Komentarze użytkownika zfiesz, strona 760

Przejdź do głównej strony użytkownika zfiesz

  1. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 1:13)
    ooo... kolumbijczycy mówią, podobno, najczystszym hiszpańskim! nawet lepszym niż ten w hiszpanii. ale ja wolę meksykański:-) ¡no manches guey!:-)
  2. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 1:10)
    tu chyba wojny nie ma? front gdzie indziej! jakże moglibyśmy brukać krwią przycięte kolana żaby? kasiu?:-)
  3. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 1:07)
    powaga! jeszcze w polsce miałem kilka lekcji, ale że koleś do którego chodziłem był meksykaninem, gadaliśmy głównie o meksyku... po polsku:-) acha... i nie płaciłem za lekcje, bo za każdym razem przynosiłem mu meksykańskie nowości filmowe i muzyczne, do których on, dziwnym trafem, nie miał dostępu:-)
  4. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 1:02)
    no tak, myślałem raczej o latynoskim hiszpańskim:-D i widzę, że ty tak poważnie z tym hiszpańskim. ja to w sumie sam się uczę:-)
  5. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 0:49)
    entonces... que tal dino? estas bien? taka fajna wojenka cię ominęła:-)

    sławek... no ja myślę, że nie zostawisz!;-)
  6. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 0:09)
    jaki wstrętny szantaż! ja mogę cię nie wspierać w twoich poglądach, ale z opresji wyciągnę (albo będę próbował) zawsze, a ty tak sie odwdzięczasz?:-) o tempora, o mores!:-)
  7. zfiesz
    zfiesz (03.02.2009 0:01)
    sławek, wrazliwcu ty kochany:-) ja też bym nie zarżnął... nie ma szans. ale pewnie gdybym urodził się w pakistanie, albo innym muzułamańskim kraju, gdzie na ramadanową ucztę zabija się kozę, nie robiłoby to na mnie większego wrażenia.
  8. zfiesz
    zfiesz (02.02.2009 23:59)
    a na ukojenie nerwów... choć wiem, że to nie wątek muzyczny:-) ....http://pl.youtube.com/watch?v=CYfKrct68JU
  9. zfiesz
    zfiesz (02.02.2009 23:56)
    sprawdziłem:-)
  10. zfiesz
    zfiesz (02.02.2009 23:54)
    bobi: twoja argumentacja absolutnie mnie nie przekonuje. takie proste analogie tylko czasem znajdują zastosowanie w rzeczywistości (od ofiar ze zwierząt do ofiar z ludzi; od dziecka wyrywającego muchom skrzydła do dorosłego sadysty; od miekkich narkotyków do heroiny) jasne, że czasem tak się dzieje, tylko nie do końca wierzę w związek przyczynowo skutkowy.

    a porównanie zabijania dla rozrywki ze składaniem ofiar uważam za bardzo niesprawiedliwe i wyjątkowo nietrafione. ja nie krytykuję, bo zwyczajnie nie rozumiem, nie twierdzę, że popieram... po prostu nie oceniam przez pryzmat MOICH i DZISIEJSZYCH wartości, bo te nie mają uniwersalnego zastosowania.