Podróż Mój Kraków - Kopce



Nie wiem czy jest takie drugie miasto w którym znajduje się tyle kopców…  Chyba trudno racjonalnie wytłumaczyć zamiłowanie krakowian do sypania kopców. Robią to od czasów prehistorycznych do niemal współczesnych, a wydaje mi się, że gdyby tylko ktoś wymyślił kolejny pretekst to z radością usypaliby kolejny.   W granicach miasta znajdują się aktualnie cztery kopce, następne w jego okolicach. Są one idealnym uzupełnieniem punktów widokowych, o których była wcześniej mowa. Dla większości turystów kopiec Kościuszki staje się niemal obowiązkowym punktem. Trudno się nie zgodzić biorąc pod uwagę możliwość spaceru piękną aleją Waszyngtona, szczególnie w okresie jesiennym. Po wdrapaniu się na kopiec i pierwszym zachwycie widokiem na Stare Miasto zaczyna kuć w oczy tło…  Patrząc na Wawel w tle mamy nowohuckie kominy. Kara w postaci tego przemysłowego molocha jaką kiedyś komunistyczna władza wymierzyła krakowianom za odmienne poglądy polityczne okazała się wyjątkowo dotkliwa (co doskonale widać z perspektywy kopca Kościuszki). Niemniej jest sposób by oszczędzić sobie oglądania tej ‘atrakcji’: udać się na kopiec Krakusa. Panorama miasta nie mniej urocza a przynajmniej hutę mamy w… tyle. Do tego mamy dwa kroki by w trybie ekspresowym poznać całą historię Krakowa za sprawą muralu stworzonego z okazji 750 rocznicy lokacji miasta. Dwa pozostałe kopce (Wandy i Piłsudskiego) ze względu na większą odległość od centrum nie dostarczają aż takiej ilości wrażeń co wyżej wymienione.  

  • Fragment 'historii' Krakowa
  • Widok z kopca Krakusa
  • Zachód słońca oglądany z kopca Krakusa
  • Zachód słońca oglądany z kopca Krakusa