Podróż Przystanek fiordy... - na językach ...... lodowca Jostedalsbreen



2000-06-28

 

Następnego dnia miałyśmy w planie wyprawę no lodowiec czyli szykowałyśmy się do postawienia naszej ludzkiej stopy na jednym z jego jęzorów - Nigardsbreen.

W Gaupne odbiłyśmy w wąską, krętą dróżkę, która zawiodła nas do punktu Nigardsbreen, z którego organizowane były wycieczki na lodowiec. W informacji turystycznej wykupiłyśmy bilety, mieści się tam też muzeum lodowca. Podjechałyśmy na parking, gdzie zbierali się inni uczestnicy wycieczki. Przewodnicy kazali nam założyć ciężkie i przemoczone (fuj) buty, dali nam czekany, raki, rękawiczki po czym podpłynęlismy stateczkiem bliżej lodowca. Tam zostaliśmy ubrani w specjalne szelki i powiązani linami, pouczeni jak  iść jeden za drugim i w końcu wyruszylismy na lód. 

Pomału, gęsiego tuptaliśmy coraz wyżej i wyżej, zostawiając daleko w dole jezioro i dolinę. Powietrze ochładzające się tuż przy powierzchni lodowca opadało w dół tworząc chłodny, gwiżdżący w uszach, wiatr. Gdy weszliśmy nieco wyżej okazało się, że lodowiec nie jest jednolitą bryłą lodu lecz składa się z mnóstwa lodowych kryształków, wielkości mniej więcej wiśni. Można było  lekko zanurzyć w nich ręce i wziąć je w dłonie, niesamowite wrażenie. Jednocześnie wszędzie spływała topniejąca woda, która płynęła między tymi kryształkami malutkimi strumyczkami, ginąc w ich szczelinach. Jak patrzyłyśmy na to wszystko to dopiero tutaj zdałyśmy sobie sprawę, że lodowiec jest jak żywa istota ulegająca ciągłej transformacji. Potem jeszcze zejście, dużo trudniejsze niż wejście i koniec wycieczki. Lodowiec zrobił na nas duże wrażenie.

Dalsza droga wiodła nas do Fjaerland, gdzie musiałyśmy przejechać tunelem pod lodowcem ( niestety płatnym) i dalej piękną dolinką do Olden. Tam nocowałyśmy na kempingu nad malowniczym jeziorkiem. Nastepnego dnia dojechałyśmy do Briksdal, skąd można podejść pod następny jęzor lodowca Jostedalen.  Tutaj bierze początek szlak, którym idziemy około dwóch kilometrów, ciągle pod górę aż w końcu docieramy do celu. Ale widoki są wspaniałe.  Jak my byliśmy, można było wynająć dwukołowy wózek konny i podjechać na górę. Dziś już koników nie ma, tak jak nie ma większości tego czoła lodowca, bo się lód wytopił i cofnął. 

 Podjechałyśmy także pod trzeci jęzor lodowca - Kjendal. Bardzo ładna droga dojazdowa wzdłuż jeziorka, ale sam lodowiec to wielki brudasek i rozczarowanie, chociaż tutaj miałyśmy okazję zobaczyć takie fajne zwieńczenie czoła lodowca, spod którego wypływa woda ( nie wiem jak to się nazywa).

W sumie lodowiec Jostedalbreen widoczny jest z różnych punktów, pokrywa on płaskowyż o powierzchni 800 km. kw., do pobliskich dolin spływają 24 jęzory,których woda nadaje okolicznym jeziorom charakterystyczny turkusowy kolor.

Dojechałyśmy w ten sposób Hellesylt, gdzie wsiadłyśmy na ostatni prom do Geiranger, fiord o tej samej nazwie był bardzo ładny ale na fotki było już za ciemno. Nocowałyśmy na kempingu z widokiem na miasto. 

  • plany zdobycia lodowca
  • przekrój doliny
  • na parkingu
  • przygotowania
  • przygotowania
  • na lodowcu
  • widok na fiord i parking
  • pod lodowcem
  • po drodze
  • punkt opłat za przejazd tunelem
  • po drodze
  • przejazd doliną
  • wjazd w tunel
  • nocleg na kempingu
  • wyruszmy pod lodowiec
  • mostek
  • widok
  • tęcza
  • my i koniki
  • na lodowcu
  • czoło lodowca
  • na lodowcu
  • czoło lodowca
  • ujście wody spod lodowca
  • po drodze
  • wodospad w Hellesylt
  • fiord Geiranger
  • śniadanie na parkingu
  • na lodowcu
  • punkt widokowy
  • na lodowcu
  • widok z naszego okna
  • jęzor lodowca w Kjendal
  • płyniemy
  • widoczek