Za to na drugi dzień, pojechaliśmy z szefową Kasią polować na łosie. Droga od Osowca do Wizny to tzw. Carska Droga. W zimie ciężarne klempy z młodymi łoszakami wychodzą z bagna do młodniaków sosnowych w poszukiwaniu pożywienia. Stare łosie zostają samotnie na torfowisku. Okazja do zobaczenia łosi z bliskiej odległości jest w zasadzie murowana. Myśmy w ten sposób podglądali chyba 15 sztuk. Oglądanie i fotografowanie najlepiej robić z okna samochodu. Zwierzaki są bardzo ostrożne. Do pojazdów już przywykły, ale postać człowieka zbliżającego się do skraju lasu jest wystarczającym powodem do zagłębienia się w ostępy.
Co roku na Podlasiu występuje wiele wypadków, w których często giną dzikie zwierzęta. Spotkanie z łosiem stojącym na środku drogi i gapiącym się na nadjeżdżający samochód prawie zawsze kończy się tragicznie dla zwierzaka i pasażerów. Uzasadnionym jest podróżowanie ze zdecydowanie mniejszą prędkością, zwłaszcza w lasach. Szanujmy naszą wspaniałą przyrodę.
Niedzielne wczesne popołudnie poświęciliśmy na fotografię krajobrazową. Jadąc równolegle do Carskiej Drogi po drugiej stronie rozlewiska Biebrzy możemy podziwiać wspaniałe panoramy z kilku punktów widokowych. Niestety pogoda się pogorszyła w stosunku do poprzedniego dnia. Zrobiło się zimno i wietrznie. Zdjęcia nie są takie jak byśmy sobie życzyli.
Ale pojechać było warto. I wracać tam warto.
Kolejne marzenie to fotografia z balonu. Z wysokości gondoli widać wspaniale wijącą się Biebrzę.
Z pewnością tam wrócimy. Kasiu - dzięki.
Tekst i zdjęcia: Sylwester Z.