Ocenione komentarze użytkownika lmichorowski, strona 1023
Przejdź do głównej strony użytkownika lmichorowski
-
A udało się Wam zobaczyć wnętrze kościoła? Gdy my byliśmy w Czersku kościół był zamknięty.
-
Ale miejsce aż się prosi o takie zdjęcie, prawda?
-
Piotrze, obecnie trwają dość intensywne prace konserwatorskie i odbudowa murów. Przynajmniej tak było jeszcze w końcu czerwca.
-
Dzięki za dzisiejsze plusy (za autostop i Bodzentyn). Pozdrowienia.
-
Voyu, ja też bym siebie nie poznał....
-
Dzięki za wizytę i wszystkie plusy za podróż autostopem oraz komentarze. Pozdrawiam.
-
Zfieszu, dzięki za reportaż z boskiego Buenos okraszony dobrą muzyką. Plusa za podróż masz już dziś. A do pozostałych zdjęć wrócę jutro. Pozdrowienia.
-
Las Malvinas son Argentinas... Niestety, prawda jest taka, że ludność tego archipelagu to około 2900 osób z czego 70% pochodzenia brytyjskiego, pozostali to potomkowie Skandynawów, mieszkańcy Ameryki Południowej (głównie z Chile) oraz mieszkańcy Świętej Heleny, którzy przybyli na wyspy w poszukiwaniu pracy. Argentyńczyków tam po prostu nie ma. Wyspy zostały odkryte w XVI wieku przez angielskiego kapitana Johna Davisa. Anglia ustanowiła swoje zwierzchnictwo nad nimi w 1761. Następnie należały do Francji. W 1764 roku Louis de Bougainville założył na wyspach pierwszą kolonię (Port Louis). Potem wyspy należały do Hiszpanii, która przejęła wyspy od Francuzów w 1767 roku. Hiszpanie zmienili nazwę głównego miasta na Puerto Soledad. Następnie Hiszpania w układzie z 22 stycznia 1771 roku scedowała Malwiny na rzecz Wielkiej Brytanii. Argentyna swoje pretensje do wysp zgłosiła w 1820 roku, a w rok później stworzyła w Port Louis garnizon wojskowy i ciężki obóz karny, jednakże w wyniku buntu miasto i wyspy przeszły pod władzę dawnych więźniów. W 1831 roku miasto zostało zburzone, by w roku 1833 powrócić do Wielkiej Brytanii. Zwierzchnictwo argentyńskie nad Falklandami/Malvinami było w ich historii właściwie epizodem. W początkach 1982 roku powstał plan przeprowadzenia zwycięskiej operacji zbrojnej, która mogłaby podreperować w społeczeństwie argentyńskim nadszarpnięty prestiż rządu w Buenos Aires (rządy sprawowała wówczas junta wojskowa, kierowana przez generałów Jorge Videlę, Roberto Violę i Leopoldo Galtieriego) oraz przywrócić spokój wewnętrzny. Poglądy na temat Falklandów, nazywanych przez Argentyńczyków Malwinami, były zawsze przykładem narodowej jedności, a wzmocnienie tej jedności mogło odwrócić uwagę społeczeństwa od problemów wewnętrznych kraju. Szkoda tylko, że ta falklandzka awantura kosztowała życie 649 Argentyńczyków, 258 Anglików i 3 mieszkańców Falklandów.
-
Dzięki, Zfieszu, za odwiedziny, plusy i komentarz. Zgadzam się, że autostop w tamtych latach to była zupełnie inna jakość. To nie była zresztą jedyna nasza podróż stopem. W następnym roku przejechaliśmy autostopem inny kawałek Polski (z Warszawy na Suwalszczyznę i Mazury) a w 1973 roku "zrobiliśmy" trasę z Turynu do Szklarskiej Poręby. Niestety, zdjęć z tamtych wypraw nie udało mi się odnaleźć. A co do jakości zdjęć - sam jestem zaskoczony, że skany z diapozytywów wyszły tak dobrze. Pozdrawiam.
-
Sam tego nie widziałem, ale podczas pobytu na Luzonie mówili mi o praktykowanym i tam przez niektore plemiona podobnym sposobie pochówku.
-
A udało się Wam zobaczyć wnętrze kościoła? Gdy my byliśmy w Czersku kościół był zamknięty.
-
Ale miejsce aż się prosi o takie zdjęcie, prawda?
-
Piotrze, obecnie trwają dość intensywne prace konserwatorskie i odbudowa murów. Przynajmniej tak było jeszcze w końcu czerwca.
-
Dzięki za dzisiejsze plusy (za autostop i Bodzentyn). Pozdrowienia.
-
Voyu, ja też bym siebie nie poznał....
-
Dzięki za wizytę i wszystkie plusy za podróż autostopem oraz komentarze. Pozdrawiam.
-
Zfieszu, dzięki za reportaż z boskiego Buenos okraszony dobrą muzyką. Plusa za podróż masz już dziś. A do pozostałych zdjęć wrócę jutro. Pozdrowienia.
-
Las Malvinas son Argentinas... Niestety, prawda jest taka, że ludność tego archipelagu to około 2900 osób z czego 70% pochodzenia brytyjskiego, pozostali to potomkowie Skandynawów, mieszkańcy Ameryki Południowej (głównie z Chile) oraz mieszkańcy Świętej Heleny, którzy przybyli na wyspy w poszukiwaniu pracy. Argentyńczyków tam po prostu nie ma. Wyspy zostały odkryte w XVI wieku przez angielskiego kapitana Johna Davisa. Anglia ustanowiła swoje zwierzchnictwo nad nimi w 1761. Następnie należały do Francji. W 1764 roku Louis de Bougainville założył na wyspach pierwszą kolonię (Port Louis). Potem wyspy należały do Hiszpanii, która przejęła wyspy od Francuzów w 1767 roku. Hiszpanie zmienili nazwę głównego miasta na Puerto Soledad. Następnie Hiszpania w układzie z 22 stycznia 1771 roku scedowała Malwiny na rzecz Wielkiej Brytanii. Argentyna swoje pretensje do wysp zgłosiła w 1820 roku, a w rok później stworzyła w Port Louis garnizon wojskowy i ciężki obóz karny, jednakże w wyniku buntu miasto i wyspy przeszły pod władzę dawnych więźniów. W 1831 roku miasto zostało zburzone, by w roku 1833 powrócić do Wielkiej Brytanii. Zwierzchnictwo argentyńskie nad Falklandami/Malvinami było w ich historii właściwie epizodem. W początkach 1982 roku powstał plan przeprowadzenia zwycięskiej operacji zbrojnej, która mogłaby podreperować w społeczeństwie argentyńskim nadszarpnięty prestiż rządu w Buenos Aires (rządy sprawowała wówczas junta wojskowa, kierowana przez generałów Jorge Videlę, Roberto Violę i Leopoldo Galtieriego) oraz przywrócić spokój wewnętrzny. Poglądy na temat Falklandów, nazywanych przez Argentyńczyków Malwinami, były zawsze przykładem narodowej jedności, a wzmocnienie tej jedności mogło odwrócić uwagę społeczeństwa od problemów wewnętrznych kraju. Szkoda tylko, że ta falklandzka awantura kosztowała życie 649 Argentyńczyków, 258 Anglików i 3 mieszkańców Falklandów.
-
Dzięki, Zfieszu, za odwiedziny, plusy i komentarz. Zgadzam się, że autostop w tamtych latach to była zupełnie inna jakość. To nie była zresztą jedyna nasza podróż stopem. W następnym roku przejechaliśmy autostopem inny kawałek Polski (z Warszawy na Suwalszczyznę i Mazury) a w 1973 roku "zrobiliśmy" trasę z Turynu do Szklarskiej Poręby. Niestety, zdjęć z tamtych wypraw nie udało mi się odnaleźć. A co do jakości zdjęć - sam jestem zaskoczony, że skany z diapozytywów wyszły tak dobrze. Pozdrawiam.
-
Sam tego nie widziałem, ale podczas pobytu na Luzonie mówili mi o praktykowanym i tam przez niektore plemiona podobnym sposobie pochówku.