Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy przy schronisku Murowaniec na Hali Gąsienicowej. Dalej idziemy już na piechotę. Pierwszy odcinek jest jeszcze dość płaski. - Podstawowy błąd, który popełniają nowicjusze, to zbyt ostre, szarpane tempo marszu - tłumaczy nam Krzysztof. - Należy iść spokojnie, własnym rytmem - dodaje. Mam jednak wrażenie, że gdyby on i Pawlikowski ruszyli własnym tempem, to już po kilku minutach usiedlibyśmy z Tomkiem sami na kamieniach i zapłakani dzwonili do mamy. Na szczęście obaj dostosowują swój krok do naszego, więc zagubienie się w Tatrach nam nie grozi. Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy przy maleńkim Zmarzłym Stawie i robimy pierwszą przerwę. Powinienem chyba pogadać z taternikami, popytać ich o samą Orlą Perć, ale milczę. W ciszy rozglądam się dookoła, chłonąc niesamowite widoki.
Przed nami pasmo ciągnące się od Kościelca, przez Kozi Wierch (nasz najwyższy szczyt położony całkowicie na terenie Polski - przez Rysy przebiega granica ze Słowacją), po trzy wierchy Granatów. - Jezu, jak pięknie - stękam z zachwytem. - Prawda? Kupa kamieni poprzetykana trawą - żartuje Krzysztof. Nagle Tomkowi patrzącemu w kierunku Zawratu szczęka opada do ziemi. Podążam wzrokiem za jego oczami i też głupieję. Jakieś sto metrów przed nami pojawia się kozica. - No cóż, jesteśmy w górach - mówi z lekką nonszalancją naczelnik. Po chwili do pierwszego zwierzęcia dołącza kolejne. I następne, i jeszcze jedno. Wreszcie stado 11 kozic, w tym trzech młodych, skacze swobodnie przed nami po skałach, jakby odstawiały jakiś numer choreograficzny. Ruszamy powoli w ich kierunku, a one też zbliżają się do nas. Wreszcie stajemy naprzeciwko siebie, mierząc się nawzajem wzrokiem. Najbliższa jest jakieś 15-20 m przed nami. - Tak liczne stado, tak blisko nie zdarza się często - przyznaje wreszcie Krzysztof. - Kolejna zaleta wczesnego wstawania - dodaje, choć nas nie trzeba już przekonywać, że to był genialny pomysł. Ruszamy dalej, a kozice odbiegają w kierunku Kościelca. Na strome skały wspinają się z taką lekkością jak ja na kanapę po powrocie z pracy.