Podróż El Condor Express - Peru i Boliwia - W drodze do Nazca



2010-05-03

PODRÓŻ DO NAZCA

Znowu nasz autobus pomyka na południe Peru. Dzisiejszy dzień jest baaaaardzo „maniana”. Nawet nie z powodów jakichś problemów organizacyjnych, ale po prostu tego rodzaju wycieczka nieuchronnie zawiera dużo podróżowania, a tak duży kraj jak Peru, wymaga go jeszcze więcej.

Przed chwilą zająłem moje strategiczne miejsce na końcu autokaru, w okolicy kibla, tak w tym modelu kibel jest na końcu, co niestety trochę czuć. Miejsce zająłem nie z chęci, ale zmuszony do tego przez jedną z osób z naszej grupy. Ta miła skąd inąd osoba, należy do tego rodzaju który, szczególnie w samolotach wzbudza we „mieszane uczucia”. Oczywiście rozumiem, że fotele lotnicze mają funkcję odchylania, ale niekoniecznie trzeba z niej korzystać, a jeśli już, to dlaczego do samego końca? Oczywiście jej jest wygodnie…  A może po prostu brak mi asertywności? Chyba tak…

Ale dość narzekania i użalania się nad losem. Wracam do opisu dalszego ciągu naszej wycieczki. Cofam się pamięcią do wczorajszego dnia i nasz autokar wesoło pomyka w kierunku płaskowyżu Nazca. Po drodze mijamy różne miejscowości, w większości dramatycznie nędzne lepianki. Przez jakiś czas wydawało mi się, że można porównać Peru pozamiejskie do Egiptu, ale jednak moim zdaniem jest to jeszcze poziom niżej. Choć gdy przypominam sobie widok z okna „wagonu sypialnego” na linii Asuan – Kair, to może jednak jest to podobny poziom…

Przy okazji uwieczniam dość zaskakujący widok drogi transkontynentalnej zasypanej piaskiem tak jak u nas śniegiem. Naprawdę mocny widok. Nie wiem czy i jak ten piach jest usuwany, może są jakieś "odpiaszczarki"? Nie wiem, ale jazda jest bardzo kiepska przez kilka kilometrów. Na kolejnym postoju zatrzymujemy się na sik-pauzę w niewielkim miasteczku nad brzegiem morza, gdzie przykuwa moją uwagę niewielka kapliczka na brzegu morza...

DYGRESJA – DOMKI W PERU

Postaram się opisać typowy domek, który czasami stoi samotnie pośrodku szaro-burej piaszczystej breji, a czasami w grupie kilku, zwykle w szeregu. Kilka grup takich grup, stanowi miasteczko, a jak jest więcej niż 3 ulice, to już miasto.

Ale, wyobraźcie sobie prostopadłościan, o wymiarach (na oko), 5m na 5m i wysokości być może nieco powyżej 2m. Wykonany jest z szarych cegieł, zwykle surowych (nie wypalanych tylko suszonych), przy czym tylko przednia ściana jest pomalowana (ale raczej rzadko), a jeśli tak, to na jaskrawy kolor. Jeśli domek stoi samotnie na piachu, to nie jest niczym pomalowany. W przedniej ścianie jest zwykle jedno okno i drzwi. Więcej otworów nie stwierdzam, choć czasem brakuje dachu.

W wersji LUX, czyli z dachem, bardzo często pomiędzy wystającymi zbrojeniami znajduje się typowy składzik, taki jak czasami w domach gromadzi się na strychu, ale tu nie ma dachu :)

Konstrukcja stropów wykonana jest zwykle z bambusa. W ogóle zastanawiam się, jak można żyć w takim domu bez dachu, ale tutaj praktycznie nie pada, więc ryzyko nie jest duże. Opisywana przeze mnie budowla ma jeszcze wersję LOW-END, wtedy składa się z samych ścian, często wykonanych z mat wyplecionych z jakiegoś rodzaju trawy, a drzwi podpierane są kijem. W tej wersji nie ma okien, bo nie ma także dachu, więc po co okna. Światło jest w ilości wystarczającej do życia. W wersji BIZNES, na ścianie frontowej umieszczony jest karton z napisem BAR-RESTAURANT i stoją dwa krzesła przy niewielkim stoliku. Nie wiem, kto z tego korzysta, ale sprawdzona w Polsce metoda weryfikacji, polegająca na określeniu ile jest tirów przed barem tutaj zawodzi, ponieważ nie widziałem nigdy ani jednego. Czasami taka rozwalająca się rudera zaopatrzona jest w maszt z umieszczoną na nim anteną i dochodzi do niej kabel wyglądający na zasilanie.

Cóż, trudno się dziwić, że w Limie na każdym lepszym domu umieszczone są zasieki z drutu pod napięciem…

  • uskok Nazca
  • typowy domek
  • piasek czy śnieg?
  • piasek zaskoczył drogowców
  • jednak piasek
  • kapliczka
  • kapliczka
  • restauracja
  • krajobraz
  • szopy - domy