Tak jak w Pogorzelcu, ani molenny, ani starowierów nie ma już w Sztabinkach nad jeziorem o tej samej nazwie. Co stało się z molenną nie bardzo wiadomo. Jeszcze przed wojną stała. W jej trakcie, dokładnie w 1941 roku, hitlerowcy wysiedlili miejscowych staroobrzędowców na Litwę. Być może wtedy, przy okazji, zniszczono też ich świątynię.

Po wojnie wróciło niewielu i nie było ani komu, ani dla kogo jej odbudowywać. Po molennie pozostał tylko otoczony płotkiem plac, a po modlących się w niej filiponach zadbany cmentarz w zagajniku nad brzegiem jeziora.

Podobnie los obszedł się ze wspólnotą z Rosochatego Rogu nad Jeziorem Wigry. We wsi założonej w połowie dziewiętnastego wieku przez starowierów, dziś mieszka tylko jedna rodzina o rosyjskich korzeniach. Ale małego, zarośniętego cmentarza z głazem pamiątkowym chyba nikt już nie odwiedza.


Tyle zostało po społeczności, którą w Drugiej Rzeczpospolitej liczono w dziesiątkach tysięcy. Niewiele. I wciąż ubywa. Egzotyczny świat staroobrzędowców kurczy się na naszych oczach. Taka widać kolej rzeczy. Bo i brody dziś niemodne, smutną rzeczywistość łatwo ubarwić butelką wódki, a młodzież ciągnie do świata. Od nich samych tylko zależy, czy rozpłyną się na zawsze w niebycie, czy spróbują przetrwać, dzieląc się swoją odmiennością z poszukiwaczami żywych skarbów, których coraz więcej zagląda na Suwalszczyznę. Tak zrobili podlascy Tatarzy i dobrze na tym wyszli.

  • Cmentarz starowierów w Sztabinkach
  • Cmentarz starowierów w Sztabinkach
  • Cmentarz starowierów w Rosochatym Rogu
  • Cmentarz starowierów w Rosochatym Rogu