“Jeśli poczekasz do wieczora i cicho przejdziesz wzdłuż murów, wespniesz się na wzgórze i usiądziesz na jakimś starym kamieniu, usłyszysz je. To jak poszept wiatru, niemniej je usłyszysz: głosy historii. Malakka jest jednym z takich miejsc” - Tiziano Terzani “Powiedział mi wróżbita”
Dla owych głosów historii przyjechałem właśnie do Malakki. Wziąłem rower i urządzałem sobie wycieczki blizsze i dalsze po mieście. Im jednak dalej wyjeżdzałem poza obręby starego kolonialnego miasta, głosy cichły, zapewne nie potrafiły się odnaleźć w betonowej rzeczywistości rozprzestrzeniajacego się i tutaj nowotwora konsumpcjonizmu. Jakże inaczej prezentowały się tutejsze szklane wieżowce, betonowe drapacze chmur w porównaniu do czerwonej fasady dostojnych budynków starego miasta. Jakże inny wydźwięk miały stare sklepiki, uliczne kramy, antyki, księgarenki, by wejść do których forsować trzeba było ciężkie drzwi, w porównaniu do tutejszych nowoczesnych witryn sklepowych, przepełnionych nazwami, markami znanymi mi z europejskiej rzeczywistości. Nie dziwota, że z biegiem czasu swoje rowerowe wycieczki coraz bardziej ukrócałem, aż w końcu zdałem sobie sprawę, że właściwie nie wypuszczam się już poza obręb starego miasta. Tutaj rzeczywiście czułem sie najlepiej. Lepiej chyba nie wychodzić za rogatki starego miasta, lepiej chyba chwytać uciekającą chwilę i patrzeć z nostalgią na uciekający stary świat. A, że Malakka potrafi wciągnąć nie ulega najmniejszej wątpliwości. Wystarczy tylko wyostrzyć słuch i dać się ponieść głosom historii. Pozwoli to kroczyć śladem kolejnych wieków, doświadczać bogatej spuścizny miasta, wreszcie wciągnąć w barwny tłum niesamowicie wymieszanych kulturowo mieszkańców miasta.
Malakka uważana bywa za najciekawsze i najbarwniejsze miasto Malezji. Co więcej, powszechnym jest stwierdzenie, że właśnie w Malakce poznać można prawdziwe oblicze całego kraju.
Usytuowana w samym centrum strategicznej cieśniny, której dała zresztą swoją nazwę, od zawsze była łakomym kąskiem dla żądnych czerpania zysków z jej newralgicznej pozycji. I tak po okresie bytności chińskiej w tym mieście (na czele ze słynnym admirałem Zheng He), swe imperialistyczne oko skierowały tu kolonalne potęgi świata. Rządzili więc miastem Portugalczycy (od 1511 roku), później Holendrzy (od 1641 roku), w końcu Brytyjczycy (od 1824 roku). Każda zmiana gospodarza w mieście naznaczona była śladami krwawego oręża. Może dlatego fasada najstarszych miejskich zabytków jest czerwona, dając dowodu niesamowitej, lecz niezawsze świadczącej o chwale ludzkości, historii miasta. Zadośćuczynieniem, choćby śladowym, za lata kolonialnego wyzysku jest niezwykle bogata kulturowa, a zwłaszcza architektoniczna, spuścizna owego okresu.
Najstarsze zabytki miasta skupiają się wokół wzgórza św. Pawła. U jego podnóża leży najbardziej charakterystyczna część kolonialnej zabudowy Dutch Square. Tutejszy ratusz miejski oraz kościół Chrystusa są symbolami miasta, umieszczanymi na większości pocztówek. Ich czerwona barwa rodzi do dziś wiele spekulacji. Najbardziej wiarygodna teoria głosi, że po zdobyciu miasta przez Brytyjczyków, zdobywcy zgodzili się pozostawić poholenderską zabudowę pod warunkiem, że pomalowana zostanie na czerwono dla rozróżnienia od budynków budowanych następnie przez nowych kolonizatorów. Piskliwe dźwięki wydawane z pięknie ozdobionych kwiatowymi girlandami riksz, tłumnie wyłapujących na Dutch Square potencjalnych pasażerów, harmonijnie podreślają azjatycką naturę ich właścicieli. Na wzgórzu znajdują się ruiny kościoła św. Pawła. W końcu XVI wieku kaplicę z 1571 roku rozbudowano dodając m.in. wieżę, lecz po przejęciu Malakki przez Holendrów i wybudowaniu przez nich kościoła u podnóża wzgórza, kościół św. Pawła stracił na znaczeniu. Anglicy wykorzystywali go jako magazyn prochu. Ze szczytu wzgórza roztacza się wspaniały widok na miasto i port. W przejrzysty dzień można stąd podobno zobaczyć nawet wybrzeże odległej o 50 km Sumatry. Z drugiej strony wzgórza widnieją pozostałości portugalskiej fortecy A'Famosa oraz wierna replika pałacu sułtana Malakki z charakterystycznymi spadzistymi dachami.
Kulturową schedą okresu kolonialnego jest wreszcie niesamowita mieszanka rasowa miasta. Rzadko można spotkać na świecie tak bogatą mozaikę religijną, tolerujących się wyznawców prawie wszystkich ważniejszych wyznań i wierzeń. Obok starych świątyń chińskich stoją religijne przybytki muzułmańskie, buddyjskie. Mniejszości kulturowe miasta harmonijnie ze soba współżyją, dostarczając dowodu na możliwość wzorcowego współistnienia między sobą przedstawicieli różnych kręgów kulturowych i religijnych.