Święty Gaj to niewielka wieś w gminie Rychliki, niedaleko Dzierzgonia. Nieco na wschód od niej, w miejscu byłego grodziska Cholin, znajduje się przypuszczalne miejsce śmierci św. Wojciecha.
W przekazach pisanych, nazwa wsi występuje w kilku formach: Helgenwalde, Helgiwald, Heiligenwalt, Heygewald i wreszcie Heiligenwalde. Pewnym jest, że przed przybyciem Zakonu Krzyżackiego, w Świętym Gaju była osada pruska. Przywilej lokacyjny dla Świętego Gaju został wystawiony 7 kwietnia 1324 roku w Dzierzgoniu, przez tamtejszego komtura Lutra z Brunszwiku - dla Henryka von Dirnow, jako zasadźcy. W chwili założenia wsi była tu już ława chlebowa, jatka, młyn i karczma. Mieszkańcy otrzymali prawo pozyskiwania drzewa opałowego i budowlanego w lesie oraz zgodę na pływanie po spławnej wówczas rzece Dzierzgonce do Elbląga. Zakon pobierał czynsz z młyna i zabudowań gospodarczych wraz z ogrodem. Podczas tak zwanej pierwszej wojny polsko-szwedzkiej, wieś została splądrowana w 1629 roku przez jeden z oddziałów polskich stacjonujących pod Pasłękiem.
W 1785 roku Święty Gaj stanowił dobra królewskie, wieś z kościołem filialnym i folwark. W 1811 roku rząd Prus sprzedał swoją domenę w pobliskim Starym Dolnie generałowi Gerhardowi Scharnhorstowi, zasłużonemu w wojnie z Napoleonem. Święty Gaj, mimo oferty sprzedaży, nie znalazł nabywcy i pozostał w części nadal domeną królewską. Kolejnymi dzierżawcami tej domeny byli Karl W. Oelhschlager, Richard hrabia zu Dohna, a od 1903 roku Otto Schwichtenberg, a po nim jego syn Helmuth. W okresie międzywojennym było tu kilka domów podcieniowych, obecnie ostał się tylko jeden. Piękna szkoła otwarta w 1939 roku została spalona przez żołnierzy sowieckich w 1945 roku.
Od 1986 roku, dekretem Prymasa Polski kard. Józefa Glempa, ustanowiono w Świętym Gaju sanktuarium, miejsce szczególnego kultu św. Wojciecha. Miejscowy kościół otrzymał wówczas tytuł Świętego Wojciecha Biskupa i Męczennika. Rodowity Czech, a zarazem główny patron Polski, Wojciech Sławnikowic to nie tylko postać pomnikowa. Jego obszerny życiorys, spisany tuż po męczeńskiej śmierci w oparciu o relacje naocznych świadków, ukazuje tego biskupa Pragi, jako człowieka z krwi i kości, pełnego rozterek, ponoszącego klęski, ale jednocześnie starającego się bezkompromisowo wcielać w życie swoje ideały. Od setek lat trwają spory, gdzie dokładnie miała miejsce jego śmierć. Wiemy na pewno, że kilka dni wcześniej Wojciech był w Gdańsku, gdzie "ochrzcił wielką rzeszę ludzi", a następnie w towarzystwie dwóch kapłanów został przewieziony małą łódką na wybrzeże pruskie. Misja zakończyła się fiaskiem. Prusowie odrzucili posłannictwo Wojciecha, wywieźli go ze swojej ziemi i pod groźbą śmierci zabronili mu wracać. Po kilku dniach wahania biskup i jego towarzysze postanowili jednak spróbować jeszcze raz, tylko w innym miejscu. Wiele przesłanek wskazuje na to, że misjonarze ponownie weszli na terytorium pruskie właśnie w pobliżu dzisiejszej wioski Święty Gaj, której nazwa nawiązuje nie tyle do miejsca kultu pogańskiego, ale właśnie do faktu, że w tym miejscu 23 kwietnia 997 roku biskup Wojciech odprawił swoją ostatnią mszę świętą. W okolicach wsi został on schwytany i zabity przez Prusów, aczkolwiek niektórzy historycy lokalizują to wydarzenie w pobliżu wsi Lubochowo, kilkanaście kilometrów dalej. Oba te miejsca były czczone w średniowieczu, później jednak popadły w zapomnienie. Dopiero utworzenie diecezji elbląskiej w 1992 roku i obchody tysięcznej rocznicy śmierci św. Wojciecha w 1997 roku dały impuls do nowych badań i odbudowy kultu św. Wojciecha w Świętym Gaju.
Sporą część informacji o dziejach Świętego Gaju zaczerpnąłem z dostępnego w sieci opracowania historyka Lecha Słodownika.