Pozostając przy tematyce około religijnej, mówiąc o Żuławach, nie sposób nie wspomnieć o mennonitach. Choć ich rola w życiu i rozwoju "kraju na wodzie" przez jednych jest marginalizowana, przez innych zaś nad miarę podkreślana, nie ulega wątpliwości, że stanowili ciekawy element miejscowej wielokulturowej mozaiki.
Choć dziś może wydawać się to nieco zaskakujące, przez całe stulecia Rzeczpospolita była europejskim azylem dla wszelkiej maści innowierców i religijnych odszczepieńców. Powszechna, choć zapewne nie całkiem sielankowa, tolerancja religijna przyciągała nad Wisłę prześladowanych z całego kontynentu. Tak właśnie, w połowie XVI stulecia, z Niderlandów trafili na Żuławy wyznawcy Menno Simmonsa, nazywani mennonitami.
Ci cisi, zamknięci we własnych wspólnotach, kierujący się surowymi zasadami osadnicy, z pracy uczynili religię. Dzięki temu i dzięki doświadczeniom przywiezionym z niechętnej im ojczyzny, osuszyli ogromne bagienne obszary Delty Wisły, tworząc jedno z najbardziej niezwykłych dzieł ludzkich rąk.
Ich świat skończył się wraz z zakończeniem II Wojny Światowej i przyłączeniem Żuław do Polski. Podobnie jak miejscowych Niemców, mennonitów wysiedlono, a na ich miejsce sprowadzono osadników z dawnych Polskich Kresów.
Pozostało po nich niewiele pamiątek. Głównie charakterystyczne cmentarze, zagrody z długimi zabudowaniami łączącymi chałupy z oborą i stodołą, i dosłownie kilka domów modlitwy. Te ostatnie zachowały się w Rozgarcie, Jeziorze i Elblągu. Cmentarze, najczęściej bardzo zaniedbane i zdewastowane, rozrzucone są po całym regionie. Największy znajduje się w Stogach Malborskich. Na Żuławach Elbląskich, warto odwiedzić niewielką nekropolię w Szaleńcu. Inne znaleźć można w Markusach, Różewie, Stawcu, Węglach-Żukowie, Tropach Elbląskich, czy przy dawnych świątyniach w Jeziorze i Rozgarcie.
Bogactwo zdobień menonickich nagrobków naprawdę zaskakuje, a zabawa w rozszyfrowywanie ich skomplikowanej symboliki, może stanowić ciekawy przyczynek do poznania tej niezwykłej, umarłej już niestety, kultury.