Podróż Moja dżungla białowieska - Pokłoń się lasowi



2009-11-02

Zabrakłoby mi czasu, gdybym miała opowiadać, jak przedzierałam się przez niedostępne haszcze, gałęzie chłostały mnie po twarzy, jak czołgałam się by wydostać się z nieprzebytej plątaniny korzeni i gałęzi, jak zapadałam sie po kolana w bagno,brnęłam przez pokrzywy po pachy  i wyrywałam poprzyczepiane do mojej skóry kleszcze. Oprócz wygodnych i szerokich dróg dla turystów istnieją w puszczy szlaki nieprzebyte, na których zwalone pnie, bagna i plątanina wszystkiego co tylko można sobie wyobrazić są jak aniołowie stróże postawione u bram raju, by strzegli jego tajemnic przed niepożądanymi goścmi.

Pewnego dnia zobaczyłam jak moja koleżanka wchodząc do lasu położyła rękę na piersiach i zgięła się w pół.

-Co robisz?!-moje oczy zrobiły sie okrągłe jak pięciozłotówki.

-Kłaniam sie lasowi.

-Co?!

-Zawsze tak robię gdy wchodzę do lasu, a wtedy on przyjmuje mnie łaskawie i nie robi psikusów. W przeciwnym wypadku mogłabym wpadać w pajęczyny, gałęzie chlapią po twarzy, a nawet można się zgubić.

Teraz już wiem ,dlaczego zawsze musiałam wpadać w każdą pajęczynę na drodze:-)