Podróż Indonezja-Bali,czyli wyspa Bogów - Tanah Lot, czyli południe wyspy



Formalności nie trwają długo. To moje pierwsze kroki w Azji. Wprawdzie nie jestem jeszcze na kontynencie, ale to, co widzę dookoła jest typowe dla południowo-wschodniej Azji.Tak mówi Marek,który tu był wiele razy.Ja jestem oszołomiona bo nic tu nie widzę typowego,wszystko pachnie dla mnie nowością.

Taksówką przejeżdżamy przez niesamowicie zatłoczone,tętniące życiem uliczki i po ok.30 minutach jesteśmy przy wypożyczalni samochodów. Tutaj na czas naszego pobytu wynajmujemy przestronną pięciodrzwiową Toyotę,za którą płacimy ok 22 dol. dziennie ( razem z ubezpieczeniem).
Próbujemy wydostać się poza Kuta w kierunku północno-zachodnim,aby dojechać do słynnej Tanah Lot. Nie idzie nam to dobrze.Na drodze prawdziwy obłęd.Jazgot i kto pierwszy ten lepszy.Tysiące turystów,tubylców i setki policjantów.Obecność policjantów jest tu zrozumiała po tym ,kiedy 12 października 2002 roku w Kuta dokonano zamachu terrorystycznego na dwa kluby nocne.Zginęły wtedy 202 osoby w tym 88 Australijczyków.Ponad 200 osób zostało rannych.
Jadę w tym tłoku i myślę,czy to naprawdę rajska Bali?
Co chwilę błądzimy w labiryncie jednokierunkowych uliczek. Do odległej 30 km od Kuta Tanah Lot docieramy po dopiero 3 godzinach. Nie jest to więc wynik, który wpisany będzie w księgę rekordów.

Pura Tanah Lot to świątynia z XVI wieku,jedna z najważniejszych świątyń na Bali,wygląda jakby została wybudowana na małej wysepce.Pogoda niestety bardzo marna. Na niebie chmury, ale takie najgorsze - mleczne i bez żadnej faktury. Co chwile pada drobny deszczyk, a przy świątyni tłumy. Nie jest to pogoda wymarzona dla fotografa.Marek w ogóle nie zabiera aparatu. Ja oczywiście pstrykam zdjęcia .Wieczór spędzamy przy kolacji i pluskając się w basenie.Jest niesamowicie wilgotno,ciepło i pachnie upojnie kwiatami.
Rano idziemy do świątyni. Pogoda - wczorajsza kalka.Zarówno wczoraj wieczorem, jak i teraz Tanah odcięta jest od lądu wodami przypływu.Czekać nie będziemy.Ja kupuję wszystkie możliwe pocztówki z Tanah Lot. Wiem jak ta słynna świątynia wygląda chyba w każdym miesiącu.

Postanawiamy pojechać do Ubud. Pakujemy się, gdy Marek zauważa brak portfela z dokumentami. Jego paszport był na recepcji, a wiec odebraliśmy go tylko, ale z najważnieszych - brak nam mojego paszportu, karty Visa Marka, prawa jazdy. Szukamy wszędzie, lecz bez skutku. Powiadamiamy obsługę. Oni zaskoczeni i zasmuceni….szukają razem z nami...i też bez skutku. Wybebeszamy torby na wylot!Nic!Ponieważ nie ma mojego paszportu, więc musimy niestety sprawę zgłosić na Policję.
Przyjechało dwóch całkiem sympatycznych mundurowych. Z pół godziny porozmawiali z obsługą, po czym mówią nam, że musimy pojechać za nimi na komisariat, gdzie spiszemy protokół.
Z formalnościami uporaliśmy sie do południa. Jedziemy niesamowicie załoczonymi drogami, a raczej ich labiryntem do kulturalnej stolicy wyspy - Ubud.

  • Olbrzymi potworek niedaleko lotniska.
  • Zatoka przy Tanah Lot
  • Tanah Lot
  • Tanah Lot
  • Tanah Lot
  • Tanah Lot
  • Tanah Lot
  • Zatoka przy Tanah Lot
  • Jedna ze świątyń na południowym wybrzeżu Bali
  • Jedna ze świątyń na południowym wybrzeżu Bali
  • Tanah Lot
  • Tajemnicze owoce
  • Praca na ryżowym polu
  • Kaczek tu dostatek
  • Kaczek tu dostatek
  • Praca na ryżowym polu
  • Praca na ryżowym polu
  • Sanur
  • Sanur