Komentarze
-
Rewelacja! I te góry na końcu...
-
A ja zaczynałem od Druh66... Także własnoręcznie wywoływałem filmy i zdjęcia, oczywiście w cz-b :)
-
zaczynałamSmieną - samodzielnie zakupioną na wycieczce w Rosji:) - też czarno-białe - i sama je wywoływałam w ciemni taty....
:) -
Moniko, ja wiem, że Ty też lubisz kolorowe zdjęcia, miałam na myśli właśnie nasycenie tychże kolorów, na twoich zdjęciach są bardziej stonowane.
Bartku, odpowiadając na Twoje pytanie - czarne i białe to też są kolory. Ja lubię zdjęcia czarno-białe, mają swój urok, są klimatyczne, mnie np. wyciszają, skupiam uwagę na zupełnie innych szczegółach zdjęcia niż przy kolorach.
Może ten sentyment to za sprawą tego, że zaczynałam swoją przygodę z fotografią od zdjęć cz-b. Gdy miałam jakieś 10 lat w naszym domu pojawił się super aparat DRUH, na szeroką kliszę, na którą wchodziło 12 zdjęć. Gdy przywoziliśmy z wakacji 2 filmy ze zdjęciami to było tak dużo, że szok... dziś nie do pomyślenia. Potem była Smiena i Zenith. Zdjęcia cz-b. robiłam do końca lat 80-tych ( miałam nawet ciemnię fotograficzną w domu), chociaż w między czasie nie stroniłam od slajdów ORWO. Potem zachłysnęłam się zdjęciami kolorowymi ale sentyment do fotek cz.-b. pozostał. Cyfrówka pojawiła się w moim domu dopiero 4 lata temu.
Ale się rozmarzyłam.... to się zaraz zapytam - a jak Wy zaczynaliście? -
Aby nie było wątpliwości, ja też lubię kolorowe zdjęcia. I teraz pojawia się pytanie, czy czarny, biały i szarości są kolorami? ;)
Pzdr/bARtek -
hmmm...ale ja przecież TEŻ lubię zdjęcia kolorowe:)
Że czasami wolę jak są ponuro kolorowe to inna sprawa.... -
dyskusja zażarta, to dorzucę swoje mądrości:
moja przygoda z RAW-ami zaczęła się bardzo niedawno, bo dopiero w maju i to za sprawą Moniki. Zawsze słyszałam, że są lepsze ( te Raw-y), bo dają większe możliwości obróbki zdjęć, tylko, że ja nie miałam kogo zapytać o szczegóły. Gdy Monika powiedziała, że to jest proste, bo wystarczy pogmerać suwakami i już, to postanowiłam tego spróbować. Oczywiście, trzeba jeszcze wiedzieć jak gmerać, ale pomału próbuję, z różnym skutkiem. Pierwszą większą sesją była parada tramwajów w Poznaniu, stwierdziłam, że mi się to podoba, zdjęcia są zdecydowanie lepsze, bardziej kolorowe ( co lubię w przeciwieństwie do Moniki). I już przy tychże RAW-ach zostanę i będę się dalej ich uczyć, choć przede mną długa droga.
Moje RAW-y mają ok. 6 MB, ale przy dysku 60GB szybko go zapychają, dlatego co mogę wywalam na płytki. Do obróbki mam jeszcze PS, ale przy RAW-ach używam go zdecydowanie mniej niż przy jpg-ach, zdjęcia trzymam w Picasie, którą bardzo lubię. Jestem zwolennikiem posiadania kilku mniejszych kart, ze względu na ewentualne awarie, co już mi się zdarzyło.
Wszędzie targam też ze sobą statyw, który przydaje się nie tylko przy panoramach, które robię, ale przy robieniu zdjęć ze statywem robi się ich zdecydowanie mniej a kadry są bardziej przemyślane.
to tak pokrótce....
może jeszcze coś dopisze później. -
najpierw poczytam jeszcze raz i się ustosunkuję.
-
Iwonko, zapraszam do dyskusji :D
-
możesz się dołączyć - wtedy jeszcze podyskutujemy:D
-
o rzesz ty, trochę mnie tu nie było i przegapiłam taką ciekawą dyskusję....
-
Voyu - i tak na nim nie zobaczyłbyś zielonej trawki ani granatowego nieba ;-)
-
ha, wiedziałem :)
-
dzieki Ewo za informacje :-)
-
Dopiero jak się coś zaczyna drukować, to widać jak różni się obraz na monitorze od tego co na wydruku. A każde urządzenie drukujące ma inną charakterystykę. To jest zupełnie osobna dziedzina wiedzy :)
-
Barku - przesycenie zdjęć na monitorze drażni mnie, ale rzeczywiście pierwsza publikacja albumu z podróży mocno mnie zdziwiła i teraz do niej też podciągam kolor i kontrast.
-
miałam odpowiedzieć Markowi na temat zdjęć z Namibu, ale skoro Voy się włączył, to zaśmiecę ten wątek:
- piasek miał bardzo różną intensywność i odcień koloru w zależności od pory dnia (oczywiście) - w Dead Vlai byliśmy w samo południe, więc kolor jest mocno wypłowiały, na wydmie o zachodzie wpadał w pomarańcz, ale mnie urzekł delikatny brzoskwiniowy odcień tuż po zachodzie słońca, podkreślający miękkość samego piasku - był taki jak na zdjęciach. Ponadto w kilku miejscach wydmy były naprawdę bardzo jasne.
Zdjęłam kolor ze zdjęcia z trzema kikutami drzew, na którym podciągałam kontrast, kolejne zdjęcie ze szkieletem ma rzeczywisty odcień. -
No co Ty, ja już wszystko napisałem o b&w i kolorach :) Jasne, że jak nie ma słońca, czy jest inna pora dnia, to i kolory są inne. Nie lubię bladych zdjęć, to każdy wie.
Ciekawe czy Ewa zdejmowała kolory, czy nie, może nam napisze.
Ja mogę siedzieć 3 godziny na lotnisku i obserwować ruch :) -
Wow, czyli zaczynamy nowy wątek - B&W? :D
To co do kolorów, to obrabiając zdjęcia dajemy takie kolory jakie mamy w pamięci, a może lepiej, takiej jakie chcielibyśmy aby były. Z tym co naprawdę widzieliśmy to ma czasami mało wspólnego. A poza tym, co to jest prawdziwy kolor? To samo miejsce, ten sam moment, te same warunki naświetlania, trzy aparaty i trzy różne zdjęcia.... Albo ten sam aparat, trzy zdjęcia co 10 min i zupełnie inne barwy. Wystarczy że chmurka lekko przysłoni słońce... Albo to samo zdjęcie, ten sam komputer i trzy monitory. Na każdym inne zdjęcie.
Na warsztatach widziałem jak fotoedytorka przygotowywała zdjęcie do druku w gazecie. Nie dało się tego oglądać. Landrynka na 200% Ale po wydruku z maszyny wyszło super. To po prostu trzeba wiedzieć.
Wszystkie zdjęcia do gazet są maksymalnie podkręcane kolorystycznie. Bladych nikt by nie chciał oglądać, nawet jeśli by to była "prawda".
Pzdr/bARtek
PS. No to teraz się zacznie .....
-
nie bierz aparatu wcale :) opiszesz nam, kurcze ja nie czytam :))
-
no... dla każdego coś miłego.
Ja i przy po trzeciej piramidzie w Meksyku i po trzecim stavkirke miałam lekko dość i wnioski są takie, że muszę chyba przemyśleć jak chcę spędzać następne wakacje:)
-
Też mi się wydaje, że zdjęcia Ewy z Namibii są zbyt blade :)) Widziałem to miejsce na innych fotkach i wyglądało inaczej.
Redukcja kolorów do b &w, oj tego nie lubię :)) o tym już pisaliśmy pod innym zdjęciem Bartka z torami i szarą trawą :)) -
amused, ja ogladalbym z takim samym entuzjazmem kazda dalsza stavkirke. I fotografowal.... ;-)))
Taki juz jestem.... ;-) -
Bartku, z tym przysypianiem to jest chyba zwiazane z wiekiem ;-) Dawniej tez nie wyobrazalem sobie, abym mogl choc na sekunde przymruzyc oko podczas jazdy, nawet podczas jazdy godzinami przez monotonna pustynie w upale i pojezdzie bez klimatyzacji. Bylem oburzony na osoby, ktore spaly czy czytaly. Ale w ostatnim czasie, tez zdazylo mi sie ku mojemu przerazeniu, ze pare razy i mnie glowa spadla podczas jazdy.... :-)
Co do calkowitego usuwania zdjec, to robie to tylko z calkowicie nieudanymi albo prawie identycznymi. Reszta pozostaje w moim archiwum :-) A zdjec, ktore nie prztedstawiaja niczego unikatowego dla miejsca tez nie usuwam, jesli sa ladne. Bo jak tu np. usunac zdjecie kwiatka czy np. kolibra, ktore mogloby co prawda byc zrobione wszedzie (tzn. nie rozpozna sie po nim zadnego miejsca), ale jest pomimo wszystko bardzo udane.
Amused, ciesze sie, ze mamy cos wspolnego :-) Ja tez nie mam nic przeciwko siedzeniu trzy godziny na ulicy i obserwowaniu zycia ulicznego, ale jak wiem, ze nie ma w poblizu niczego innego ciekawego do zobaczenia czy zwiedzenia. Jak wiem, to nie usiedze :-)) Potrzebuje po prostu tej emocji i silnych przezyc :-) Zawsze zartuje, ze relaksuje sie na codzien, wiec na urlopie potrzebuje stresu (pozytywnego) ...... ;-)
Ewo, interesujaco podchodzisz do korekty kolorow, ciekawe to. Ja nie zmieniam ich tak selektywnie, co najwyzej niebo :-) Ale zdziwiony bylem troche kolorami Twoich zdjec z Sossusvlei i Dead Vlei - ja mam je w pamieci o wiele bardziej intensywne (a z Dead Vlei znam takie kolory z inych zdjec, bo tu nie bylem). Czy Ty redukowalas tu tez te kolory? -
Ja też mam podejście zbliżone do amused-Moniki - lubię oglądać świat przez obiektyw, ale ostatnio coraz więcej czasu poświęcam na "przeżywanie" miejsca. A w autobusie mam nos przyklejony do szyby.
Podobnie myślę o korekcie zdjęć - jeśli zauroczył mnie np. kolor wody, to nie mam skrupułów zwiększyć nasycenie, a jeśli ten kolor był zupełnie nieistotny, to go redukuję (czego Voy nie lubi ;-) - po prostu staram się przekazać co mnie poruszyło - i jest to jak najbardziej subiektywne. Zresztą podoba mi się w fotografii, że z jednej strony jest dokumentem, ale z drugiej bardzo dużo mówi o autorze i jego wrażliwości. -
O, ja też mam tak jak Marek: "patrze na krajobraz w kategorii "klatek filmowch", tzn. widze motywy i kompozycje krajobrazu, ktore tworzylyby ladna scenerie na zdjeciu.... ;-))"
To tyle, bo już z resztą się nie zgadzam. Ale to oczywiście zależy od podejścia i nastawienia. Ja właśnie nie chcę być 'czujna' i rozglądać się co tu jeszcze sfotografować, albo co warte.
Im więcej podróżuję tym bardziej lubię spokojne i relaksujące podróżowanie.
Tak, siedzenie dwie godziny w restauracji w oczekiwaniu na obiad to też dla mnie strata czasu, ale już siedzenie trzy godziny w barze na ulicy i obserwacja tego ulicznego życia - nawet bez aparatu to już fajna sprawa:) -
Jeśli jest dużo dobrych zdjęć, to ja nie widzę problemu, gorzej jak jest dużo złych.
-
Marku, ja mam jednak nieco inne wrażenia, jednak wydaje mi się, że trochę więcej mi ucieka. A na wycieczkach widać różne zachowania. Bardzo rzadko zdarza mi się spać w autobusie. Cały czas staram się obserwować otoczenie, choć zdjęć z autokaru prawie nie robię. A inni smacznie zasypiają :) Albo zagłębiają się w lekturę. Dziwi mnie to, ale każdy inaczej to przeżywa.
Też robię dużo ujęć tego samego miejsca, mam dokładnie tę samą przypadłość. Ostatnio staram się jednak przy przeglądaniu zdjęć usuwać te, które są mniej udane, a publikować tylko naprawdę wybrane. Tak samo staram się usuwać zdjęcia, które nie przedstawiają niczego "unikatowego" dla danego miejsca, które mogłyby być zrobione wszędzie i nie da się ustalić gdzie zostały zrobione.
Pozdrawiam, bARtek -
cd: mam nawet wrazenie, ze dzieki fotografowaniu intensywniej przypatruje sie ludziom, miastom, bo patrze tez pod katem ciekawych motywow. Wiem, ze bez aparatu w reku nieraz juz jest sie zmeczonym i znudzonym i obraz mija jak we snie. A jak mam aparat w reku, to jestem czujny... :-) Nawet patrzac z okna autobusu, to majac aparat w reku patrze intensywnie i utrwalam sobie co widze. A jak jade bez aparatu to i nieraz sie gada albo przysypia :-)) (jak zreszta wiekszosc podrozujacych), i nic nie widzi
-
Bartku, moze i wiecej myslalem przed zrobieniem zdjecia, albo i wiecej czasu tracilem. Bo popatrzylem na motyw z jednej strony, potem poszedlem na druga i stwierdzilem, ze jednak gorzej wyglada i znowu wracalem w pierwsze zdjecie, abymoc zrobic to jedno ladne ujecie, na ktore moglem sobie pozwolic. A potem odkrylem jeszcze lepsza perspektywe i z bolem serca musialem rezygnowac z ujecia... Teraz robie zdjecie, jak mi sie wydaje, ze jest ladna perspektywa lub miejsce i ide dalej, nie muszac kalkulowac, czy starczy mi zdjec, albo co zrobie, jak odkryje jeszcze jedno ciekawsze miejsce...
Czy teraz nie widze z podrozy tyle co wczesniejß Chyba nie. Nie mam wrazenia, ze mi ucieka cos z podrozy i ze musze poogladac podroz dopiero w domu. Wrazenie to mam, gdy np. grupa siedzi przez 2 godziny w restauracji w oczekiwaniu na obiad lub tp. Jak cos widze, to widze to najpierw golym okiem, a potem dopiero przez objektyw... A poza tym stwierdzam, ze nawet gdy nie uzywam aparatu, np. podczas jazdy autobusem, to patrze na krajobraz w kategorii "klatek filmowch", tzn. widze motywy i kompozycje krajobrazu, ktore tworzylyby ladna scenerie na zdjeciu.... ;-)) To juz chyba taka moja odchylka ;-)) -
nie więcej niż 2000, dobre to, nigdy tyle nie miałem :))
-
Na forum lotnictwa przeczytałem, że ktoś nie chciał robić zdjęć jak ląduje 747 ( u nas to wydarzenie), tylko wolał popatrzeć na to. Ja często oprócz robienia zdjęć, patrzę i wczuwam się w atmosferę danego miejsca.
-
Moniko, trzeba chyba nieco zwolnić :) i zacząć patrzeć bardziej swoimi oczami a mnie matrycą aparatu :) Z następnej wycieczki przywiozę nie więcej niż 2000 zdjęć :D
Pzdr/bARtek -
Ja natomiast do niczego się nie ustosunkowuję, tylko życzę wszystkim dobrej nocy :)
-
Ja się jeszcze ustosunkuję do jednej wypowiedzi Bartka:
"A ile więcej zobaczyłeś z wycieczki nie patrząc na nią przez wizjer aparatu tylko "normalnie"?
bo to właśnie tak czasami jest, że mam wrażenie, ze ten świat oglądany przez wizjer jest inny i stąd coraz mniej tych zdjęć - bo jednak łatwiej z kimś nawiązać kontakt nie trzymając cały czas aparatu. Mam też coraz częściej takie uczucie, że strasznie się śpieszymy i to mi przeszkadza w robieniu zdjęć -bardzo lubię w jakimś miejscu pobyć trochę dłużej czy w ogóle zredukować plan zwiedzania, po to, żeby przez jakiś czas popatrzeć się i zastanowić się CO bym chciała mieć na zdjęciach. -
Obowiązku oglądania zdjęć nie ma i nie będzie !!!!
-
jak zaczalem moja "kariere" na Kolumberze, to najpierw dodawalem tylko moje zdjecia najlepsze z najlepszych. Tab bylo np. z Indiami (65 zdjec, a mam ich z 4,5 tys.), Iranem (59), Libia (72) i Madagaskarem (94). Kryterium wyboru byla dla mnie po prostu estetyka zdjecia. Potem uleglem namowa opisu podrozy i zaczelo sie :-) Rozpoczalem stopniowo dodawac zdjecia z kazdego etapu podrozy, po kilka, kilkanascie. Chcialem pokazac caly przebieg wycieczki, kazde ciekawe miejsce .... i z Myanmaru wyszlo juz prawie 400 zdjec, z Ekwadoru jeszcze dokladniejsza dokumentacja tekstowo-zdjeciowa i osiagnalem juz ponad 900 zdjec, a teraz z Argentyny i Chile jestem na kursie, aby dodac grubo ponad 1000 zdjec, jak tak dalej pojdzie...bo osiagnalem ledwo 1/3 podrozy, a zdjec jest juz grubo ponad 400.... ;-)))
-
Ja nie robię pstryk, pstryk, pstryk, wierzaj mi :) Nie robię też zdjęć ja przy pomniku, ja przy kamieniu :) Z całego wyjazdu z 600 zdjęć z Rodos mam 2 ze sobą.
-
Marku, z jednej strony uciekło. Z drugiej ile więcej myślałeś przed zrobieniem zdjęcia? A ile więcej zobaczyłeś z wycieczki nie patrząc na nią przez wizjer aparatu tylko "normalnie"? Czasem mam wrażenie, że wycieczkę oglądam dopiero po powrocie, na zdjęciach. W trakcie bardziej zwracam uwagę na robienie zdjęć niż na zapamiętywanie tego co widzę... Znak czasu....
Moniko, a co do zdjęć z komórki, ..... chyba jednak jakiś czas pozostanę przy lustrzance. No chyba, że do komórki do się dokręcić 70-200/4 :D -
Jak wróciliśmy z Chorwacji i przywiozłem 11 filmów (część po 24 klatki), to moja Żona chciała mnie zabić jak zobaczyła rachunek z EMPiK, a ja tylko wywołałem filmy i stykówki.... A teraz 3000 zdjęć to jest standard z 2 tygodni wakacji. Krzysiek ma rację co do ograniczania ilości zdjęć. Wezmę się za siebie ostro....
Pzdr/bARtek -
no właśnie Voyager - przy analogu trzeba było pomyśleć i się zastanowić a teraz to tylko pstryk, pstryk, pstryk....
-
ja, jak dawniej robilem slajdy, to kalkulowalem 1,5 filmu po 36 klatek na dzien podrozy. I ile fantastycznych motywów mi przez to ucieklo.... ;-))
-
Pamiętam jak wujek wracał z jakichś wycieczek, sadzał wszystkich przed telewizorem (to już za czasów "cyfrzaków" i robił długaśny pokaz zdjęć z wojaży. Wujek przy pomniku, wujek przy wodospadzie, wujek na plaży... i tego typu zdjęć były setki. 40 zdjęć jeszcze dałem radę wytrzymać, potem już się całkowicie wyłączałem.
Na Kolumberze też jest pewien mój "znośny limit", po przekroczeniu którego się wyłączam. Ostatnimi czasy po przeczytaniu podróży wybieram tylko interesujące mnie miniaturki. Nie wiem sam - to bardziej lenistwo, czy zmęczenie przesytem?
Na jakiejś stronie czytałem o robieniu albumów, czy pokazów zdjęć. Pisali tam, że taka "nienudząca" pokazówka powinna mieć niewiele ponad 15 zdjęć. Zacząłem to przemyśliwać (czy jakoś tak.. ja to zawsze sobie wynajdę słowa :P) i faktycznie - sporo w tym racji. Często wybór zdjęć do pokazania jest bardzo trudny, dlatego w podróży (czy w pojedynczym jej punkcie) pojawia się sporo zdjęć, np różnych ujęć tego samego "czegoś", gdyż każde z tych zdjęć coś dla nas - jako autorów, którzy na własnej skórze doświadczali - znaczy. Z tego samego powodu kasowanie zdjęć to wielka sztuka. Coś czuję, że sam wkrótce będę musiał zwolnić nieco miejsca na dysku ;) -
Kiedyś jak miałem analoga, to zabierałem 3 filmy po 36 klatek i już, czasami 4, to było 100 zdjęć i po zawodach.
Teraz robię 100 zdjęć z lotu i z samolotami. Też ich wszystkich nie wklejam, bo nie ma sensu. Na forum lotnictwa wklejam 30 zdjęć z lotu, a tutaj 2-6, czasami więcej. -
link:
http://www.fotopolis.pl/index.php?n=11701 -
o, proszę bardzo - artykuł o profesjonalnej sesji zrobionej komórką Nokia.
Chyba muszę sobie lepszą komórkę następnym razem kupić:D - mniejszy ciężar:D -
ja tak na tydzien pdrozy robie srednio ok. 1500 zdjec, czyli po trzech tygodniach (na tyle na ogol wyjezdzam) zbiera sie z ok. 4500 zdjec. (w RAWie byloby to 4500x20MB = ca. 90 GB) Staram sie nie robic zbyt duzo ujec tego samego motywu, ale jak nieraz sa mozliwe rózne kompozycje obrazu (pierwszy i drugi plan, itp), to nie umiem sie oprzec...Lubie estetyke zdjec i nawet jak pokazuja to samo ale w roznej kompozycji, to delektuje sie ta estetyka... :-)) Poza tym staram sie udokumentowac ("zabrac ze soba") wszystko, co widzialem i co mi sie podobalo... :)
To zdanie "Ktoś kiedyś powiedział, że najważniejszą umiejętnością fotografa jest kasowanie zdjęć... " jest swieta prawda. Niestety tej umiejetnosci nie posiadam (z wyjatkiem umiejetnosci kasowania nieudanych zdjec). Jestem po prostu typem zbieracza...
A ogladac zdjecia od innych - to moge setkami, jesli sa ciekawe i jesli temat mnie interesuje :-))
Ale wiem, ze wiecej niz 100 nie powinno sie pokazywac. -
amused, wklej nową podróż, to się przekonasz :)
-
oj tam :)) wiem, sorry
Iwonka, dyski są teraz bardzo tanie, może jakiś zewnętrzny jako magazyn ? Teraz dysk zewn. na usb np. 1 TB Samsung kosztuje ok. 300 pln.