Ta niewielka miejscowość w środku wyspy jest niezwykle popularna wśród turystów.

Nie jest daleko, ale w takim tłoku szybko jechać się nie da.Po dwóch godzinach docieramy do celu.Znajdujemy bez trudu pokój w rodzinnym hoteliku.Ja  wchodzę na internet i skypem staram się dodzwonić do polskiej ambasady w Jakarcie. Wyjaśniam bardzo uprzejmej pani konsul co się stało. Ona odpowiada, że nowy paszport dostanę w parę dni, ale musimy przyjechać do Jakarty, a poza tym muszę mieć numer zaginionego paszportu.Marek pyta, czy może poprosić swój bank, aby wysłał jego kartę na adres ambasady, na co Pani Konsul wydaje zgodę.

Jakoś niedobrze się ta nasza podróż rozpoczęła.

Jasny gwint! Nigdzie nie zapisałam numeru swojego paszportu! Marek mówi, że pomogą nam Jetstar Airlines , którymi tu przylecieliśmy. Dzwonimy do Denpasar, ale dogadanie sie nie jest proste. Postanawiamy więc, ze jutro rano pojedziemy na lotnisko, gdzie linie maja swoją siedzibę.Nazajutrz więc przeciskamy się najbardziej na wyspie zatłoczonymi drogami w kierunku aeroportu. Tutaj na szczęście nie mają problemów , by nam pomóc i w parę minut podają mi numer mojego paszportu.

Wracamy do Ubud oczywiście   jeszcze bardziej zatłoczonymi drogami i w rzęsistym deszczu.

Już na miejscu postanawiamy połazić po mieście. Jestem zauroczona Ubud.Samo miasto słynęło kiedyś z uprawy ziół. Praktykowano tu również medycynę naturalną.Ubud w języku balijskim oznacza mniej więcej "lekarstwo". Obecnie najbardziej znane jest z artystów a'la Cepelia, jak również z rzemiosła artystycznego.Miasto ma niesamowity klimat.Wąskie uliczki,restauracje,knajpki,galerie,świątynie.Zapach potraw miesza się z zapachem kadzidełek. Słychać  niemiecki,angielski,francuski…muzykę i taniec.

Następnego dnia pogoda  pod zdechłym psem i widzę, że to jest już norma w tym sezonie, ale to mi nie przeszkadza.Idziemy na lunch, później na piwo. Łazimy po uliczkach Ubud.Widzę wiele kobiet ,które pięknie ubrane niosą dary do świątyni.

Ceremonie i uroczystości religijne wypadają tu niespodziewanie,a rytuał składania ofiar bogom odbywa się kilka razy dziennie.Trzeba bardzo uważać jak się chodzi,bo ofiary leżą na chodnikach przed domem lub sklepem i składają się z ryżu,liści kukurydzy zawiniętych w łódeczkę i kolorowych kwiatów.My uważamy jak możemy,ale nie da się normalnie iść po chodnikach.Turystów jest dużo,ale tych ofiar na chodnikach jeszcze więcej.Balijczycy wierzą,że składanie ofiar jest ich obowiązkiem i polega na oddaniu bogom tego,co się od nich otrzymało.Składane ofiary mają obłaskawić bogów i przynieść rodzinie zdrowie i pomyślność.

Balijski hinduizm jest dosyć specyficzny,przesiąknięty naturalizmem .Potwierdzeniem tego może być choćby  często spotykany  widok drzew obwiązanych chustami w czarno-białą kratę lub ofiarne koszyki nad brzegiem oceanu.Balijczycy wierzą,że wszystkie te elementy natury są manifestacją sił nadprzyrodzonych,które mieszkają w górach.Morze to miejsce demonów i potworów.Charakterystyczne dla tej religii jest wiara w równowagę dwóch przeciwstawnych sił,dobra i zła,ciemności i światła,chaosu i porządku.Totalny odjazd i egzotyka. Ja o tym wszystkim dowiaduję się z internetu i wypatruję demonów.

Ubud otoczone jest polami ryżowymi , stromymi wąwozami i wzgórzami.Idealne miejsce na wypad w malownicze okolice.

Zachodzimy do blisko położonego  Małpiego Gaju,królestwa  makaków- podobno sympatycznych małpek z przewrotnymi oczkami .Małpki są skoczne i nie okazują sympatii.Wręcz przeciwnie,skaczą po nas,kradną co mogą i w nogi!Mam dosyć , wracamy do hoteliku.

Jutro wyruszymy do Amed. Marek przepakowuje plecak, a ja sączę drinka na małym tarasie, jednocześnie przeglądając na internecie atrakcje Bali. Nagle słyszę: IRENAAAA!!!! Marek znalazł portfel z dokumentami:)

Wiedział,że trzeba je schować dobrze przed ewentualną próbą kradzieży i zrobił to chyba zbyt dobrze,tak że żadna z wielu osób obsługi hotelu, czy też policjant, którzy również dokładnie przeszukiwali nasze rzeczy tego portfela nie znalazł :) Oczywiście zaraz zadzwoniliśmy do recepcji, na policję i do Pani Konsul. Markowi było mocno wstyd...no ale trzeba było jakoś przełknąć tą żabę :) Niestety procedur związanych z wydaniem nowej karty nie da sie odwrócic. Kartę już wysłano na adres polskiej ambasady. Dzwonimy wiec jeszcze raz i mówimy , że odbierzemy ją za jakiś miesiąc.

Humory mamy wyraźnie poprawione. Nie musimy się już  obawiać spędzenia paru dni w Jakarcie, o której mój towarzysz podróży wyraża się jak najgorzej.

 
  • Przygotowywanie ofiar
  • Przygotowywanie ofiar
  • Niedaleko Ubud
  • Niedaleko Ubud
  • Niedaleko Ubud
  • Świątynia w Ubud
  • Detal
  • Kamienne rzeźby
  • Jedna z wielu świątyń w Ubud
  • Jedna z wielu świątyń w Ubud
  • Detal ze świątyni
  • Detal ze świątyni
  • Targ w Ubud
  • Targ w Ubud
  • Targ w Ubud
  • Targ w Ubud
  • W  drodze do świątyni
  • Świątynka dla kobiet
  • Świątynka dla kobiet
  • Świątynka dla kobiet
  • Świątynka dla kobiet
  • Balijski zespół muzyczny
  • Balijski zespół muzyczny.
  • Przy restauracji
  • Niedaleko Ubud
  • Niedaleko Ubud
  • Widok z naszego hostelu
  • W  drodze do świątyni
  • Czy trzeba komentarza?
  • :)