Podróż Powrót na stary szlak - Sztynorckie historie



2013-07-19


Do
napisania postu o Sztynorcie
zbierałam się bardzo długo, bo nie wiedziałam od czego zacząć. To jedno z
najciekawszych miejsc na całym pojezierzu – dla żeglarzy kultowy port, dla
fotografów piękny plener, dla miłośników historii kopalnia wiedzy o regionie. Ze
Sztynortem wiąże się historia zamachu na Hitlera. W tej niepozornej wiosce
swoje korzenie odnalazłaby brytyjski książę William. To tylko kilka ciekawostek,
które pokazują jak ciekawym miejscem jest Sztynort.

 

Zacznijmy
jednak od podstaw. Sztynort to maleńka wioska położona w północnej części
Wielkich Jezior Mazurskich należąca do powiatu
węgorzewskiego. Pod względem liczby zamieszkujących ją osób jest jeszcze
mniejsza niż wspomniane w poprzednim poście Popielno. Miejscowość leży nad
malowniczym, chociaż nieprzyzwoicie zanieczyszczonym, niewielkim jeziorem Sztynorckim, do którego wpływa
się wąskim kanałem z jeziora Dargin.
Historycznie Sztynort to posiadłość rodu Lehndorffów, a dzisiaj przede
wszystkim port żeglarski.

 

Z
tego też powodu przeciętny turysta w Sztynorcie to żeglarz. Jest tu co prawda pole namiotowe i hotel, ale jest też największa przystań żeglarska na Mazurach,
która mieści prawie 500 jachtów i to ona generuje największy ruch. Keje są
wygodne i stabilne, a w pocie jest dobra infrastruktura – duże sanitariaty, sklep, restauracja i nawet
stacja benzynowa dla jachtów.

 

Niestety
cumowanie w Sztynorcie stało się horrendalnie
drogie. W tym roku jedna noc przy sztynorckiej kei kosztowała 45 zł. Co więcej, za prysznic trzeba było
dodatkowo zapłacić.

 

Jak
wspomniałam, historycznie Sztynort był rezydencją pruskiego rodu Lehndorffów, który gospodarzył
okolicznymi ziemiami już od czasów krzyżackich. Trwało to do II wojny
światowej. Główną pamiątką po tym szlacheckim rodzie jest dzisiaj pałac w
Sztynorcie. Podobnie jak większość żeglarzy, zawsze gdy cumujemy w tym porcie,
idziemy na spacer do pałacu, a czasem nieco dalej. Podobnie w tym roku
wybraliśmy się na mały rekonesans. Chociaż pogoda nie pomagała, bo było mokro,
co utrudniało penetrowanie przypałacowego parku.

 

Powszechna
opinia mówi, że sztynorcki pałac do
pięknych nie należy i trudno się z nią sprzeczać. Jest za to ciekawy. Jego
historia sięga XVI w., a ostatnia przebudowa miała miejsce w XIX w. Wtedy to,
rozbudowano siedzibę rodu Lehndorffów i nadano jej neogotycki charakter, który
był wtedy w modzie. Obecnie pałac jest w opłakanym stanie, ale po przejęciu
przez Polsko-Niemiecką Fundację Ochrony Zabytków Kultury dla obiektu znowu
pojawiła się nadzieja.

 

W
bezpośrednim sąsiedztwie zamku nadal znajdują się pokaźne zabudowania gospodarcze – spichlerz, stajnie i stodoły, które dają
obraz, jak wielki musiał być niegdyś majątek sztynorcki. Swego czasu stał tu
nawet browar.

 

Tak
jak wspomniałam, tego roku na Mazurach pogoda była kapryśna i w dniu kiedy
dopłynęliśmy do Sztynortu raz padało, raz wychodziło złote słońce. Wynikiem
tego, buszowanie w dawnym przypałacowym parku było kłopotliwe – szczególnie, że
liczący 18 hektarów park całkiem zdziczał. Trzeba mocno wytężać wyobraźnię,
aby zobrazować sobie rzeźby ogrodowe, piękne partery kwiatowe i wygodne alejki,
które rozświetlano, gdy na włościach pojawiał się któryś ze znamienitych gości,
jak chociażby książę poetów polskich, biskup warmiński, Ignacy Krasicki.

 

Kilkadziesiąt
metrów za zamkiem z główną alejką parkową krzyżuje się druga prostopadła. Kiedy
skręcimy nią w prawo dojdziemy do herbaciarni,
którą wybudowano w stylu klasycystycznym.


 

Gdy
jednak na parkowym skrzyżowaniu wybierzemy drogę w lewo dojdziemy do ruin
dawnej kapliczki parkowej.

 

Nasz
ambitny plan zakładał, że pójdziemy dawną aleją parkową aż do końca, czyli do
jeziora Kirsajty, a następnie wrócimy i obejdziemy jezioro Sztynorckie dookoła, aby trafić w okolice mauzoleum rodziny Lehndorffów. Niestety
mokry gąszcz roślinności i błotniste ścieżki udaremniły te plany. A szkoda. No
nic – następnym razem :]

 

Więcej
informacji o Sztynorcie i ciekawostek dotyczących posiadłości Lehndorffów
znajdziecie tutaj.