrowieniowe z użyciem jajek i napojów gazowanych typu sprite i coca cola. Sic!

Niezapomniany klimat i niesamowite wrażenie!

Na zewnątrz kościoła targ. Jest niedziela. Dużo więc siermiężnych stoisk z prostymi artykułami typu żywność, odzież, ozdoby… Zrobiliśmy nieśmiało i ukradkiem nieco fotek. Tylko nieco, gdyż Alberto żyje dobrze z tutejszymi mieszkańcami i choćby z tego względu się powstrzymujemy. Wypada nie zepsuć tych relacji, więc pstrykamy z partyzanta i tam, gdzie on na to zezwala.

Jedziemy do jeszcze jednej wioski indiańskiej, po drodze mając okazję zobaczyć indiański pogrzeb z muzyką mariachich i pod parasolem reklamowym meksykańskiego browaru. W wiosce zapoznajemy się z tradycjami hafciarskimi tych stron, oglądamy pracę tkaczek. A nawet zakładamy ludowe stroje. Dzięki znajomościom Alberto degustujemy także najprawdziwsze, tradycyjnie wypiekane (na naszych oczach) tortille oraz próbujemy jakiegoś miejscowego, całkiem smacznego, cynamonowego alkoholu. Wrzucenie paru pesos na talerzyk mile widziane, choć niekonieczne. Kończymy sympatyczną wycieczkę i wracamy do miasta.

Odwiedzamy jeszcze kościół Santo Domingo (każde większe miasto ma Santo Domingo) oraz niedzielny targ wokół niego. Posilamy się niedrogim i smacznym obiadem z  dwóch dań, deseru i kawy za nasze 15 zł. Plus konkretny kielonek mezcalu za nasze 7 zł. Zawijamy do hotelowości ułożyć do snu utrudzone ciała. Jutro zrywka wczesnym ranem, bo wycieczka do kanionu Sumidero.

  • p1090869
  • p1090872
  • 49944 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • 49945 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • 49947 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090884
  • p1090888
  • p1090892
  • p1090910
  • p1090911
  • p1090914
  • 49955 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090922
  • 49957 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090925
  • p1090927
  • p1090928
  • p1090929
  • 49963 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • 49964 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • 49965 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090937
  • 49967 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090941
  • p1090942
  • p1090943
  • p1090948
  • p1090949
  • p1090958
  • 49974 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090974
  • p1090976
  • p1090980
  • p1090983
  • 49980 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • p1090994
  • p1090998
  • p1100004
  • p1100006
  • p1100010
  • p1100014
  • 49987 - San Cristobal de Las Casas pośród Indian w Chamuli
  • _g1l6969
  • _g1l7202
  • dsc02166