Podróż Czarny Ląd Express - Góra Stołowa



2010-10-12

Rano budzę się wcześnie i biegnę do okna. Widzę ciemny kontur Góry Stołowej na tle nieco jaśniejszego nieba. Jest jeszcze przed wschodem słońca i pogoda na razie nam sprzyja. Po szybkim śniadaniu biegnę zrobić kilka zdjęć, ale zanim słońce zapali zbocza góry musimy odjeżdżać. Już z autobusu zmierzającego do centrum widać jak promienie słońca zapalają na pomarańczowo zbocza góry. Niebo jest błękitne, powietrze przejrzyste – jest pięknie.

Przejeżdżamy przez centrum i tu mały zawód. Nie stajemy przy zamku i kilku innych ciekawych obiektach. Tylko widok z okna autokaru. Zatrzymujemy się w końcu i w baaaaaardzo chłodnym powietrzu przechodzimy spacerem przez Ogrody Kampanii, które zostały założone w celu zaopatrywania statków zmierzających dalej przez Atlantyk. Nad nami widzimy cały czas płaski szczyt Gry Stołowej i z niecierpliwością czekamy na informację, czy wiatr pozwala na nią wjechać. Arek umiejętnie buduje napięcie, choć na pewno wie już, że wjazd jest możliwy. Autokar wspina sie na zbocza góry w kierunku dolnej stacji kolejki. Już z serpentyn widać bajkową panoramę Kapsztadu zanurzonego w porannej mgle. Nad oceanem widać zwarty wał chmur. Podobnie od strony lądu widać niskie i ciężkie chmury. Ale Kapsztad i sama góra jest skąpana słońcem. Wiatr jest w normie – możemy wjeżdżać! Jeszcze kilka zdjęć wież wiertniczych stojących w mgle i wsiadamy do okrągłego wagonika mieszczącego 67 osób aby wspiąć się na prawie 1100 m do górnej stacji. W trakcie jazdy wnętrze wagonika kręci sie, tak że każdy ma szansę na zobaczenie pełnej panoramy. Na górze wita nas rześkie powietrze, o dziwo cieplejsze niż na dole. Słońce, słońce, słońce…. I piękny widok w każdą stronę. Widać zarówno Kapsztad jak i wybrzeże wiodące w kierunku Przylądka Dobrej Nadziei gdzie mamy być po południu.

Spędzamy na wierzchołku prawie godzinę idąc wyznaczoną ścieżką i robiąc zdjęcia. Jest wspaniale. Wydaje się, że jesteśmy nad morzem mgieł i chmur, a wokół naszej góry rozciąga się oko słońca. WOW!

Spotykamy po drodze kilka osób z małej polskiej wycieczki, takiej robionej na zamówienie. Cóż, pewnie ich program jest nieco bardziej szyty na miarę i elastyczny niż nasz, ale… Trzeba lubić co się ma, a poza tym, musiałbym być strasznie zrzędliwy aby mieć realny powód do narzekania na naszą wycieczkę. Najważniejsze są dwie rzeczy. Po pierwsze jest bardzo fajna grupa, po raz kolejny okazuje się, że na takie zorganizowane trasy jadą ludzie którzy wiedzą gdzie jadą, po co i czego mogą oczekiwać, a po drugie jest dobry przewodnik. A reszta, cóż, to jest zawsze kwestia indywidualnej oceny.

Ale po tej dygresji, wracam do wycieczki. Podczas spaceru po górze nieco się odłączyłem od reszty grupy spędzając więcej czasu na robieniu zdjęć. Dziś wiem już, że jestem z nich zadowolony, ale wtedy robiłem sporo na zapas. Jest nieźle. Zresztą oceńcie sami.

Po godzince zjeżdżamy do dolnej stacji i pakujemy się do autokaru w dalszą drogę długiego dnia zwiedzania. Jest jeszcze przed południem, a przed nami bardzo bogaty program.

  • Głowa Lwa
  • świt
  • poranek
  • pomnik
  • Kapsztad
  • wieże
  • mgiełka
  • Głowa Lwa
  • wagonik
  • kolejka linowa
  • dassie na wysokości
  • stadion
  • stacja górna