Podróż Południowo-wschodni zawrót głowy. - Łańcut bez diabła.



2011-08-23
Łańcucki zamek stanowi jedną z najpiękniejszych magnackich rezydencji w Polsce. Dawno minęły czasy, kiedy królował tu upiorny Stadnicki, nękając oklicznych mieszkańców swymi licznymi ekscesami. Dziś przekraczając most nad płytką i trawiasto - zieloną  fosą, wkraczamy w obręb dawno zniwelowanych umocnień bastionowych, założonych na planie gwiazdy przez Stanisława Lubomirskiego. Ukazuje się nam budowla o fasadach "okrytych" tzw. "kostiumem francuskim" ( cegła  + detale w kamieniu bądź tynku), skąpana w zieleni wzorowo utrzymanego parku. Docenimy starania właścicieli, którzy niwelując obwarowannia niejako "uwolnili " zamek, otwierając go na otoczenie. Mnóstwo tu różnych kwiatów, klombów. Na tych, którzy wciąż czują niedosyt pięknych roślin, czeka oranżeria i storczykarnia. Innych może zachwycić wielka kolekcja powozów czy  ekspozycja ikon, prezentowanych, co rzadko spotykane, w magazynie muzealnym. Największa uczta czeka jednak na miłośników dawnych rezydencji wewnątrz zamku. Łańcuckie wnętrza imponują gustem, z jakim zostały urządzone. Turystom udostępnia się tylko pomieszczenia reprezentacyjnego "piano nobile", ale piętro wyżej także jest co oglądać. Mimo iż w 1939 roku  hr.  Alfred Potocki wywiózł z Łańcuta 11 wagonów wypełnionych cennym wyposażeniem, nie odczuwa się bynajmniej pustki, szczególnie ciekawa jest kolekcja mebli i wyrobów z ulubionego przez właścicieli alabastru ( oprawy lamp, wazony, itd. ). Imponuje zachowany, niewielki teatr dworski czy kolekcja rzeźb z figurą Henryka Lubomirskiego, dłuta samego Canovy.
  • Klasyczne ujęcie zamku...
  • Widok na zamek ...
  • ...
  • ...
  • ...
  • ...
  • img_2065
  • Widok na część zamku z tarasem,