Podróż Flinders Ranges - australijski top secret - Do Wilpena



Z Chambers Gorge niedaleko już do największej atrakcji regionu - Wilpena Pound. Najpierw jeszcze ok. 80 km od Chambers Gorge wjeżdżamy do miasteczka Blinman. Populacja - 22 osoby :) W Australii w zasadzie wszystko nazywa się city, lub town. Oba słowa tlumaczą się na polskie jako "miasto". W zasadzie zupełnie nieużywane jest słowo "village" czyli wioska. To chyba jest główny powód dla którego kraj uznawany jest za najbardziej zurbanizowany kraj świata. Blinman to najwyżej położona miejscowość w Południowej Australii. Stąd na południe wiedzie bardzo malownicza , asfaltowa droga prowadząca poprzez Wilpena do Hawker. Na wschód natomiast możecie pojechać cudowną, niekrytą drogą poprzez Parachilna Gorge. Droga momentami jest mocno eksponowana, więc nadaje się wyłącznie dla kierowców ( a chyba również pasażerów) o mocnych nerwach. Po drodze można przenocować w stacji turystycznej , ślicznie położonej ponad rozszerzającym się w tym miejscu wąwozem. 

My jedziemy tą drogą poprzez wąwóz i wracamy w ten sam sposób. Nie jest to konieczne, gdyż poprzez wąwóz dojeżdża sie do głównej trasy z Adelaide do Leigh Creek. Ponieważ tamtą trasą już jechaliśmy, a tą z Blinman prosto na południe jeszcze nie, stąd nasze postanowienie.Od Blinman jedziemy drogą asfaltową poprzez niewysokie, lecz bardzo kolorowe góry. Wiele tu lasów, ale wspominałam już, że Góry Flindersa są czymś w rodzaju ogromnej oazy na pustyni. Po drodze wiele zjazdów w szutrowe dróżki, czy nawet ścieżki, prowadzące do look out-ów , czyli specjalnie przygotowanych punktów widokowych. Staramy się wjeżdżać we wszystkie, które nie są położone dalej, niż 10km od głównej drogi. Ci z Was, którzy lubią obserwować dzikie zwierzęta znajdą tu istny raj. Liczne węże ( w tym rejonie właściwie wszystkie jadowite), jaszczurki, kangury w paru gatunkach, emu, dzikie konie zwane w Australii brumbies, nie wspominając o dziesiątkach gatunków papug bedą mocno urozmaicały drogę.

Wjeżdżamy również w Barachina Gorge, do której prowadzi przepiękna droga , której część na dosyć wysokiej i stromej grani nazywana jest Razorback. Stąd mamy przecudny punkt widokowy zarówno na drogę, jak i oddalone o jakieś 30 km Wilpena Pound. Słońce jest niestety wysoko, wiec za dobrych fot nie zrobimy. Postanawiamy jechać dalej, ale wrócimy tutaj wieczorem i nie do końca legalnie przenocujemy, by o wschodzie słońca być na miejscu, z którego jak oceniamy będziemy mieli najciekawsze zdjęcia. Barchina Gorge to podobnie, jak Parachilna wąski wąwóz, miejscami dosyć trudny do przejazdu. Po drodzo wiele brodów w zasadzie jednej, wijącej się dołem rzeki. Góry bardzo skaliste, do mniej wiecej 1/3 stoku pokryte eukaliptusowym lasem. W kilku miejscach rzeka tworzy małe rozlewiska i baseny skalne pozwalające na kąpiel, z czego korzystamy.

Wieczorem wracamy na wcześniej upatrzone miejsce, cichutko rozbijamy namiot i rozkoszujemy się pyszną kolacją i lodowatym winem oraz piwem.

 Raniutko świt bez żadnej chmurki, lecz słońce wychodzi z nad odległej grani dosyć późno i kiedy oświetla wreszcie drogę w dole i odległe ściany Wilpena jest już za wysoko. Niestety najbliższe miejsce mające pokrycie bezprzewodowego internetu jest od nas bardzo daleko i nie mogliśmy dokładnie obliczyć w którym miejscu i o której godzinie słońce wyjdzie zza gór. Po cichu mieliśmy nadzieję,że stanie się to w wąskiej dolinie pomiędzy dwiema górami. Niestety okazało sie, że tak będzie dopiero za jakieś dwa miesiące. 

Zamiast mięciutkiego światełka słońca dopiero co wschodącego nad horyzont mamy światło zdecydowanie zbyt kontrastowe i ostre. Zapisujemy, że trzeba w to miejsce przyjechać zimą. Godzinkę spędzamy na foceniu, a później pakujemy auto. Jedziemy z grubsza biorąc w kierunku południowym - do Wilpena.

Po drodze zjeżdżamy w każdą obiecującą , boczną ścieżkę. W zasadzie wszystkie oferują zapierające dech krajobrazy i masy dzikich zwierząt - zwłaszcza kangurów i emu. Wieczorem docieramy do Wilpena, gdzie na polu biwakowym rozkładamy namiot i robimy kolację. Po paru minutach dołączył do nas kangur szukający okazji przegryzienia jakiejś przekąski gaurmet. Zastanawiamy się co taki kangur może lubić najbardziej i po chwili oferujemy mu wielki strąk czerwonej papryki. Na kangura podziałała ona jak narkotyk. Zwierzak wcina i nie może się oderwać. Za chwilę pożera drugi strąk. Więcej papryki nie mamy. Oferujemy kangurowi sałatę i chleb, ale bestia ze złości warczy i za chwilę atakuje Marka - na szczęście tylko przednimi łapkami.

Zastanawiamy się, czy w odwecie powinniśmy pomyśleć o wrzuceniu steka z kangura na grilla. Niestety tego wieczoru zadowolić się musimy rozmrożonymi wcześniej krewetkami. 

  • Wilpena Pond
  • Wilpena Pond
  • Wilpena Pond
  • Wilpena Pond
  • Kangur atleta
  • Wilpena Pond
  • Wilpena Pond
  • Wilpena Pond
  • Emu - w oddali Wilpena Pound
  • Emu
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Brumbies
  • Brumbies
  • Brumbies
  • W oddali najwyższe szczyty Flinders Ranges
  • Lokals
  • Rodzina lokalsów
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Kwiecista łąka
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Droga do Wilpena
  • Flinders Ranges
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Lunch
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Flinders Ranges
  • Amator papryki
  • Amator papryki
  • Eukaliptusy przy polu biwakowym
  • Skrzynka pocztowa
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi
  • Ponowne spotkanie z dzikimi końmi