Podróż Rozwiewanie mitów, czyli gdzie ten skansen? (Białoruś 2010) - Warto?



2010-06-07

 Jednym słowem - WARTO! A rozwijając myśl, powiem po prostu co nas zaskoczyło pozytywnie w Białorusi i Białorusinach.

Primo po pierwsze: Bardzo przyjaźni ludzie. Wszędzie spotykaliśmy się z wyrazami sympatii, każdego można było poprosić o pomoc czy wskazanie drogi. Może to dlatego, że jedna czwarta mieszkańców Grodzieńszczyzny to Polacy, a i na pozostałym obszarze spotkanie rodaka nie jest wielką trudnością?

Primo po drugie: Bezpieczeństwo. Jechaliśmy tam zarażeni nieco stereotypami, rzeczywistość okazała się zgoła inna. Nigdy nikt nas nie zaczepił, nawet słownie. Ilość patroli milicji na ulicach zdecydowanie ponad polską średnią, więc może dzięki temu na ulicach panuje spokój?

Primo po trzecie: Drogi, jakością moim zdaniem, poza nielicznymi wyjątkami, przewyższające nasze. A poruszaliśmy się nie tylko autostradą i drogami krajowymi. Poza tym - znaczna część średnich i dużych miast posiada obwodnice, prędkość przelotowa nie jest więc ograniczana przez wbijanie się do miast. A ponieważ ma znacznie mniejsze zaludnienie od Polski, na drogach poza dużymi miastami jest pusto. 

Primo po czwarte: Czysto. Ulice wysprzątane, nie tylko w centrach miast. Specjalne ekipy, głównie zaktywizowani bezrobotni, ale też i młodzież w ramach "czynu społecznego", dbają o należyty wygląd otoczenia. Nie udało nam się również natrafić na pobazgrane sprajem ściany, co jest zmorą polskich miast.

Primo po piąte: Piękne zabytki i urzekająca przyroda. Mamy pełną świadomość, że przez te cztery dni udało nam się zaledwie "liznąć" ten kraj i obiecujemy sobie ponowną wizytę. 

Niedoskonałości infrastruktury turystycznej oraz procedury graniczne (ale czyż nie jesteśmy tu sami sobie winni? To w końcu strefa Schengen pierwsza wprowadziła obostrzenia dla wschodnich sąsiadów) nie są w stanie przesłonić pozytywnych wrażeń z wizyty na gościnnej Białorusi.