Podróż WELCOME TO HAWAII - PROLOG



2013-03-01
Mówią na mnie Hawaj w skrócie Hawi, ksywka ta powstała spontanicznie jakieś 10 lat temu w czasach gdy chodziłem w koszulach hawajskich i głosiłem wszem i wobec że jestem gorącym ziomem. Mimo uśmiechów kolegów sam w to uwierzyłem a później stało się to faktem. Stawało się rzeczywistością z każdym dniem, zacząłem interesować się historią i kulturą Hawajów, gdy czytałem hawajską hunę myślałem sobie no przecież ja tak właśnie robię zanim jeszcze zacząłem cokolwiek czytać na ten temat.Ludzie mówili mi że mam tyle pozytywnej energii że mógłbym obdarować wiele osób - tak właśnie staram się czynić dzięki czemu sam również nie miewam kiepskich dni - jestem optymistą bo jak mówi Łona - fruzie wolą optymistów.Nigdy jednak tak racjonalnie nie myślałem że trafię na Hawaje, kiedyś jedynie z ciekawości sprawdziłem w jakimś biurze podróży za ile można odbyć taką podróż, odpisali mi na maila i tyle, chwilowa ciekawość została zaspokojona ale pojawiło się kolejne pytanie poczatkującego podróżnika - ciekawe jaki byłby koszt gdybym sam wszystko opracował pomijając biuro. Zacząłem hobbystyczne rozeznanie i obliczenia i wyszło sporo ale pomyślałem że mógłbym w sumie uzbierać tyle i spełnić swoje marzenie. Muszę zaznaczyć że lwią część mojego życia poświęcam rapowaniu, razem z przyjacielem tworzymy duet BEER BEER(nazwa powstała spontanicznie na imprezie również 10 lat temu) po co o tym wspominam? - już mówię. W trakcie zbierania pieniędzy czytałem sobie książkę znawcy Huny - Maxa Freedom Longa gdzie wyczytałem następującą ciekawostkę. Okazuje się że zwrotów i formuł magicznych używanych przez dawnych hawajczyków używało jeszcze tylko jedno plemię, jedno na całej kuli ziemskiej. A było to plemie z północnej Afryki - Berberowie :) Słabo?
Ale idźmy dalej albo siedźmy...pewnego szarego dnia siedzę sobie w pracy za biurkiem, dzień jak codzień, dzwoni telefon, jakas babka chce sie budować, potem drugi telefon ktoś chce sie rozbudować, trzeci ktoś chce podzielić działkę czwarty dzwoni mówi " Aloha Panie Jakubie gdzie Pan jest, już wszyscy tu czekamy"
-Ale gdzie co?
- No w Honolulu na lotnisku mamy tu polską flagę, wszyscy już są na miejscu tylko Pana nie ma.
- Ale jak to, jak ja w pracy
chwila konsternacji
- A przepraszam czy dodzowniłem się do Pana Jakuba...i tu podał zbliżone naziwsko do mojego ale jednak inne:(
-Imię się zgadza ale nazwisko niestety nie to.
-Oj to przepraszam musiał się nam chochlik wkraść do systemu i nie ten numer wybraliśmy.

Był to facet z tego biura w którym dowiadywalem się o cenę , widocznie wpisali mnie do systemu. Chochlik jakiś, pomyłka? Ależ jak miło było usłyszeć głos z drugiej strony świata, z wymarzonego miejsca. I tak można powiedzieć że to nic nie znaczące zbiegi okoliczności tyle że ja wierzę że nie ma czegoś takiego jak zbiegi okolicznosci. Wierzę że wrzechświat daje znaki trzeba tylko umieć je czytać, a to było zaproszenie i potwierdzenie że droga którą właśnie obrałem jest słuszna. Planowanie podróży zacząłem na początku 2012 roku,żeby wyszło jak najtaniej  musiałem znaleźć conajmniej 3 osoby chętne do podróży zemną żeby dzielić koszty noclegów, wypożyczenia samochodu i benzyny. Najpierw szukałem wśród najbliższych znajomych, później wśród dalszych, część była zainteresowana ale nie na tyle żeby podjąć jakieś konkretne decyzje, wtedy ja podjąłem decyzję że nic nie stanie mi na drodze do spełnienia mojego marzenia, i taka kłoda jak brak chętnych nadaje się tylko i wyłącznie do tego by ją przeskoczyć. Tak więc dałem ogłoszenie na internet na różne portale podróżnicze i fora. Ludzie sie odzywali, łącznie ze 20 osób , wkońcu udało mi się zebrać ekipę składającą się z 4 nieznających się facetów w różnym wieku z różnych części kraju. Wszyscy byli bardziej doświadczeni odemnie podróżniczo i starsi ale to ja byłem mózgiem przedsięwziecia:)